O tym, co by było gdyby chciało się wam grać w LawBreakers
Góralu, czy ci nie żal - pyta nas Cliff Bleszinski. I ujawnia, co miał w planach.
Jak pisaliśmy w tym tygodniu, Boss Key Studios założone przez Cliffa Bleszinskiego zostało rozwiązane, a on sam wybrał się na kolejny branżowy urlop. Choć obyło się tym razem bez szukania winnych poza studiem, na odchodnym Cliff postanowił jeszcze podzielić się z nami szczegółami na temat trzech gier, jakie studio zamierzało stworzyć po ewentualnym sukcesie swojego sieciowego FPSa. Zapnijcie pasy, bo czekają nas naprawdę ciekawe pomysły. Spoiler: zjadające rowerowe Radical Heights czy Law Breakers na śniadanie. Spoiler 2: Ich zrealizowanie wymagałoby podjęcia ryzyka.
Widać ogólnie, że studio zamierzało skupić się na obdarzonej niebywałym potencjałem technologii VR. Dounts miało w złożeniach zdetronizować Mario Kart, a oprócz bazowania na goglach VR zawierać także urocze zwierzaki i rozgrywać się w wodzie.
Dog Walkers ponownie miało być rzeczą dla fanów tej technologii. Grę zaplanowano jako multiplayerową strzelankę z mechami, o tyle innowacyjną, że gracze dostawali pod kontrolę różne moduły tego samego robota.
Listę niezrealizowanych pomysłów Cliffa zamyka Dragonflies. Tytuł miał być grą akcji w świecie złożonym z latających wysp. Mielibyśmy podróżować po nim na grzbiecie smoka, walczyć z plagą zombie i generalnie walczyć na miecze niczym samuraje. Możliwa miała być hodowla latających gadów i prawdopodobnie walka bezpośrednio z ich grzbietu.
Teoria teorią, fakty są jednak takie, że z tej perspektywy Law Breakers zdaje się wyglądać już całkiem jak bezpieczny start i można się zastanawiać, co by było gdyby developerzy pokusili się choć o odrobinę szaleństwa. Mieć ambitne plany jest nietrudno (ja na przykład miałem w tym tygodniu już z trzy dobre pomysły na powieść), a co by ostatecznie z nich wyszło to drugie.
Krzysztof Kempski