Novigrad - perła wśród cyfrowych miast
Jeden ze znanych podróżników powiedział kiedyś: „żeby dobrze poznać miasto, trzeba się najpierw w nim zgubić”. I ma to dużo sensu, ponieważ dzięki temu poznajemy je od środka, a nie od strony przewidzianej przez moderatorów przestrzeni. Oni chcą nam pokazać miasto takie, jakie chcielibyśmy je widzieć. A gdy się zgubimy, widzimy je takie, jakie ono jest. I właśnie taką metodę obrałem podczas poznawania Novigradu. Czyli największego miasta w Wiedźminie 3. I muszę powiedzieć jedno. Łał!
15.09.2015 | aktual.: 15.01.2016 14:50
Miasto Novigrad Novigrad to specyficzny twór. Miasto położone w delcie rzeki Pontar, osada typowo handlowa z ogromnym portem. Jest szczególne, ponieważ jego konstrukcja jest wielopoziomowa. A najczęściej miasta w deltach rzek są raczej jednopoziomowe. Aby określić to bardziej zrozumiale, dam taki przykład: większość miast w takich miejscach jest budowanych jedynie tuż „nad taflą” wody, natomiast w Novigradzie mamy do czynienia ze sporymi wzniesieniami i to tuż nad ujściami Pontaru do morza.
Novigrad
Inną ciekawostką, jaką udało mi się zaobserwować, jest fakt, iż miasto od początku budowane było od strony morza. Co by się oczywiście zgadzało z założeniami scenariusza. Świadczyć o tym mogą dwie rzeczy. Po pierwsze główne ulice są skierowane w stronę zatoki. Drugą rzeczą o tym świadczącą jest ustawienie murów obronnych. Jak widać dokładnie na mapie, są one wybudowane do strony lądu. Czyli ktoś przybył statkami z innej części krainy i założył bazę wypadową. Zwróćcie uwagę też na to, że to właśnie w porcie stoją największe budynki i mają regularne kształty. To znak, że były budowane na wolnej przestrzeni i bez pośpiechu.
Wcześniej na miejscu obecnego Novigradu znajdowała się elfia osada, być może to właśnie jej zawdzięczamy nieregularności i ogólną ciasnotę tras pieszych w drugiej części miasta. To, co chciałbym podkreślić, to że wszystko się trzyma kupy! Ma swój sens i ma wytłumaczenie, a wiedza o konstrukcji miast tylko to potwierdza. Przypadek albo kupa roboty. Niezależnie od tego - naprawdę wielkie brawa!
Budynki w mieście
To klasa sama w sobie. Ich powstawanie to jakaś oddzielna historia, a podczas spacerów po uliczkach Novigradu ma się wrażenie narastających budynków z różnych epok w krótkim czasie. Nie dziwią takie przypadki, gdzie dosłownie po drugiej stronie uliczki mamy budynek zbudowany w zupełnie innym stylu. Albo budynki wykrzywione niczym wieża w Pizie. Część budowli wsparta na ogromnych drewnianych balach to jakby nieopowiedziana historia miasta. Pięknie to wszystko się komponuje i jest po prostu ciekawe.
Budynki są niezwykłe. Można znaleźć i takie widoki. Budynki wsparte na palach przypominają o znanej z Polski prowizorce.
Siatka miasta jak wspomniałem na początku jest dużo bardziej urozmaicona niż w wielu grach tego typu. Mamy parę mniejszych lub większych placyków. Wiele krętych dróżek i zaułków. No i przede wszystkim jednak miasto położone na wzniesieniach jest dużo ciekawsze, a perspektywa zmienia się w zależności od tego, w którym miejscu się znajdujemy.
Wieczny Ogień Myli się ten, który uważa, iż najpiękniejsze jest zawsze największe. Świątynia Wiecznego Ognia to imponujący budynek, lecz tylko pod kątem swoich rozmiarów i umiejscowienia na okolicznym szczycie. Jest to najwyżej położona budowla Novigradu, a dodatkowo tworzy ona największy kompleks przedstawiony w tej części gry. Niestety widać po nim, iż jest zbudowany sporo wcześniej niż pozostałe zabudowania. Jego prostota oraz niewyszukane ozdoby sprawiają wrażenie pewnego prymitywizmu budowniczych. Co z resztą odpowiada założeniom tej fanatycznej i mało nowoczesnej grupy religijnej.
