Nintendo znowu jak pies ogrodnika - 145 numerów Nintendo Power zniknęło ze stron Internet Archive
Pewnie, że firma ma do tego prawo. Ale ostatni z nich ukazał się w 2001 roku. Komu to szkodziło?
Niecały tydzień temu Dominik cieszył się jak dziecko na możliwość przejrzenia za darmo roczników magazynu Nintendo Power, który od 1988 roku niósł amerykańskim graczom comiesięczną porcję informacji o wszystkim, co dotyczyło sprzętów Nintendo. Dla polskiego miłośnika gier - kapitalna okazja, by porównać nasze czasopisma z końca XX wieku z czymś z zupełnie innego świata. Bo i Nintendo, i ówczesne USA.
Tyle tylko, że z udostępnieniem 145 wydań miesięcznika na stronach Internet Archive samo Nintendo nie miało nic wspólnego. Była to robota Jasona Scotta, który regularnie wspiera internetowe zbiory, pomagając archiwizować historię gier wideo. Nintendo Power było dzięki niemu dostępne tam już od lutego, ale dopiero niedawno w sieci doceniono ten fakt. A gdy Internet zawrzał, sprawa dotarła również do Nintendo, które w 2007 roku przestało wydawać Nintendo Power, by pięć lat później nie przedłużyć licencji na jego wydawanie brytyjskiemu Future Publishing, które wcześniej przejęło schedę.
Taki komentarz w sprawie uzyskał od Nintendo Polygon. Dokładnie tymi samymi słowami firma skomentowała niedawno ukręcenie łba fanowskiemu remake'owi Metroid 2. I oczywiście ma do tego prawo. Ale może przydałby się tam człowiek, który w projektach prawdziwych pasjonatów dostrzegłby szansę na promocję marki a nie zagrożenie. Może nie warto do wszystkiego strzelać na ślepo?
Sam Scott na swoim Twitterze pociesza rozczarowanych, że na Nintendo Power świat darmowych czasopism na serwerach Internet Archive się nie kończy.
A jeśli zamiast czytać o starych grach chcielibyście zagrać w nie za darmo, w przeglądarce to pewnie ucieszy Was fakt, że wczoraj Internet Archive wzbogaciło się o ponad 10 tysięcy gier, dem i aplikacji z Amigi. Nie wszystkie będą działać idealnie, najpewniej nie znajdziecie też kilku ulubionych tytułów, ale zawsze warto dać nura i przekonać się samemu.
Maciej Kowalik