O filmie Shadow of the Colossus jeszcze kilka słów
Niedawno Marcin informował Was o fakcie rozpoczęcia tworzenia filmu na podstawie Shadow of the Colossus. I o ile w wielu przypadkach zupełnie nie, lub częściowo nie zgadzam się z okrzykiwaniem "wspaniałych gier które się nie sprzedały" wspaniałymi, tak tutaj nie mam żadnych wątpliwości. W moim przypadku dochodzą jeszcze inne okoliczności, w których tę grę przeżywałem, ale mniejsza o to. Fumito Ueda stworzył, dosłownie i w przenośni, potwora. Czy zatem facet, który napisał ostatnio scenariusz do Street Fighter: Legend of Chun Li może w ogóle podołać wyzwaniu? Justin Marks, scenarzysta, mówi - dajcie mi szansę.
13.04.2009 | aktual.: 14.01.2016 15:48
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pierwszy z jego argumentów nie jest może szczególnie udany, ale oddajmy mu głos: Myślę, że wiele gier nie sprawdziło się jako filmy, ponieważ trudno znaleźć odpowiednią grę. (...) Jeśli zaczniemy myśleć, że cokolwiek sprawdziło się w jednym medium nie powinno być zaadaptowane na inne, to nie mielibyśmy tylu wspaniałych filmów, które mamy, ponieważ wiele z nich stworzono na podstawie książek.Jasne, nikt nie mówi tutaj o tak daleko idącym radykaliźmie i nie odmawia prawa do tworzenia filmów na podstawie gier w ogóle. Inna sprawa, że sam Justin mówi tutaj o książkach. Pewnie, Ojciec Chrzestny na podstawie powieści Puzo był mistrzowski i nikt tego nie zamierza podważać, natomiast coś musi być w tym, że jeszcze nikt nie nauczył się wyciągać tej esencji z gier. Justin nie podołał temu przy Legend of Chun Li, więc co ma nas przekonać, że tym razem będzie lepiej?
W przypadku wielu gier jest tam tak wiele elementów świata, że spędza się czas na jego niszczeniu. Co jest fajne w przypadku tej gry, to to, że jest ona taka skąpa i można zacząć od razu budować.Czy aby nie zakrada nam się tutaj sprzeczność w stosunku do poprzedniego argumentu? W końcu światy wykreowane w powieściach są często znacznie bardziej rozbudowane niż te growe i tylko selektywne podejście scenarzysty potrafi wyciągnąć z nich to, co nadaje się do ukazania na srebrnym ekranie. Skoro na to Justin nie ma ochoty, to czy myśli on o dodaniu elementów, których pierwotnie Fumito Ueda w swoim dziele nie zamieścił? Oby nie, Shadow of the Colossus to dzieło kompletne i trudno wyobrazić mi sobie coś, co da radę je jeszcze ulepszyć. Marks mówi jeszcze o tym, że SotC trafi zarówno do fanów jak i szerszej widowni ze względu na "dorosły pryzmat", przez który gra została stworzona. Szczerze mówiąć nie do końca rozumiem co on ma tutaj na myśli i wydaje mi się, że próbuje nas omamić mało klarownymi wypowiedziami mającymi zapewnić nas o jego pełnym duchowym przygotowaniu do tworzenia. No wybacz Justin, na takie numery nabrać się nie damy i albo podasz nam konkrety, które nas przekonają, albo może lepiej nie zabieraj się za to? Famitsu skontaktowało się z Sony z prośbą o komentarz, natomiast korporacja odpowiedziała jedynie, że "powstrzymamy się od komentowania tego". To niestety nie wróży najlepiej. Pewnie, filmu można po prostu nie obejrzeć i pozostać w uwielbieniu dla cudownej gry, ale mimo wszystko, jak to się mówi - niesmak pozostał.
[via D'toid]