Plac wewnątrz dziedzińca w świątyni Wiecznego Ognia. Prymitywny i prosty.
Port Port jest punktem wyjściowym dla tej wspaniałej, pełnej własnej tożsamości okolicy. Dokujące statki podczas rozładunku i zabudowania na lądzie tuż przy porcie to klasa sama w sobie. Tutaj budynki stanowią praktycznie jedną linię zabudowy. I choć poszczególne domostwa są zbudowane inaczej, nie wychylają się z tym, tylko są wyskalowane w jednej linii. Nie mogło również zabraknąć dużego żurawia portowego wzorowanego na Gdańskim zabytku z XV wieku. Podobny znalazł się w poprzedniej części Wiedźmina we wsi Flotsam. Nie dam sobie ręki obciąć, ale może to nawet ten sam model? Kto wie? Jak ktoś z Was będzie przechodził drugą część, niech się temu przyjrzy.
Zatoka. W oddali świątynia Wiecznego Ognia.
Łaźnie Ktoś mógłby mi zarzucić, iż jestem starym zbolem, ale jedną z moich ulubionych lokacji są Novigradzkie łaźnie. Nie dość, że ich umiejscowienie jest zgodne z historycznymi standardami... to są po prostu ujmujące. Osadzone wręcz pod samym nosem świątyni Wiecznego Ognia, siedlisko rozpusty i co by nie mówić... higieny. Gdy szukałem informacji na temat łaźni, okazało się że to "oświecone" średniowiecze wytępiło w głównej mierze ten barbarzyński obyczaj. A ten jest bardzo zdrowy! Kąpiel w gorącej wodzie jest w niektórych przypadkach wręcz zalecana. Nie dziwne, iż w wielu miastach były otwarte specjalne miejskie łaźnie, z których każdy mógł skorzystać. I w Wiedźminie ta stara tradycja wraca do łask. Świątynia Czystości już na wejściu informuje nas za pomocą rzeźb, gdzie zmierzamy.
Rysunek koncepcyjny łaźni
Zanim przystąpimy do kąpieli, oczywiście mamy miejsce, w którym możemy się przebrać, a w zasadzie rozebrać. I dopiero za specjalną ażurową zasłoną mamy część kąpielową. Baseny z wodą dzielimy na te publiczne oraz te, które były wydzielone dla bardziej majętnych użytkowników chcących pozostać w lekkiej dyskrecji. Niezależnie od tego gdzie trafiamy, wszędzie unosi się eteryczna mgiełka parującej wody oraz dym z palących się sosnowych gałęzi. Przy rusztach z palącymi się polanami znajdują się również amfory z wodą, którą polewa się rozgrzane drwa, aby unosił się żar, a nie płomień. Główna sala we wnętrzu ma jeden duży basen oraz kilka niezagrodzonych sal po bokach. Oraz jedną dużą salę w kształcie sześciokąta dla wybranych. W niej również znajdują się dwa baseny dla postronnych i ładnie zdobione miejsce w środku dla bardziej dostojnych użytkowników.
Łaźnie. Widzimy palenisko, na które wylewa się wodę z amfor po ich boku.
Główna sala dla ekskluzywnych gości. Widzimy w centrum basen, a po bokach miejsce dla kurtyzan.
Oczywiście oczytany naród nie dzielił się na kobiety i mężczyzn. Obecnie na terytorium Bliskiego Wschodu nadal jest kontynuowana tradycja publicznych łaźni. U nas ten zwyczaj po prostu zanikł.
Architektonicznie łaźnie były inspirowane tymi rzymskimi, co nie jest w żadnym wypadku błędem, ponieważ Wiedźmin jest praktycznie hołdem złożonym europejskiej kulturze (zwłaszcza kulturom słowiańskim i ludów północy.) Na ścianach znajdują się wspaniałe freski, które przedstawiają oddających się wypoczynkowi ludzi.
