Oho, Andrzej Sapkowski nadal nie traktuje gier zbyt poważnie
Ma do tego prawo, nie można mu zabronić. Ale może gdyby zmienił nastawienie, to wyszłoby z tego coś ciekawego?
Pytanie Andrzeja Sapkowskiego o jego stosunek do gier to już pewna tradycja, niemalże rytuał, ale od czasu do czasu uda się z pisarza wyciągnąć coś więcej. Tym razem dzięki rozmowie opublikowanej na łamach polskiego Eurogamera.
Jak wiemy, po dogadaniu się z CDProjektem Sapkowski umył ręcę i grę widział tylko na "materiałach graficznych". Pisarz w gry nie gra, bo są jego zdaniem zbyt czasochłonne, ale podziwia je od strony technicznej. Cokolwiek to znaczy.
Sapkowski nie wierzy w coś takiego jak "adaptacja książki", uważa, że nie da się tego zrobić:
Można jako bazę do gry wziąć na warsztat dobrą książkę SF czy fantasy, jej fabułę, świat, bohaterów. Można stworzyć komponującą się z książką grafikę, zapożyczyć co nieco z dialogów. Efekt wizualny i owszem, będzie oszałamiający, gracze będą zachwyceni, niektórzy uznają, że może to nawet lepsze niż oryginalna książka i łatwiej przyswajalne, bo w książce te literki takie małe... (...) Ale to książka jest oryginalna, to książka jest owocem talentu autora, który jest niepowtarzalny i którego nie da się zaimitować. „Przenieść książkę w wirtualny świat"? Śmieszne. Nie da się tego zrobić. Mimo deklarowanego szacunku do gier jako medium, pisarz mimo wszystko jasno wskazuje, który sposób opowiadania historii uważa za ważniejszy:
- Zdaję sobie sprawę, że czasy obecne przyzwyczajają nas - co straszne - do dziwnej konwergencji mediów i swobodnego ich mieszania - kontynuuje. - Dla mnie jednak, dla pisarza, pomysł, by pisać "uzupełniająco" i tworzyć coś „komplementarnego” do gry czy komiksu jest absolutnym szczytem idiotyzmu. I szczerze pisząc patrząc po poziomie większości komiksów czy książek na licencjach gier, to trudno mu się dziwić.
Pisaliśmy w lutym o planach Sapkowskiego na dalszy ciąg przygód Wiedźmina. W Eurogamerze deklaruje, że będzie to kontynuacja. Co z miejsca stawia fanów Wiedźmina jako uniwersum w dość niewdzięcznej sytuacji. Kanon zostanie podzielony na "literacki" i "growy" i już do końca świata będzie trwała dyskusja, która wersja wydarzeń była ciekawsza.
A można przecież inaczej. Mike Pondsmith, który co prawda nie jest pisarzem, a autorem systemu RPG Cyberpunk, w przeciwieństwie do Sapkowskiego bardzo ściśle współpracuje z CDPRed przy produkcji gry Cyberpunk 2077.
Żyjemy w czasach, w których dzieło może bardzo łatwo uciec z rąk autora. I Sapkowski, mówiąc o tym, że serial "Święty" był tylko "swobodną adaptacją" literackiego pierwowzoru, zdaje się tego nie zauważać. Pewnego dnia może się okazać, że w liczbach bezwzględnych więcej osób zna Wiedźmina growego niż literackiego. Tak jak choćby ma to miejsce w przypadku Świętego, który dla większości ma twarz Rogera Moore'a.
Źródło: Eurogamer.pl
Konrad Hildebrand