No to kto wygrał Intel Extreme Masters 2016?
Wielki esport, wielkie nagrody i tylko zwycięzcy trochę zbyt przewidywalni. Ale cieszą między innymi sukcesy Polaków.
07.03.2016 21:14
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pytanie z tytułu jest przewrotne, bo każdy choć trochę zainteresowany wie, że Intel Extreme Masters to nie jedne mistrzostwa, a zbiór zawodów w kilka różnych gier. Trzy najważniejsze tytuły, których finały rozgrywały się na dużej scenie to Counter Strike: Global Offensive, Starcraft 2: Legacy of the Void, których finały odbyły się w sobotę. No i oczywiście League of Legends, które zajęło całą niedzielę.
Spadek formy Polaków
W Counter Strike: Global Offensive liczyłem na Virtus.pro, złożoną z Polaków drużynę z takimi legendami sceny jak Neo czy TaZ, którzy wywodzą się jeszcze ze złotej piątki – najlepszej polskiej ekipy CS-a. Niestety, choć w 2014 chłopaki podbili serca publiczności i sięgnęli po puchar, rok później odpadli w półfinale, a w tegoroczny IEM skończył się dla nich na ćwierćfinale. I wtedy i teraz Virtusi rozbili się o drużynę Fnatic. Szwedzki skład wygrał zresztą cały turniej, podobnie jak rok temu, zgarniając 104 tysiące dolarów. Tu zobaczycie ostatnie mecze Virtusów (mapa 1, mapa 2).
Ale powiedzcie sami, kto zasługuje na zwycięstwo, jak nie drużyna, której gracz potrafi samodzielnie zdjąć dwóch przeciwników mając 3 punkty życia? Panie, panowie, mistrz olofmeister.
CLUTCH FROM OLOFMEISTER 1v2 with 3 hp fnatic vs Astralis IEM Katowice 2016 semifinal
Chociaż Fallen z Luminosity Gaming, która zajęła drugie miejsce (44 tys. dolarów) też potrafi radzić sobie z nadmiarem przeciwników:
Virtus.pro ostatecznie zajęło miejsce 5-6. (są równoważne) z nagrodą 3 tysięcy dolarów. Cieszy mnie jednak, że w esporcie nie utarło się aż tak bardzo kibicowanie „naszym” i choć Polacy odpadli w piątek, to w sobotę na finałach i tak trudno było znaleźć miejsce siedzące, a sala gromko oklaskiwała zmagania graczy. Finałowe mecze możecie sobie jeszcze nadrobić: mapa 1, mapa 2
Zergi zergowi zergiem
W Starcrafcie 2 ucieszyły mnie dwie rzeczy. Po pierwsze bardzo międzynarodowy dobór graczy – po zeszłorocznych zawodach startowali sami Koreańczycy, w tym zmieniono nieco system kwalifikacji i dzięki temu w turnieju pojawili się gracze z choćby Australii, Meksyku czy Brazylii. Było też trzech Polaków. O tym, że odpadł Grzegorz „MaNa” Komincz (miejsce 9-16 – 6 tys. dolarów) wiedzieliśmy już w piątek. Osiemnastoletni talent, Mikołaj „Elazer” Ogonowski poległ w 1/8 finału z Koreańczykiem, Shin Dong Wonem zwanym Hydra – ostatecznie za miejsce 5-8 dostał 8 tysięcy dolarów. Artur „Nerchio”Bloch dotarł do półfinału, gdzie też nadział się na Koreańczyka - Choi Seong Huna – zwanego Polt. Można mu pogratulować miejsca 3-4. i kwoty 10 tysięcy dolarów.
StarCraft 2 - Nerchio vs. Polt (ZvT) - IEM Katowice 2016 - Semifinal
Na szczęście w drugim półfinale Norweg Jens „Snute” Aasgaard dzielnie stawił czoła Hydrze i w finale nie oglądaliśmy bratobójczego pojedynku. Tyle się rozpisałem o dominacji Zergów, a tymczasem Polt wygrał cały turniej Terranami i zabrał do domu 35 tys. dolarów.
Liga nudy
League of Legends… Był to jeden z tych turniejów, w których gra SKT Telecom T1 z Korei. Na reddicie policzono dziś, że od kiedy Faker dołączył do zespołu, SKT przegrało z drużynami spoza Korei raptem 6 meczów. Wygrało… 50. Wiecie więc, kto zwyciężył – co zresztą przewidziałem przed IEM?
SK Telecom T1's Lee "Faker" Sang-hyeok - A True Champion
SKT usiłował stawić czoła europejski Fnatic, który zrobił wszystkim niespodziankę dochodząc do finałów i pokonując dwie chińskie drużyny po drodze. Z SKT już nie poszło im tak łatwo. W pierwszym meczu jeszcze usiłowali walczyć, przejęli z początku inicjatywę, ale w pewnej chwili znani z powolnych startów Koreańczycy jakby przełączyli przycisk „Zmiażdżyć”. No i zmiażdżyli. W drugim Fnatic próbowało ciut mniej, skupiając się głównie na polowaniu na pojedynczych graczy, a zwłaszcza Fakera. W trzecim zespół SKT nie czekał, aż spróbują – zagrał tak, że Fnatic poddał się po nieco ponad 20 minutach. Oglądało się to źle, drużyny grały zachowawczo, czekając na błąd przeciwnika. Możecie to obejrzeć w sieci, ale polecam tylko pierwszy mecz. Drugi i trzeci linkuję dla porządku.
Swoją drogą dały się słyszeć głosy niezadowolenia, że na IEM z Europy zaproszono Fnatic i Origen. To oczywiście znane i lubiane zespoły, ale bądźmy szczerzy: oba były bardzo dobre w zeszłym sezonie i nawet w mistrzostwach świata. Jednak w trwającej obecnie lidze, znajdują się w środku stawki. Zgromadzeni w Spodku fani woleliby zobaczyć czołowe H2K lub G2 Esports, gdzie grają polscy zawodnicy, ale zaproszenia wysłano zapewne jakiś czas temu, zanim zespoły pokazały swoją formę.
Pozostałe dyscypliny
Ogrom dyscyplin oraz fakt, że pozostałe rozgrywki toczyły się w osobnym budynku, często równolegle, sprawił, że niestety nie udało mi się ich obejrzeć, nawet we fragmencie. Poniżej krótkie zestawienie:
- Hearthsone – zwyciężył Esteban "AKAWonder" Serrano, zgarniając 5 tysięcy dolarów – mecz finałowy;
- Heroes of the Storm – pierwsze miejsce i nagrodę 25 tysięcy dolarów zdobył europejski zespół Dignitas;
- Intel Challenge: zawody kobiet w Couter Strike: Global Offensive należały do drużyny WRTP (We Run This Place), która za tytuł mistrza otrzymała 15 tysięcy dolarów.
A na dłuższy wywód o blaskach i cieniach turnieju zapraszam w weekend.
Paweł Kamiński