Nowy rok bez starych problemów? Autorzy Prey obiecują, że pecetowcy mogą spać spokojnie
Fiasko pecetowej premiery Dishonored 2 ma się nie powtórzyć.
To było frustrujące nawet dla mnie, który na kompie odpala jedynie strategie i klasyczne erpegi. Ilekroć w okolicy premiery Dishonored 2, absolutnie zauroczony grą, dawałem gdzieś upust swojemu zadowoleniu, w odpowiedzi często słyszałem "a da się już grać na PC?". Rozmowy o moim zdaniem najlepszej grze roku, błyskawicznie dryfowały w stronę technicznych ułomności pecetowej wersji, w którą wielu nie mogło grać komfortowo lub nawet wcale. Premierę Dishonored 2 na PC na pewno trzeba wrzucić do szufladki z nieprzyjemnymi wspomnieniami minionego roku. Roku, który pod tym względem raczej nie miał startu do 2015, ale po prostu żal, że kolejny duży wydawca znów dopuścił do tak pożałowania godnej sytuacji z grą, która sama w sobie była pewniakiem.
Na ścianie wisi już kalendarz na 2017 rok. Arkane pewnie pracuje nad dodatkami do Dishonored 2, ale najważniejszą premierą studia będzie w tym roku Prey - gra, o której po premierze chciałbym rozmawiać bez nieustannego sprawdzania listy poprawek w aktualizacjach. Arkane potrafi robić świetne produkcje - to już wiemy. W dniu premiery Prey przekonamy się, czy umie uczyć się na błędach.
Póki co mamy zapewnienia reżysera gry - Raphaela Colantonio, że studio nie zawiedzie. Brzmi to o tyle szczerze, że padają one w odpowiedzi na pytanie dziennikarza Game Informera, które bynajmniej nie skupia się na kwestiach technicznych. Wnioski z problemów Dishonored 2 zostały ponoć wyciągnięte, będzie więcej czasu na testy, a sprawę uprościć ma dodatkowo silnik CryEngine, łatwiejszy do opanowania niż przerobiona technologia idTech, która napędzała przygody Corvo i Emily.
Answering Prey's Lingering Questions
Oczywiście to tylko obietnice, ale na tyle cenię sobie działalność studia Arkane, że chcę uwierzyć iż składając je publicznie Colantonio nie rzuca słów na wiatr. Bo w razie wpadki, w kolejne zapewnienia nikt już wierzył nie będzie a reputacja studia zostanie poważnie nadszarpnięta. Jakkolwiek będzie, zderzenie zapewnień z rzeczywistością lepiej obserwować z boku, bez wykupionego preordera. Na taki kredyt zaufania od pecetowych graczy developer musi sobie teraz zapracować od nowa. To znaczy, chciałbym w to wierzyć, ale rzut oka na listę najbardziej dochodowych gier zeszłego roku na Steam pokazuje, że takie kredyty wciąż rozdajemy zdecydowanie zbyt chętnie. A praca na dobre imię u podstaw i pewien rachunek sumienia przydałby się większej części branży, która pecety traktuje często właśnie na zasadzie "potem się naprawi".
Maciej Kowalik