Obejrzeliście Kung Fury i ciągle Wam mało? Jest jeszcze gra
A jeśli nie obejrzeliście, to zacznijcie od nadrobienia zaległości. W końcu nic Was to nie kosztuje. Wystarczy wolne pół godzinki i sentyment do kina akcji z lat 80. Zapraszamy na seans.
Zaczęło się półtora roku temu od tego zwiastuna:
Kung Fury - zwiastun Tymczasem kilka dni temu niczego nie komentowano tak chętnie, jak właśnie premiery Kung Fury. Nie kojarzycie tytułu? To przypomnę, że mówimy o szwedzkim filmie, na który uzbierano na Kickstarterze 630 tysięcy dolarów. Gdyby dobito do miliona, Kung Fury byłoby dziełem pełnometrażowym. Nie udało się, więc film trwa 30 minut. Autorzy i tak początkowo prosili tylko o 200 tysięcy dolarów.
Skąd takie powodzenie zbiórki? Cóż. Akcja filmu toczy się (początkowo) w roku 1985, główny bohater nazywa się Kung Fury, jego partnerem jest humanoidalny triceratops (Triceracop), a cały posterunek pada ofiarą Adolfa Hitlera, który przenosi się w czasie i przyjmuje ksywkę Kung Fuhrer. Rozumiecie już w jakim kierunku zmierza scenariusz, prawda? Pomieszanie z poplątaniem, oprawą i aktorstwem jak z zajechanej kasety VHS i toną absurdalnie efekciarskiego prania się po tyłkach. Słuchajcie, po prostu to obejrzyjcie. W stu procentach legalnie.
Mało? Na deser polecam teledysk z samym Davidem Hasselhoffem w roli głównej. Uwaga, wwierca się w głowę!
Wciąż nie macie dość i wiecie już, że w ten piąteczek Wasza produktywność nie będzie rekordowa? No to jest jeszcze gra - Kung Fury: Street Rage.
Nic wielkiego, typowy odmóżdżacz na dwa przyciski. Ale przecież czasem nic więcej nie potrzeba, by umilić sobie czekanie na weekend. Kosztuje na Steamie 2 Euro.
Maciej Kowalik