Nintendo nie pozostawia wątpliwości, że Zelda ostatecznie domknie wieko trumny Wii U
I nikt nie wspomniał o niej już nigdy więcej.
O tym, że dla Nintendo kończy się powoli epoka, która za kilka lat będzie często pomijana w historii firmy, w sumie wiemy od pierwszej poważniejszej zapowiedzi Switcha. Gdy jednak któryś wydawca stawia następny krok - na przykład wypuszczając na rynek kolejną konsolę - zawsze czytamy zapewnienia o dalszej trosce wobec "starszych" klientów. Poprzedni sprzęt dostanie jeszcze z dwa, może trzy większe tytuły, nim powoli odetnie mu się dostęp powietrza. Czasem first-party (God of War II mi przychodzi na myśl), czasem z zewnątrz (jak opóźnione przez mozolne tłumaczenie Yakuzy).
Amerykański oddział Wielkiego N nie próbuje jednak owijać w bawełnę. Na Polygonie czytamy efekt krótkiej rozmowy z Reggiem Fils-Aime, gdzie ten sympatyczny gigant stwierdził wprost:
The Legend of Zelda: Breath of the Wild - Nintendo Switch Presentation 2017 Trailer
To chyba dość jasne, prawda? Gra, która miała być system-sellerem Wii U, ukazuje się na nim pewnie tylko dlatego, że kilka lat temu dla niego została zapowiedziana, a przy okazji zamyka za sobą furtkę, by nie pozostawić już żadnych złudzeń. Cztery lata pożyło Wii U. Choć gdyby próbować to przedstawić sensownymi premierami, żyła sporo krócej - między Xenoblade Chronicles X a Zeldą powstaje ogromna dziura (jakiej nie tłumaczy ani Color Splash, ani Tokyo Mirage Sessions). Ja mam ogromną nadzieję, że nawet nie uruchomię Breath of the Wild na Wii U. W mojej głowie jest to już tytuł na Switcha po prostu.
Inna sprawa, że tak naprawdę na Switchu nie będzie zbyt wielu gier do wyboru - jeśli ktoś jakimś cudem za Zeldami nie przepada - przynajmniej do lata. Co robią te wewnętrzne studia Nintendo od ponad roku?
Adam Piechota