Nowy Spider-Man ma szansę stać się Marvelowskim Arkham Asylum, ale... to dopiero początek
Po dominacji wielkiego ekranu i udanej batalii na froncie serialowym Marvel ma bardzo ciekawy plan w stosunku do gier. Fani powinni zacierać rączki.
Fani Marvela, którzy od gier stronią, mają aż za dobrze. Filmy z MCU to podstawa w harmonogramie każdego kinomana, "Civil War" okazał się gigantycznym przebojem - nic nie zapowiada, abyśmy w przeciągu kilku następnych lat przestali oglądać to uniwersum. Ci, których podstawowa formuła blockbusterów odrobinę wynudziła (to ja na przykład), mają dodatkową siatkę seriali Netflixa, dosadniejszych, odważniejszych i przede wszystkim bardziej ponurych. Ale nadal należących do tego samego kanonu. I również idących w drużynowym kierunku, bo po "Daredevilu", "Jessice Jones", "Luke'u Cage'u" i "Iron Fiscie" przyjdzie czas na kolaboracyjną serię, "Defenders". Można zatem spokojnie zakładać, że przez najbliższą dekadę Marvela będzie jeszcze pełno.
Gorzej z tymi fanami, którzy chcieliby jeszcze zagrać w fajną grę z ulubionymi superbohaterami. Bo co dostawali? Ostatnio - dwie części średniawkowego Amazing Spider-Man, co najwyżej niezłego Deadpoola. Przez lata - dziesiątki klepanych na kolanach crapów na bazie licencji kinowej (Iron Man, Thor), które były tylko możliwością zarobienia przy okazji premiery filmu. Wyjątki, rzecz jasna, się zdarzały, bo wielu z nas bardzo dobrze wspomina przygody Pajęczaka z pierwszego PlayStation lub jeszcze dawniej, Pegazusa, ale to były zupełnie inne czasy. Gdy jeszcze Hollywood nie wyczuło tropu pieniądza. (Nie, nie zapominam o Shattered Dimensions, po prostu w nie nie grałem)
Marvel's Spider-Man - E3 2016 Trailer | PS4
Trudno było ukryć entuzjazm, gdy Insomniac ogłosiło na E3 swojego własnego Spider-Mana. A teraz Marvel dorzuca jeszcze do pieca. Jay Ong, szycha tej firmy, w wywiadzie z VentureBeat przedstawił nowe "spojrzenie na gry", które będzie fundamentalne w przyszłości giganta. W jego założeniach jest na przykład ostateczne wykreślenie gier na licencji filmowej, robionych przez mało doświadczone studia i przyspieszane ze względu na terminy premier. Od teraz, czyli ujawnienia Spider-Mana spod dłuta ojców Ratcheta oraz zapowiedzi współpracy z Telltale (a co im tam kolejny tytuł zaszkodzi), Marvel zamierza szukać najlepszych developerów, takich, którzy przede wszystkim będą pałać do ich bohaterów prawdziwym uczuciem. A gry dostaną tyle czasu, ile będzie im potrzeba, bo odrzucą powiązania z wielkim ekranem.
Zapytany o to, czy - podobnie jak w filmach - możemy liczyć na gościnne występy bohaterów jednych tytułów w drugich, odpowiedział tylko: Świat jest pełen niespodzianek. Nigdy nie wiesz. Co moim zdaniem aż nadto świadczy, że Marvel nie wyklucza takiej możliwości. Wręcz przeciwnie. Dodał także standardowe dla firmy zapewnienie, że ich plan rozpisany jest na wiele lat do przodu, ale nie będą spieszyć się z jego odkrywaniem.
Czyli co? Powstanie MGU (Marvel Games Universe)? Tworzone przez najlepsze studia tej branży? Czy ktokolwiek miałby coś przeciw?! O ile, rzecz jasna, ekskluzywność Spider-Mana to jedyny wyjątek, jaki w niej wystąpi, spowodowany długą i skomplikowaną historią do praw na tę postać. Co widzielibyście jako następne w kolejce - Strażników Galaktyki z "piaskownicą" z No Man's Sky? Punishera od Rockstara? A może Jessicę Jones scenarzystów Life Is Strange? W końcu "nigdy nie wiadomo".
Adam Piechota