Burdel "Pokaż mi, jak wygląda burdel w grze, a powiem Wam, czy jest fajna". Tak to akurat kiedyś, jeszcze pracując w Gamblerze, rozprawiałem na temat RPG-ów. Do dzisiaj zawsze odwiedzam te przybytki w każdej grze. Sam temat seksu w Wiedźminie teraz pominę (a wrócę do niego w oddzielnym akapicie), ale zajmę się samym budynkiem. A ten jest naprawdę wspaniały. Zamtuz Passiflora można zobaczyć z daleka. Otoczony kwiatami i zielenią jest ostoją spokoju i rozkoszy w pogrążonym w smutku mieście. A przynajmniej takie sprawia wrażenie.
Zamtuz Passiflora. Wizja koncepcyjna. Widok od strony ogrodu.
Wizja koncepcyjna. Wnętrze urządzone kabaretowo. Ze sceną. Widać tutaj dużo materiałowych dodatków które mają w założeniu ocieplać wnętrze.
Plakaty informujące o rodzajach uciech w zamtuzach. Wzorowane na autentycznych afiszach. Widać, iż naród nie był kiedyś taki pruderyjny.
Budynek zwłaszcza nocą odróżnia się od reszty zabudowań, gdyż jest oświetlony przez rozpalone latarnie pozawieszane przy schodach. Ale nie tylko. Wyściełane czerwonym materiałem ściany wewnątrz budynku nadają purpurowej iluminacji erotycznego pazura. Budynek jest krzyżówką zamkniętej bryły z rozległymi tarasami po których przechadzają się ledwie odziane kurtyzany. Trochę jakby udawał, że jest zamknięty i nie widać co jest w środku, ale jednocześnie zaprasza do wejścia. Lepszej metafory architektonicznej bym się nie doszukał!
Z tyłu budynku znajduje się również okazałe miejsce do całonocnych uczt. Na planie koła, w którego centrum znajduje się podgrzewana wanna, a po bokach znajdują się stoły oraz ławki. Całość jest też otoczona ogrodem.
Wnętrze zamtuza. Czerwona tkanina na ścianach nadaje uroku. I ciepła. Na pierwszym planie dziewczyny szykujące się do... pracy.
Wnętrze zamtuza.
Samo wnętrze budynku jest marzeniem każdej osoby, która łaknie spokoju. Wymienione wcześniej ściany wyłożone aksamitem o czerwonym zabarwieniu i wszędobylskie świece nadają cieniom istotnej roli w tworzeniu atmosfery tego miejsca. Nie mogło też zabraknąć miejsca na kabaret i występy dziewczyn. Czerwone kotary oraz lampiony tworzą nastrój intymności. Wnętrze jest też ozdobione w romantycznym stylu, nawet filary są rozmaicie zdobione rzeźbieniami. Budynek cały osadzony w romantyzmie sprawia wrażenie jakby wyjętego z innego miejsca i czasu. I właśnie tak ma być. Ma być wyspą piękna pośród niszczejącego świata.
Za Novigrad designerom z CDPRED należą się wielkie brawa.
Skellige Choć po nich niemalże przebiegłem, to wszak także jest to miejsce piękne. Tutaj jednak ton zabudowy jest podyktowany naturze. Wszystkie budynki nie prą do góry tak jak w Novigradzie, lecz wtapiają się w otoczenie, jakby przyklejały się do pagórków i ostrych zboczy gór. Oczywiście, ma to sens! Wiadomo, że taki budynek łatwiej ogrzać i jest łatwiejszy do utrzymania niż wolnostojąca chałupa w Velen. Zdobienia występujące na budynkach również są zauważalnie bardziej prymitywne niż te z Cesatrwa Nilfgaardu bądź byłej Temerii, ale pamiętajmy, iż ludy Skellige to ludzie czynu. Głównie militarnego. Sztuce w takich warunkach trudniej się rozwijać.
Wersja koncepcyjna stoczni w Skellige.
