Od zera do bohatera i z powrotem. Palmer Luckey żegna się z Facebookiem i Oculusem
Czy to na pewno takie zaskoczenie? Ostatnie miesiące raczej nie były dobre dla twórcy Rifta.
Długo można dyskutować o tym, czy zarówno start, jak i to, co VR ma obecnie do zaoferowania jest tym zapowiadanym hitem. Problemy z dostępnością, wątpliwej jakości „gry”, a z drugiej strony – niesamowity potencjał i pokazanie, że dzisiejsza technologia jest w stanie przełamać bariery, które blokowały wcześniejsze podejścia do wirtualnej rzeczywistości.
Oculus Rift: Step into the Game
Na szczęście jest coraz lepiej; pojawiają się coraz ciekawsze gry, jak choćby SuperHot VR, małe studia powoli zaczynają zarabiać, bez większych problemów kupimy też swój zestaw. Co prawda droga jeszcze daleka i podejrzewam, że muszą upłynąć jeszcze dwie generacje sprzętu, zanim VR spowszechnieje, ale perspektywy na przyszłość są.
To wszystko jednak przeszłość, a o ile można sobie czasem powspominać, w przypadku nowych technologii liczy się przyszłość. A w tej nie ma już miejsca dla Luckeya. Przynajmniej nie w roli szefa Oculusa i pracownika Facebooka. Portal UploadVR podaje, że dziś jest ostatni dzień pracy Palmera w firmie.
To już standardowy komunikat pożegnalny, jaki wydał w tej sprawie Facebook i jaki pojawia się w każdej firmie, ilekroć odchodzi z niej ktoś rozpoznawalny. Można oczywiście zastanawiać się, czy to decyzja Luckeya, czy pewnego dnia dostał po prostu propozycję rozwoju poza strukturami przedsiębiorstwa, ale czy taki bieg wydarzeń powinien dziwić?
Najpierw wpadka z angażowaniem się w kampanię prezydencką w USA, co nie spodobało się niektórym twórcom gier. Później proces sądowy w związku z wykorzystaniem w Rifcie technologii należącej do ZeniMaksu. Proces zakończony porażką Luckeya, Oculusa i Facebooka. To wszystko odbiło się na wizerunku Palmera, który zresztą zniknął ze sceny chwilę po „aferze politycznej”.
Powiedział Adam Robaszyński – Janiec, szef studia The House of Fables, w wywiadzie udzielonym Pawłowi Olszewskiemu. I faktycznie, od tego momentu Luckey jakby zapadł się pod ziemię. Ostatni publiczny wpis na jego facebookowym profilu pojawił się 23 września 2016 roku i przepraszał w nim za zamieszanie związane ze wspieraniem organizacji Nimble America. Na Twitterze ostatni raz pojawił się 24 września tego samego roku, by podać link do facebookowego wpisu. Wcześniej natomiast dość chętnie udzielał się w mediach społecznościowych.
Jak jego odejście wpłynie na Rifta i VR w ogóle? O przyszłość gogli od Facebooka raczej bym się nie martwił. Luckey i jego współpracownicy położyli solidne fundamenty nie tylko pod Rifta, ale całą wirtualną rzeczywistość. Teraz wystarczy tylko konsekwentnie iść do przodu.
Zresztą niewykluczone, że jeszcze o Luckeyu usłyszymy. Szczerze powiedziawszy zdziwiłbym się, gdyby tak się nie stało. Co prawda o jego planach na przyszłość na razie nic nie wiemy, ale podejrzewam, że za jakiś czas postanowi wrócić do korzeni, założy jakiś start-up i znowu zacznie realizować swoje wizje. Do czasu, aż któryś z gigantów ponownie go wykupi.
Bartosz Stodolny