Nowy Tomb Raider - koniec z plastikową lalką Barbie
Nowy Tomb Raider zapowiada się rewelacyjnie. Koniec, kropka. Wczoraj Radek zadał mi kilka krótkich pytań na temat tej gry i określiłem ją mianem "seksualnej", co wzbudziło trochę kontrowersji. Spieszę wytłumaczyć, o co mi chodziło.
09.06.2011 | aktual.: 15.01.2016 15:44
Zanim jednak do tego przejdziemy, kilka słów wstępu. Czym jest seria Tomb Raider, chyba nie trzeba wyjaśniać. Lara Croft to ikona popkultury i jeśli ktoś nigdy o niej nie słyszał, to równie dobrze mógł nie słyszeć o The Rolling Stones albo Terminatorze. Czyt.: najwidoczniej spędził pół życia na bezludnej wyspie.
Tak się jednak składa, że w ostatnich latach seria trochę podupadła. Poprzednie odsłony były nawet nieźle przyjmowane, ale żadna nie okazała się powalającym hitem. Wszystkie garściami czerpały z innych gier (głównie Prince of Persia), same nie wnosząc wiele do gatunku (a przecież kiedyś była to produkcja rewolucyjna). Były po prostu wtórne. Najwidoczniej postanowiono więc coś z tym zrobić i wymyślono tę część, która powstaje właśnie teraz.
Idea najnowszego Tomb Raidera wpisuje się w trend, który w popkulturze można zauważyć już od dobrych kilku lat. Otóż: bierzemy znaną historię i opowiadamy ją jeszcze raz, ale tym razem w dużo bardziej dorosły i poważny sposób. Batman Nolana jest chyba najlepszym przykładem, ale znalazłoby się ich też trochę więcej. Mamy więc Larę, która jako zupełnie niedoświadczona 21-latka, w wyniku katastrofy, trafia na bezludną wyspę, gdzie musi nauczyć się sztuki przetrwania.
Zawiodę Was, ale na pokazach na E3 niestety nie zaprezentowano o wiele więcej, niż wiedzieliśmy do tej pory. To znaczy, owszem, widziałem dwa etapy, ale o samej mechanice przetrwania czy otwartego świata, co jest chyba największą i najbardziej frapującą niewiadomą, na razie nie dowiedziałem się niczego. Wiem, że pojawią się jakieś umiejętności, że wyspa będzie duża i będzie się można po niej dowolnie przemieszczać... No i tyle.
Pokazano więc dwa etapy z początku gry. Jeden z nich mogliście już widzieć, było to bowiem dokładnie to samo, co pojawiło się wcześniej na konferencji Microsoftu. Mamy sam początek historii, Lara budzi się uwiązana pod sufitem jakiejś jaskini i musi się uwolnić. Rozgrywka stanowi tu połączenie elementów QTE z prostymi zagadkami przestrzennymi, kluczem do których rozwiązania jest ogień: "podstawowe narzędzie Lary", jak określają je twórcy. Etap robi wrażenie, ale na moje oko momentami mało tu samej rozgrywki, a dużo interaktywnej scenki przerywnikowej. Ale emocjonalnie kopie strasznie, trzeba przyznać.
Drugi poziom, który pokazano, pochodził z odrobinę dalszej części gry. Lara musi w nim znaleźć apteczkę, by pomóc swojemu rannemu przyjacielowi i mentorowi, Rothowi. Generalnie nadal wygląda to podobnie: trochę prostego skakania i eksploracji, trochę sekwencji QTE. Ciekawe, ile w tym samej rozgrywki: trudno to określić, obserwując, jak gra ktoś inny.
Dekonstrukcja mitu To, co bardzo mi się podobało w tym etapie, to zmiana znaczenia niektórych najsłynniejszych aspektów serii. Świetnie widać na tych przykładach, w jaki sposób twórcy bawią się wysłużoną przez lata konwencją Tomb Raidera. Po pierwsze, apteczki: kiedyś Lara znajdywała je w każdych podziemiach i leczyła dzięki nim zdrowie, były tak powszechne, że aż stały się elementem żartów. A teraz? Zdobycie apteczki to efekt przejścia całego poziomu, upragnione złote runo, które można zdobyć dopiero po wielu wysiłkach. Drugi przykład: wilki. Pamiętacie, jak zabijało się je w hurtowych ilościach? Tym razem trzeba pokonać całego jednego osobnika. I jest to niezwykle ciężka, brutalna, dobitnie pokazana walka na śmierć i życie. Bardzo, bardzo podoba mi się, że twórcy tak rozłożyli swoją grę na części pierwsze i pozmieniali jej znaczenia.
To samo zrobili zresztą z samą Larą - i tu przechodzimy do wspomnianej seksualności. Mam wrażenie, że główna bohaterka serii zmieniła się trochę dlatego, że zmienili się sami gracze. Kiedyś, gdy w większości byli to nastoletni chłopcy, Lara była wyposażoną w wielki biust, pewną siebie kobietą. Była także do pewnego stopnia aseksualna: doskonale pamiętam, jak przez lata twórcy nie zgadzali się na tworzenie jej nagich wizerunków. Tak, miała wspomniane duże piersi, ale to była seksualność lalki Barbie, plastikowej zabawki. Była też trochę jak mama - silna, dominująca kobieta. Seksualnie - niedotykalna, nieosiągalna, nierzeczywista.
Teraz zaś średnia wieku graczy wzrosła. Większość z nich już nie potrzebuje matek. Tak więc Lara, w przeciwieństwie do nich, odmłodniała i choć zmniejszył się jej biust, to wreszcie wyeksponowano jej seksualność. Już nie jest zawsze czystą lalką: teraz non stop pokazywana jest brudna i ubłocona. A brud to przecież grzech. Nieczystość. Stała się także bardziej ludzka i bezbronna, bo z racji starszego wieku graczy, zamiast dominujących kobiet matek bardziej pociągają ich uległe córki. Nową Larą mogą się zaopiekować, pomóc jej. Przytulić: wreszcie dotknąć.
Nowy Tomb Raider ma być historią o tym, jak Lara nauczy się przetrwania i zostanie łowczynią skarbów. Jednym słowem: dorośnie. Zmieni się z podlotka w prawdziwą kobietę, ze wszystkimi tego aspektami. To historia o dojrzewaniu, przy której Freud z pewnością miałby baaardzo dużo do powiedzenia. Na litość, przecież w pierwszym etapie ona ratuje się z jaskini. Bardziej jasnej metafory już chyba nie można wymyślić. Platon, cienie na ścianie, odwrócenie się od nich, no przecież. Jeszcze ten ogień jako "podstawowe narzędzie". To ogień rzuca cienie, a teraz to Lara zaczyna go wykorzystywać. Ludzkość po Prometeuszu, oświecona, dorosła, nauczona życia. Prościej się nie da z tymi metaforami.
Szalenie podoba mi się to drugie dno, które nowy Tomb Raider ze sobą przyniesie (a przynajmniej na to się zapowiada). Ogromnie jestem ciekawy, jak to się uda. Trzymam kciuki.
A jeśli kogoś tego typu rzeczy nie interesują, to i rozgrywka zapowiada się bardzo dobrze, zatem chyba możemy być spokojni. Grafika też wypada świetnie, więc nikt nie powinien mieć powodów do narzekań.
Tomasz Kutera