Niuchnij sobie dziewczyny z Dead or Alive w VR
Ta seria idealnie pasowała do wirtualnej rzeczywistości, ale nowinkę z zapachami docenią chyba tylko Japończycy.
Jeżeli dość długo graliście w Yakuzę 0 (a że powinniście, to już pisałem wielokrotnie), trafiliście w końcu na wątek poboczny o dziewczynach sprzedających swoją zużytą bieliznę. Jak każde dziwne zakrzywienie psychologiczne w Japonii, tak pewnie i to ma swoją profesjonalną nazwę, której dla własnego bezpieczeństwa wolę nie sprawdzać. To taki kraj, że z jednej strony seksualność jest tematem szalenie niewygodnym, z drugiej - wysadzają nią zachodnie standardy.
A teraz bach - według artykułu w Famitsu, Koei Tecmo idzie jeszcze dalej. Powitajcie Dead or Alive Xtreme Sense, czyli VR-owe doświadczenie do tych erotyków. Już samo w sobie rozpalające zapewne młodych Japończyków ("mogę zbliżyć twarz do zderzaków Kasumi!"), ale poczekajcie. Żeby zagrać w Sense, wchodzicie do specjalnej vr-owej machiny (Super Sengoku Coaster), gdzie rzeczone bohaterki będziecie mogli również... wąchać. Cholercia wie, czy będzie to właśnie wymarzony zapach zużytej bielizny, czy "tylko" zapach olejku do opalania. A gdy w maszynce przeciętnemu Azjacie zrobi się już za gorąco, panie skropią go wodą. Bo zraszacz też jest.
Czyli jak te "kina 7D" nad polskim morzem, ale w wersji softporno. Myślicie, że maszynka nie będzie hitem? Może nie byłaby w oderwaniu od popularnego uniwersum, bo jak na ichniejsze standardy wcale nie przekracza granic, niemniej wataha kultowych bohaterek zagwarantuje dobry pieniądz. A czy - podobnie jak w Yakuzie 0 - w cenę doświadczenia wliczone jest opakowanie chusteczek higienicznych? Puszczam to pytanie w eter, bo tak naprawdę nie potrzebuję odpowiedzi. Dead or Alive Xtreme Sense wjeżdża do Japonii już tego lata. I najpewniej tam pozostanie.
Adam Piechota