Notatki gamescomowe #4
Drugi dzień właściwych targów, pierwszy z udziałem publiczności. Gracze wylądowali!
I jest ich dużo, bardzo dużo. Jest środek tygodnia, więc na razie są w większości młodzi, akurat mają wakacje. To właśnie na takich targach widać najwyraźniej całą kulturę, popkulturę czy też może subkulturę narosłą wokół grania. Kulturę fanów.
Jeśli kiedyś myśleliście, że największym Waszym skarbem jest koszulka ze wzorem z ukochanej gry i warto ją założyć na tego rodzaju targi, to to samo pomyślało kilka tysięcy innych osób. Nieco wbrew starej punkowej zasadzie, że towarzyskim faux pas jest pojawianie się na koncercie w koszulce zespołu, który właśnie gra.
Poziom wyżej jest cosplay - widziałem dzisiaj przynajmniej pięciu Ezio, Tadek dwie dziewczyny w podobnym stroju, choć jeśli mu wierzyć o dosyć słusznej tuszy. Nie mogło zabraknąć Mario i Luigi'ego, a także ekipy z Team Fortress 2. Był też mały, rudy i korpulentny Kratos. Gracze kochają gry i uwielbiają to okazywać innym. Czy jest ku temu lepsza okazja niż poświęcone grom targi?
Nad Koelnmesse unosi się teenage spirit, dziś jednak dziewczyny są już znacznie bardziej widoczne niż wczoraj. Hostess też jest więcej i wiąże się z tym pewna zabawna historia, o której kiedy indziej.
Konrad Hildebrand