Od Furi do Haven, czyli nowa gra The Game Bakers
Hokus-pokus: wcielę się w Aśkę i napiszę zapowiedź indyka.
Bowiem Furi od tego dewelopera przez trzy lata nigdy nie uciekło z moich myśli. Nie tylko za sprawą neonowej stylistyki, którą szanuję niezmiennie od lat, czy przemyślanych, wieloczęściowych pojedynków z wykręconymi bossami (wszak tylko z nich się ta przygoda tak naprawdę składała), ale ścieżki dźwiękowej, będącej jedną z najlepszych składanek tego popularnego retrofuturystycznego nurtu, jaki od kilku lat obserwujemy w sieci. Po prostu wracam do tych utworów regularnie. Dołączyłem je do ulubionej playlisty na Spotify i dziesiątki razy pulsowały w moim mieszkaniu. Dlatego gdy wczoraj w Rozchodniaczku sugerowałem, że Haven może doczekać się własnego wpisu, zastanawiałem się tylko, czy znajdę nań wolną chwilę. Znalazłem.
Haven - Teaser
Haven - nawet jeśli wygląda „znajomo”, znaczy ma podobny styl wizualny do swojego poprzednika - będzie zupełnie inną bestią. Teaser (powyżej) sugeruje coś na zasadzie „niezależnego doświadczenia”, emocjonalnego eksplorowania pięknych połaci terenu. Trzeba sobie wejść na stronę produkcji na Steamie, żeby zrozumieć, że The Game Bakers celuje tym razem w… erpega. Na zrzutach ekranu zobaczycie sekwencje dialogowe i sceny z walk, chyba nawet nie do końca w stylu „action”, a raczej tradycyjnie japońskim. Co oznacza, że Haven wywędruje dalekie kilometry poza sferę komfortu Furi.
Jako że deweloper obiecuje, iż zagramy w singlu lub kooperacji, a fabuła ma skupić się na budowaniu zdrowego związku między bohaterami zmuszonymi do ucieczki na nieprzyjazną planetę, to… to właściwie nie mam pojęcia, czego się spodziewać. Ale warto o Haven pamiętać. Gdy już wyląduje - a ma to się stać dopiero w 2020 roku - zbadam ją dokładniej. No i wiadomo - trzymam kciuki z całych sił za fantastyczną ścieżkę dźwiękową.