Najpierw Pandemic dogadało się z Warner/DC i Electronic Arts i dostało pozwolenie zrobienia gry o Batmanie. Studio poświęciło już pół roku na fazę pre-produkcji, gdy EA powiadomiło ich, że gra musi być oparta o film Mroczny Rycerz. Większa część pracy poszła więc do kosza.
Elektronikom bardzo spieszyło się, by nie przeciągać produkcji gry, bo w grudniu 2008 roku tracili oni prawa do Batmana. Gra ponoć nabierała kształtów, ale przez opóźnienia nie było szans, by wydać ją przed grudniem. Tak więc, gdy my cieszyliśmy się prezentami i świętami, EA wiedziało już, że ich plany spaliły na panewce i z gry nic nie wyjdzie.
Jednak wina leżała nie tylko po stronie EA. Pandemic również dołożyło swoją cegiełkę do klęski firmowanej znakiem Netoperka. Deweloper chciał koniecznie stworzyć grę z otwartym światem, ale australijska ekipa nie ma doświadczenia w tworzeniu takich projektów. Podjęto również decyzję o tym, że silnikiem Batmana będzie ten, wykorzystywany przy Saboteur. Pomimo produkowania ładnej dla oczu grafiki, nie jest on jednak przystosowany do mechaniki otwartego świata, co było przyczyną mnóstwa problemów. I tak dochodzimy do momentu, w którym gra trafiła do kosza, a EA podziękowało Pandemic Brisbane za współpracę...
Smutna historia i naprawdę włos się jeży, gdy czytamy o takiej nieporadności związanej z grą, opartą o tak świetny film. Zapewne branża ma mnóstwo podobnych sekretów, które nigdy nie wychodzą na światło dzienne. Ponoć część ekipy studia z Brisbane wciąż pracuje nad jakimś tajnym projektem. Jednak znalezienie wydawcy raczej nie będzie proste.
Maciej Kowalik