O jeden mem za daleko. Czyli jak twórcy Smite "błysnęli" poczuciem humoru
Nie ma nic złego w śmiesznych odniesieniach, ale niech będą one choć odrobinę na czasie.
Lubię memy. Czasem do snu przejrzę sobie 9gaga, a jak ktoś podeśle mi śmieszny obrazek, to nawet głośniej wypuszczę powietrze nosem. No i idealnie sprawdzają się w roli odpowiedzi na komentarze, na które tak naprawdę nie ma co odpisać. Czy się to komuś podoba, czy nie – memy na stałe zagościły w dzisiejszej popkulturze. Podobnie jak gry wideo.
Czasem jednak działa to w drugą stronę i mniej lub bardziej śmieszne zjawiska internetowe trafiają do naszych ulubionych tytułów. Tryb New Game+ w Fezie oferował między innymi widok z perspektywy pierwszej osoby, a jego odblokowanie poprzedzała krótka animacja, w której bohater otrzymywał specjalne okulary, wyglądające jak te z mema „deal with it”. Podobnie było z Watch Dogs 2, w którym twórcy poupychali komentarze odnośnie naszej rzeczywistości.
Fez - Secret Sunglasses (Unlock First Person View - New Game+)
Kiedy indziej memy są sprytnie ukryte w achievementach. Lego Lord of the Rings miał osiągnięcie: „One does not simply…”, co jest nawiązaniem do popularnego macra z Seanem Beanem. W Fable: The Journey mieliśmy „Trollololol” odblokowane po zabiciu trolla bez utraty zdrowia. Z kolei w kolekcji Rare Replay, a konkretnie w Killer Instinct Gold, pojawiło się „More Than Just A Meme”, którym byliśmy nagradzani po wykonaniu pierwszego combo breakera.
I takie nawiązania są naprawdę okej. Subtelne i nie wpychane nam na siłę do gardła. Bywa jednak tak, że twórcy zagalopują się w swoich próbach rozbawienia odbiorców. Między innymi dlatego nigdy nie podeszła mi seria Borderlands, która wręcz kipi od popkulturowych odniesień. Tu Gwiezdne Wojny, tam DC, gdzie indziej Marvel czy „Autostopem przez galaktykę”. I memy, dużo memów. Za dużo.
Borderlands 2: Skyrim Easteregg(Bullet To The Knee)
Problem jest taki, że kiedy mem staje się popularny (czyli po prostu staje się memem), jesteśmy nim atakowani z każdej strony. Na portalach społecznościowych, YouTube, w reklamach i tak dalej. To powoduje, że coś początkowo zabawnego, szybko zaczyna się nudzić, a w końcu zwyczajnie irytuje. Bo ile mogę słuchać o tej strzale w kolanie?
Albo weźmy takiego Pieseła. Uroczy Shiba Inu w zabawnej pozie i z dodanym wewnętrznym monologiem napisanym kolorowym comic sansem. Spoko, bardzo śmieszne… było dwa, trzy lata temu (sam mem powstał w 2013 roku). Dziś czasem ktoś jeszcze go wrzuci, ale czasy świetności ma za sobą. Ale nie dla twórców Smite, którzy postanowili z Pieseła zrobić towarzysza jednej z postaci w grze:
SMITE - New Skin for Skadi - Such Cold
Much funny! Such creative! Very WOW! No nie – ani funny, ani creative, ani WOW. Nie dziś, ponad trzy lata po powstaniu Pieseła w czeluściach 4chana. Zresztą samym fanom gry też się nie spodobało, bo pod postem na Twitterze przeważają negatywne komentarze.
Kotaku zauważyło, że to nie pierwszy raz, kiedy ludzie z odpowiedzialnego za Smite Hi-Rez zrobili coś z „lekkim” poślizgiem. W styczniu 2015 roku na youtube’owym kanale gry pojawiła się taka piosenka:
SMITE Cosplay & eSports - Music Video (Jack Sparrow Parody)
Będąca przeróbką kawałka „Jack Sparrow” zespołu Lonely Island… z 2011 roku. Idąc tym tropem, pewnie za pięć lat dostaniemy kogoś w czapce „Make Pantheons Great Again”.
Bartosz Stodolny