Nintendo musi bardzo mocno żałować, że traci Monster Huntera
Bo nawet jeśli zwiastun nowej odsłony oglądaliśmy na konferencji Sony, będzie ona multiplatformowa. Ominie tylko Switcha.
13.06.2017 05:25
Oj, mocne uderzenie padło na konferencji Sony. Monster Hunter World, w które zagramy (oczywiście!) w 2018 roku, to pierwsza odsłona megahitowej serii Capcomu na innym sprzęcie niż Nintendo od bardzo dawna. Jeżeli moja pamięć sprzyja o tak nieludzkiej godzinie, dla anglojęzycznych graczy pierwsza od ośmiu lat i wydanego na PSP Freedom Unite. Ba, zagramy na wszystkim poza Switchem, bo potwierdzono wersje dla PS4, Xboksa One oraz... pecetów! Tak!
Monster Hunter World Reveal Trailer | E3 2017 Sony Press Conference
Problemem, i piszę to zupełnie poważnie, może być jednak fakt, że takich zmian, jakie zobaczyliśmy dziś w nocy, seria nie widziała od... No, właściwie to od swoich narodzin na PlayStation 2. Rzeczywiście otwarty świat, większy nacisk na wertykalność pojedynków, więcej elementów skradanych, no i oczywiście gruntownie odświeżona oprawa graficzna. Użyłem słowa "problem", bo to gra skoncentrowana na zabawie przez sieć i gdyby skończyło się na podobnym półprodukcie, co w przypadku Street Fighter V, zawyłbym z bólu.
Pytanie, jak na tę nowinę zareaguje Nintendo, które Capcomowi od lat zawdzięcza gigantyczną sprzedaż konsol, pozostanie pewnie jeszcze przez jakiś czas nierozwikłane. Wiemy, że na Switchu wyląduje ostateczne-ostateczne podsumowanie marki w jej klasycznej formie, czyli Monster Hunter XX (rozszerzona edycja znanego u nas Generations). Które, jeżeli zostanie wypuszczone na rynek w okolicach Worlda, może prezentować się odrobinie zbyt archaicznie. Czyżby "wielkie N" traciło jedną ze swoich najlepiej zarabiających serii?
Adam Piechota