O różne już rzeczy gry posądzano, ale promowanie eko‑terroryzmu to nowość
A gdzie? No oczywiście, że w Stanach.
W jakimś stopniu rozumiem ludzi zwalających winę za zło wszelakie na gry wideo. Dzieciak zrobił ze szkoły strzelnicę nie dlatego, że byłeś złym rodzicem niezauważającym jego problemów, tylko dlatego, że grał w Call of Duty. Młodzież chętniej popełnia przestępstwa nie dlatego, że nie organizuje się jej czasu, tylko dlatego, że gra w GTA. Ostatnio nawet mignął mi nagłówek, że Osama grał w gry retro, choć nie miałem odwagi kliknąć. Osoby takie potrzebują po prostu jakiegoś wroga, którego łatwo wskazać, żeby mieć uniwersalną wymówkę – to nie ja jestem słaby, to wina tego czegoś!
Jak to mówią, psy szczekają, karawana jedzie dalej. Gry wideo jako branża ciągle rosną, a ta forma rozrywki jest już na tyle popularna, że mogła doczekać się miana „wroga publicznego” jak dawniej kreskówki czy komiksy. To też swego rodzaju wyróżnienie, a tak naprawdę nie ma się co przejmować krzykaczami.
Na przykład reprezentującym stan Minnesota senatorem Davidem Osmekiem uważającym, że autorka gry Thunderbird Strike nie powinna była otrzymać grantu w wysokości 3290 dolarów od funduszu dziedzictwa stanu Minnesota. Jednym z powodów jest fakt, że odpowiedzialna za grę Elizabeth LaPensée mieszka obecnie w stanie Michigan, gdzie jest wykładowcą uniwersyteckim. Tu jednak udało się wybronić, bo prace ukończyła przed przeprowadzką. Drugi zarzut jest już dużo bardziej absurdalny, ale zamiast go tłumaczyć, oddajmy głos senatorowi:
O co w tym wszystkim chodzi? Firma Enbridge posiada sieć rurociągów, którymi ropa naftowa płynie przez Kanadę i Stany Zjednoczone. Teraz chciałaby rozbudować ją o kolejne kilometry biegnące właśnie przez stan Minnesota. Problem w tym, że rury miałyby zostać położone na terenie rezerwatu Indian oraz obszarach „istotnych ekologicznie”, co nie podoba się lokalnej społeczności, aktywistom i ekologom. Zresztą nie bez powodu, bo rurociąg dość często przecieka, co ma dewastujący wpływ na przyrodę.
I tutaj wchodzi Thunderbird Strike, w którym tytułowy thunderbird – mityczny ptak mający chronić świat – rozprawia się z elementami rurociągu i sprzętem do jego kładzenia ciskając piorunami. W grze obecny jest też zbudowany już odcinek, który przybiera postać węża, z którym walczy nasze ptaszysko.
[vimeo id="216744058"]
Gra dostępna jest do pobrania za darmo ze strony autorki, która swoją drogą zaczęła po nagłośnieniu sprawy otrzymywać pogróżki. Pograłem w nią chwilę i szczerze powiedziawszy nie ma w niej nic wyjątkowego, może poza stylem artystycznym, który niektórym przypadnie do gustu. Jako gra jest ona strasznie toporna (nie obsługuje nawet rozdzielczości 1080p), jako przesłanie w ogóle do mnie nie trafia, a już na pewno nie potrafię sobie wyobrazić, żeby ktoś po zagraniu w Thunderbird Strike ruszył wysadzać w powietrze rurociągi.
No, ale jest już wróg i ktoś, na kogo można zwalić winę. Bo widzicie, w ubiegłym tygodniu paru kongresmenów wysłało zapytanie do departamentu sprawiedliwości, czy sabotowanie rurociągu można uznać za wewnętrzny terroryzm. A o ile faktycznie uważam osoby dopuszczające się takich czynów za bardziej szkodzące niż pomagające, to jednak oskarżenia kierowane w stronę Elizabeth LaPensée wydają się co najmniej absurdalne.
Bartosz Stodolny