No to się Google z Niantic zdziwili - Pokémon Go 50 razy popularniejsze niż zakładano
30.09.2016 16:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wiecie, Pokémon Go. Ta gra, co kiedyś zawróciła w głowie całemu światu, o stworkach takich.
Pamiętacie, jak trudne były początki Pokémon Go? Sam wychodziłem z kumplem na wieczorne łowy po Warszawie i lwia część naszej przygody sprowadzała się do festiwalu nieudanych prób logowania. Nie trzeba było inżyniera, by zorientować się, że problemy serwerów wynikają z absurdalnie wielkiego zainteresowania grą, ale teraz Luke Stone z Google'a postanowił podzielić się, jak to wyglądało od strony technicznej. Całą sprawę najlepiej obrazuje poniższy wykres:
Jak widzicie, Niantic w najgorszym (a właściwie najlepszym) wypadku zakładało pięć razy większy ruch niż ten, który wyliczyli jako całkiem realny. Tymczasem populacja graczy przekroczyła ich oczekiwania aż 50 razy. Z jednej strony wspaniale, mamy światowy fenomen, a z drugiej zasoby, jakimi dysponowało studio, były absurdalnie niewystarczające do okiełznania tego chaosu.
To słowa wspomnianego Cage'a. W dalszej części jego posta możemy się dowiedzieć, że populacja graczy przekroczyła wszelkie prognozy Niantic i Google już 15 minut po opublikowaniu gry w Nowej Zelandii oraz Australii. My i wiele innych krajów z pewnością mieliśmy z tym coś wspólnego. W końcu natychmiast znaleźliśmy sposoby, by również cieszyć się grą - a to przez tworzenie australijskich kont na App Store, a to przez pobieranie pliku .apk na Androida. Świat oszalał na punkcie Pokémonów w stopniu, jakiego nie przewidywano w najbardziej wybujałych wizjach.
Mowa tutaj głównie o zespołach z Google CRE (Customer Reliability Engineering) - nowej usłudze giganta, której głową jest właśnie Luke Cage. Zadaniem CRE jest tworzenie wspólnej odpowiedzialności między personelem technicznym Google'a i jego klientami (w tym wypadku Niantic), aby wspólnie sprawować pieczę nad aplikacjami korzystającymi z chmury. Pokémon Go było pierwszym projektem CRE. To się dopiero nazywa chrzest bojowy.
I chociaż gra na początku borykała się z wieloma technicznymi problemami, można chyba śmiało powiedzieć, że przy skali zainteresowania graczy serwery i tak całkiem nieźle się trzymały. Szkoda tylko, że do dzisiaj nie naprawiono radaru. Wiem, jęczę o tym przy każdej okazji, ale jednak tempo wprowadzanych przez Niantic nowości i poprawek pozostawia wiele do życzenia, szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę, jak dużo pieniędzy zarobiło studio. Cóż, fakt faktem, że tą stagnacją sami sobie strzelają w stopę, bo czy właściwie gracie jeszcze w Pokémon Go?
Patryk Fijałkowski