Nowy początek Resident Evil w otwartym świecie? Niewykluczone. Mniej akcji, więcej horroru? Na to wygląda. Onimusha powróci? Nie tak prędko
Masachika Kawata - producent Resident Evil: Revelations - zrobił się ostatnio bardzo rozmowny.
Nic dziwnego. W końcu zapowiedziana niedawno konwersja jego gry na duże platformy sama się nie rozreklamuje. Trzeba odbębnić swoje z pismakami.
W rozmowie z Eurogamerem padło pytanie o zmiany w serii Resident Evil po chłodnym przyjęciu jej szóstej odsłony. Dziennikarz podsunął nawet propozycje - "Resident w otwartym świecie". Co na to Kawata?
Gdybyśmy poszli tą drogą, chcielibyśmy zachować to, co w RE najważniejsze i przemawia do fanów, ale jednocześnie ułatwić wejście nowym graczom. Potrzebny byłby delikatny reboot, który uzasadniłby otwarty świat w serii. To tylko moje zdanie. Capcom, jeśli to czytacie, zrzekam się praw majątkowych do tego pomysłu - pierwsza pandemia wirusa T w Raccoon City i my w samym środeczku otwartego miasta. Wystarczy mi honorowa wzmianka w napisach.
No dobra, ale to tylko opinia jednego człowieka. Jakie są szanse, że kiedyś do tego dojdzie?
Żeby to doszło do skutku potrzeba dużo planowania i ważnych decyzji, ale to coś, co... Jest taka możliwość. Możemy założyć, że pracownik Eurogamera nie jest wielkim wizjonerem i Capcom rozważał już plany rozwoju swojej najważniejszej marki. Wrzucenie zombiaków do piaskownicy na pewno było wśród nich. Otwarte światy są teraz na czasie, a czająca się za rogiem nowa generacja tylko ułatwi ich tworzenie.
Do tego, że seria potrzebuje zmian nikogo nie trzeba przekonywać, prawda? W którą stronę pójdą? Wskazówka jest bliżej, niż się nam wydaje.
Kiedy Revelations trafi na konsole, przyjrzymy się uważnie jej przyjęciu. Myślę, że fani i media powiedzą nam, co Revelations oznacza dla marki i jej przyszłości. To będzie drogowskaz mówiący nam gdzie iść dalej. Wielu okrzyknęło Revelations udanym powrotem do korzeni, w którym akcja często ustępowała miejsca suspensowi. Czy tego potrzebują kolejne Residenty? Kawata mówi:
Po opiniach fanów na temat ostatnich gier zacząłem zmieniać zdanie w kwestii stawiania na sceny akcji. Wciąż jednak musimy starać się wrzucać nowe elementy, żeby gry były świeże i na czasie. I na tym skończmy rozważania o Resident Evil. W końcu to nie jedyna marka Capcomu.
Czekacie na powrót którejś z zapomnianych gier firmy? Jeszcze sobie poczekacie.
Capcom nigdy nie stronił od wskrzeszania starszych własności intelektualnych na nowych sprzętach. Myślę natomiast, że ważniejsze jest skupianie się na świeżych markach. To nie najlepsza wiadomość dla wielbicieli Onimushy, Dino Crisis czy jeszcze mocniej zakurzonych marek Capcomu. Ostatnio o powrocie tej pierwszej spekulowaliśmy na początku grudnia, gdy okazało się, że nie odpowie za niego Ninja Theory. Gdzieś po drodze pojawiły się też domysły o zaangażowaniu w projekt odpowiedzialnego za Lost Planet 3 studia Spark Unlimited. Niestety nic z tego, tajemnicza gra ekipy z Kalifornii to Yaiba: Ninja Gaiden Z.
Ale nie traćmy nadziei. Start kolejnej generacji konsol to dobra okazja do zrobienia czegoś nowego. Capcom postara się z niej skorzystać. Kiedyś jednak sytuacja się uspokoi, deweloperzy poczują się pewnie, zaczną zarabiać i pomyślą, kogo by tu wyciągnąć zza grobu. Kto jak kto, ale ojcowie Mega Mana o swoich grach nie zapominają.
[via Eurogamer, Videogamer, Polygon]
Piotr Bajda