Nioh 2 czy nowe Ninja Gaiden?
Sam nie wiem za co trzymać kciuki.
Team Ninja może odetchnąć. Tomonobu Itagaki chwilowo nie będzie mieć argumentów, by "jeździć" po studiu, któremu wcale nie tak dawno jeszcze przewodził. Wydany tylko na PS4 Nioh rozszedł się na całym świecie w ponad milionie sztuk (dane z lutego). Po recenzjach (w tym i mojej) każdy jest mądry, ale przed nimi - na dwoje babka wróżyła. To wcale nie musiał być hit. Zwłaszcza, że startował w konkurencji, w której przystępność i schlebianie gustom mas ma bardzo niski priorytet.
Chwalił nie tylko przetłumaczenie gry na 15 języków (w tym polski), ale też otwartość przy jej tworzeniu i zbieranie informacji dzięki testom alpha i beta. A co dalej?
Jeszcze przed premierą Nioh Tom Lee z Team Ninja na łamach IGN twierdził, że ewentualny sukces Nioh byłby bramą, przez którą wrócić mogłoby Ninja Gaiden.
Podobnie wypowiada się teraz Watanabe:
Zero konkretów. A Team Ninja jest w sytuacji, w jakiej nie było od dawna. Z jednej strony Nioh okazał się hitem i przywrócił studio na właściwe miejsce w hierarchii. Więc czemu nie pociągnąć tego dalej. Z drugiej - wielu graczy chciałoby powrotu Ninja Gaiden. Wszak to jedna z dwóch (obok Dead or Alive) marek, dzięki którym w ogóle kojarzymy nazwę studia.
Osobiście widzę w Nioh ewolucję Ninja Gaiden i zadziwiająco (wracając do gry dalej jestem pod wrażeniem) grywalny mariaż z serią Souls. Więc nie obraziłbym się za Nioh 2 w perspektywie kilku lat i... remaster Ninja Gaiden z pierwszego Xboksa szybciej.
Maciej Kowalik