No to Let’s Go, Pokémony
Uwaga, oficjalna zapowiedź dwóch nowych gier na Switcha to jeszcze nie wszystko!
Pokémon: Let's Go, Pikachu! and Pokémon: Let's Go, Eevee! Trailer
Dwa tytuły na Switcha z Poksami, które właśnie oficjalnie przedstawiono, mają dokładnie takie tytuły, jakie poznaliśmy dwa tygodnie temu w przecieku: Let’s Go Pikachu oraz Let’s Go Eevee. Spełnią wszystkie nasze marzenia… sprzed dwóch lat. Tytuły nie są bowiem przypadkowe. Po pierwsze - gry pożyczają od studia Niantic sposób łowienia potworków oraz ich „levelowanie” (nie jest to zatem klasyczne RPG). Są maksymalnie przystępne, można w nie grać pojedynczym Joy-Conem (drugi przyda się do kanapowego multi) i oferują kultową watahę z pierwszej generacji, wszystkie 151 stworków. Po drugie - gry można zsynchronizować z aplikacją na telefonie. Wzmacnianie swoich ulubieńców podczas wieczornego spaceru? Czyżby Go znowu miało pojawić się na ulicach naszych miast? Wszak produkcja Niantic została już pobrana przez… 800 milionów osób.
W przeciwieństwie do „zwykłego” Go (bo teraz już istnieje taki podział) znajdziemy tutaj za to pełnoprawny tryb przygodowy. Prawdziwe lokacje, zbieranie całej kolekcji, walki z kolejnymi trenerami (oby tutaj system nie był podobny, brrr). To prawdziwa gra, która trochę zapożycza się u aplikacji. Największą różnicą pomiędzy Let’s Go a dotychczasowymi odsłonami marki będzie brak turowych potyczek z każdym spotkanym w wysokiej trawie potworkiem. Nie mam z tym żadnego problemu, jestem szalenie ciekaw, jak taki „łączony” system sprawdzi się w praniu, przeczuwam spory hit i globalnie, i w mojej własnej głowie. A wiecie, skąd ten entuzjazm?
Pamiętacie zapowiedź nowych Pokemonów z zeszłorocznego E3? Tę, gdzie szef Game Freak szkicował sobie coś i został zaskoczony przez pana kamerzystę, więc megapoufnie zdradził, że jego studio dłubie nad stacjonarnymi Poksami? Na pewno pamiętacie. No to słuchajcie - on nie zapowiedział wtedy Let’s Go Pikachu (ani Let’s Go Eevee, rzecz jasna), tylko całkowicie tradycyjnego erpega, kontynuację odsłon Sun i Moon, która zadebiutuje na Switchu… w przyszłym roku. Czyli teraz dostaniemy spin-offowy eksperyment, być może fundament nowej podserii, a za rok „bezpieczniejszy” przebój. Całkowicie mi to odpowiada.
New Adventures Await in Pokémon Quest!
A na ostateczną osłodę wszystkich pokewieści, niczym legendarny deserek Waszej babci, wrzucono właśnie do eShopu darmową gierkę Pokemon Quest. Lekki, „akcyjny” erpeg z mozolnym rozbudowywaniem zbudowanych z kostek Poksów. Wygląda jak produkcja mobilna i właściwie nią jest, ponieważ za jakiś czasu pojawi się w sklepikach Apple oraz Google. „Free-to-start”. Kochacie ten termin, czyż nie? No ale spróbować nie zaszkodzi. W jakiś sposób dam Wam znać, jeśli Quest jest warty Waszego czasu. Może w najbliższym eSzperaczu na przykład.
A zatem czekamy do listopada. Ile osób do tego czasu odświeży sobie Go? Nie mogę obiecać, że ja nie. Trochę się zajarałem.
Adam Piechota