Nintendo nie porzuca Wii U oraz 3DS‑a, tłumaczy się z wczesnej "zapowiedzi" NX i broni swojej reprezentacji na E3 2015
Satoru Iwata poruszył kilka ważnych kwestii na dywaniku przed inwestorami.
29.06.2015 | aktual.: 05.01.2016 15:01
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
A my możemy się teraz poczuć, jak uczestnicy telekonferencji z prezesem Ninny. No to po kolei. Zacznijmy od sprawy bodaj najciekawszej - NX, czyli majączącej na horyzoncie nowej konsoli od Nintendo. Po kiego diabła wspominać o niej na długo przed premierą, by potem nabrać wody w usta? Iwata tłumaczy.
"NX została zapowiedziana jako nowa platforma przy okazji współpracy z DeNA (której zawdzięczamy gry Ninny na smartfonach - dop.). Wspomnieliśmy o niej, by podkreślić, że nie odwracamy się od biznesu konsolowego. W normalnych okolicznościach do zapowiedzi doszłoby później. To jak zdradzanie magicznej sztuczki przed jej wykonaniem.
Nowe zapowiedzi wymagają następujących po nich niespodzianek. Takich informacji nie zdradzimy przed 2016. Na dziś nie mamy żadnych zapowiedzi." - zdradza jak na spowiedzi Iwata. Przestrzega przy okazji przed konkurencją.
"Nie możemy mówić o NX. W przeciwnym razie konkurencja może wykorzystać nasze pomysły i klienci nie będą zaskoczeni." - dodaje sympatyczny szef Wielkiego N. Cóż takiego knuje Nintendo? Dowiemy się w swoim czasie. Na razie skupmy się na Wii U i 3DS-ie. Tak zamierza podejść do sprawy samo Nintendo.
"NX to nowy sprzęt i zacznie od zera." - przestrzega Iwata-san.
"3DS i Wii U mają natomiast bazy użytkowników. Odcięcie dopływu gier na poprzednie sprzęty w momencie premiery nowego jest nieopłacalne. Będziemy kontynuować produkcję gier na 3DS i Wii U, przygotowując się na NX. Priorytet ma zadowolenie posiadaczy Wii U." - nakreśla plan na najbliższe lata prezes.
A co z kwestiami równie palącymi, choć zdecydowanie nie tego samego kalibru? Weźmy na ten przykład cyfrowe wersje gier Nintendo. Dlaczego za pudełkowe wydanie i pobierany z serwerów plik trzeba zapłacić tyle samo?
"Wierzymy, że wersje cyfrowe mają taką samą wartości i powinny być tak samo wyceniane." - odpowiada zwięźle Iwata. Wygląda jednak na to, że Nintendo ma jakiś plan, by przekonać klientów do "cyfry" bez obniżki cen.
"Planujemy oferować korzyści w nowym programie lojalnościowym, który ruszy jesienią." - dodaje.
Nie brzmi to zbyt przekonująco, ale niech będzie, że wierzymy. Kolejna kwestia - katalog Virtual Console. Czemu panuje w nim taka bieda?
"Premiery w Virtual Console wymagają testowania, szukania współczesnych błędów oraz innych nakładów pracy. Nie chodzi o to, że nam się nie chce, ale pracujemy nad nowymi grami. Nie możemy przesuwać naszej ograniczonej siły roboczej do pracy wyłącznie przy starych grach." - mówi inwestorom Iwata.
Nintendo nadgoniło niedawno kilka lat zastoju, lecz wciąż mają pewne braki. Do słowniczka z zapisanymi słowami, jak "smartfon" czy "cyfrowa dystrybucja" trzeba dopisać jeszcze "zlecanie mniej istotnych zadań komuś z zewnątrz".
Na sam koniec zmienimy bohatera. Legendarny Shigeru Miyamoto odniesie się do krytyki atrakcji przygotowanych przez Nintendo na E3 2015. Shigsy zauważa, że Sony i Microsoft skupiły się na błyszczących, acz odległych w czasie tytułach. Ninny postawiło natomiast na gry, które już niebawem trafią na półki. Choć to podejście nie wydaje się porywające w przekazach z Los Angeles, Miyamoto zapewnia, że każdy odwiedzający strefę Nintendo na targach opuszczał ją z szerokim uśmiechem na twarzy.
Nie wiem, nie byłem, nie ocenię.
Piotr Bajda