Nintendo bardzo słabo broni biblioteki Nintendo Switch Online
28.06.2019 12:08
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ale nie zaprzecza, że „za jakiś czas” zobaczymy w niej coś innego niż NES-a.
Chwilowo wciąż zastanawiam się, po co w ogóle to im było. Znaczy - rozumiem płatne granie przez sieć, a dziesięć milionów subskrybentów (dziś już zapewne dużo więcej) to nie w kij dmuchał. Kumam też „długoterminową” strategię na Switcha. Ale płacimy od roku, a „growy Netflix”, jaki nam obiecano, to teraz jakieś ponad pięćdziesiąt ośmiobitowych produkcji z lat osiemdziesiątych. Już nawet niżej/wyżej podpisany retromaniak mógłby napisać „mam dość”. Zwłaszcza że Nintendo pokazuje wszem i wobec, rezygnując z wyśmienicie zarabiających konsolek Classic, że Pstryczek dostanie gry z następnych generacji ich historii.
Stoimy w miejscu z tym wątkiem, moi drodzy. Obawiam się, że w tym roku niewiele się zmieni. A przywalenie takim zestawem rodem ze SNES-a Classic byłoby szalenie mocnym posunięciem. I rokroczne powiększanie go o kolejne platformy - istne marzenie nintendofila. Gdyby Switch sprzedawał się słabiej, podejrzewam, iż gralibyśmy w te tytuły już dawno temu. Chwilowo jednak Nintendo ma wszystkie karty w rękawie. Ba, z ich platformą jest wyłącznie lepiej. I mogą się tak ociąąąąągać.