Nawet wykonanie budynków różni się od domostw z równin. Tutaj budynki w większości przypadków są wykonane z kamienia, a dachy pokryte są łupkiem. Drewniane są praktycznie tylko stropy i podłogi. Ewentualnie niektóre zabudowania portowe. Trafiają się oczywiście osady zbudowane z drewna, lecz nawet one stawiają naturę za wzór. Pokryte mchem dachy i bardzo płaskie powierzchnie wtapiają się niczym wojskowy kamuflaż w zieleń lasów i polan.
W Skellige budynki mają jasno oznaczone funkcje - albo są obronne, albo są obronne! Różnica polega jedynie na tym, od czego mają ochraniać. Czy od przeciwników (jak na przykład zamek rządzących rodów), czy od warunków naturalnych, które na wyspach położonych na północy są dużo bardziej odczuwalne niż na lądzie. Zgodnie z zasadą: wiejący wiatr zawsze będzie zimniejszy nad morzem niż nad lądem.
Seksualny Wiedźmin Nie byłbym sobą, gdybym nie poruszył tego wątku. Jedną z osi zabawy w Wiedźminie jest doprowadzenie wątku romantycznego do końca. Nie jest on taki oczywisty, jak można by było sobie myśleć. Najlepiej określiła to Filippa Eilhart w czasie jednej rozmowy z Geraltem. Cytuję z pamięci: "Ciri ma z tym problem, ponieważ ty i Yennefer jesteście dla niej jak rodzice, a jednocześnie jest jeszcze Triss, która dla niej jest niczym starsza siostra, a ta tylko czeka, żeby Ci wskoczyć do łóżka". Geralt to pięknie ripostuje, natomiast faktycznie jest to ciekawa relacja, która rzadko jest przedstawiana w mainstreamowej kulturze growej. A jakże jest prawdziwa i całkiem często się zdarza! Już pomijam fakt, iż w życiu Geralta mogą się pojawić inne czarodziejki. Wątki te są prowadzone w niespotykany sposób jak na tytuł tak szeroko dystrybuowany. A seks wręcz wylewa się z ekranu, ale czy naprawdę powinniśmy być oburzeni? Myślę, że ani trochę. Wręcz pochwalam RED-ów za tak odważną prezentację seksualności bohaterów. Nie jest ona doczepką do animacji przedstawiającej kochającą się parę, lecz w pełni wytłumaczoną historią emocji i uczuć, jakie potrafią się tworzyć między ludźmi. Na moim przykładzie: nie byłem przykładnym Geraltem i skorzystałem z szansy w czasie kontaktu z Keirą Metz, a później na balu również Triss nie pożałowałem swojej atencji, co zaowocowało piękną sceną pocałunku w czasie wybuchających fajerwerków. Cały wątek zakończyłem powrotem do Yennefer i wytłumaczeniem Triss, że jednak to czarnowłosa czarodziejka skradła me serce. Nadal w niewielu grach można się spotkać z tak prostymi i podstawowymi zakresami życia jak romans czy pożądanie. To jest piękna cecha Wiedźmina.
Ciri i Yennefer
Ale nawet same ukazywanie kobiecego piękna jest tutaj na naprawdę zadowalającym poziomie. Główne skrzypce grają oczywiście Triss i Yennefer, których uroda jest zgoła inna. Triss o nieco dziewczęcym profilu i sztywno spiętych włosach stoi w opozycji do zadbanej kobiety, jaką jest Yennefer. Każda na swój sposób jest piękna i inna jednocześnie. A nie są to jedyne występujące kobiety! Jest jeszcze Keira z hipisowskim urokiem, którego nie jestem w stanie wytłumaczyć zdrowym rozsądkiem oraz oczywiście Ciri, za której model graficy powinni dostać medal. A przecież są jeszcze setki innych kobiet i postaci, które potrafią przykuć oko swoim wykonaniem i detalami. Naprawdę piękna historia osadzona między pięknymi ludźmi pośród brudnego świata.
Bartłomiej Baranowski/Archigame.pl
***
Pierwotnie tekst został opublikowany na blogu Archigame.pl. Republikacja za zgodą autora. Bartłomiej Baranowski jest redaktorem serwisu Domiporta.pl Pierwotnie tekst został opublikowany na blogu Archigame.pl. Republikacja za zgodą autora.Bartłomiej Baranowski jest redaktorem serwisu Domiporta.pl