Sasha, Zero, Big Bull i znany z MadWorld Jack, do tego kilka momentów właściwej rozgrywki. Nic, co przyprawiłoby mnie o szybsze bicie sera.
Obraz spełnił jednak pewną ważną funkcję - chętnie ponownie sięgnę po płytę z MadWorld.
[via Andriasang]
Paweł Winiarski