Nintendo 3DS okiem sceptyka
Przedpremierowy pokaz Nintendo 3DS już za nami, możemy więc na spokojnie spojrzeć na nową, trójwymiarową konsolę. Mieliśmy okazję ją obejrzeć i ograć, i choć zabawa na własnej kanapie wygląda inaczej, to po kontakcie ze sprzętem możemy wstępnie go ocenić. Chłodnym okiem.
Nintendo w Polsce Na samym początku warto zaznaczyć świadomą obecność Nintendo w Polsce. Choć koncern reprezentowany jest przez Stadlbauer, to można już z czystym sumieniem powiedzieć, że wielkie N chce być w Polsce, jest w Polsce i widzi potrzeby naszego rynku. Świadczy o tym chociażby poziom imprezy i jej styl. A trzeba przyznać, że było elegancko. Bez przydługiej konferencji, z niezłym koncertem - i, co najważniejsze, kilkudziesięcioma 3DS-ami, które bez problemów można było zobaczyć z każdej możliwej strony i ograć do woli. Profesjonalna prezentacja, ładne hostessy, sporo gier. Dla wielu było to duże i niezwykle pozytywne zaskoczenie. Bo kto spodziewał się takiego party w wykonaniu firmy, która przez ostatnie lata udawała, że nie wie, gdzie w ogóle jest Polska?
Co z tym 3D Piotrek jako pierwszy z nas widział 3DS-a i wypowiadał się o nim w samych superlatywach. Sprzęt trzeba jednak zobaczyć na własne oczy, żeby wyrobić sobie zdanie o przenośnych trzech wymiarach. Ja zauważyłem pewną niepokojącą rzecz - nie wszystkie tytuły pokazywały "fajny" trójwymiar. Czasem było go za dużo, czasem za mało i przesuwanie suwaka dozującego głębię niewiele pomagało (choć i tak najlepiej ustawić go mniej więcej w połowie skali). Dlaczego tak się dzieje? Może chodziło o nienaturalne oświetlenie imprezy, a może nie w każdym tytule uda się dostrzec to, co twórcy chcieli pokazać? Głębia obrazu potrafi zachwycić, ale również rozczarować. Druga opcja pojawia się szczególnie w chwilach, kiedy obraz zaczyna się rozjeżdżać i trzeba szukać odpowiedniego punktu ekranu, by powrócić do odpowiedniego odbioru wizualnego całości.
Rewolucja? Może moje oczekiwania były zbyt wysokie i spodziewałem się niesamowitej rewolucji - sprzętu, który po minucie zabawy rzuci mnie na kolana i wręcz każe się kupić. Tak się jednak nie stało z kilku powodów. W kwestii mocy, 3DS nie zachwyca - choć wszystko wygląda ładnie i działa płynnie, to nie czułem przeskoku jakości względem PSP. Czy chodzi tylko o trzy wymiary, które co chwila wyłączałem? Z jednej strony chciałem wtedy, zobaczyć jak gra wygląda w wersji "na płasko", a z drugiej przyspieszyć jej działanie. Na ból oczu poskarżyć się nie mogę, ale po kilkunastu minutach z trzema wymiarami mój wzrok był już trochę zmęczony nienaturalnym obrazem - spekuluję więc, że 3D trzeba będzie dozować.
Gdzie te hity? Resident Evil, Street Fighter, Dead or Alive, Kid Icarus, Ridge Racer...przepraszam, a gdzie Mario? Czemu nagle Nintendo zrezygnowało z "eksluzywnych" marek na rzecz wielkich nazw, które panoszą się po praktycznie każdej platformie i nikomu nie skojarzą się z japońskim koncernem? Metal Gear Solid? W porządku, ale nie do takiego Nintendo przyzwyczajano mnie przez ostatnie lata. Nie chcę popierdółek dla małych dzieci, ale nie dam się kupić technologią trójwymiarowego obrazu - ani przez Sony z drogimi telewizorami i okularami, ani przez Nintendo z ich przenośną przyszłością. Ja chcę Nintendo w Nintendo. Będzie klasyczny, dwuwymiarowy Mario i przenośna wersja serii Galaxy, będzie prawdziwa konsola wielkiego N. Na dzień dzisiejszy dałbym się porwać tylko trójwymiarowej wersji Super Street Fighter IV, czekając na inne, bardziej interesujące mnie tytuły. I wyjaśnijmy sobie jedno, nie chodzi o występujące w grze trzy wymiary, ale o możliwość pogrania w SSFIV w podróży, u teściów, albo na...
Mnóstwo funkcji vs polska rzeczywistość Nie da się ukryć, że 3DS był projektowany z myślą o Japończykach, którzy w dniu premiery wykupią wszystkie dostępne egzemplarze konsoli oraz o Amerykanach, którzy zagubieni w spiralach kredytowych nabywają wszystko, co ładne i modne. Niestety nijak się to ma do rynku polskiego, gdzie nie ma ciśnienia na posiadanie nowych urządzeń, a cena około tysiąca złotych (czyli taka, jak za konsolę stacjonarną) za przenośną zabawkę jest bardzo wysoka. Minęło kilka lat od premiery PSP, a wciąż ciężko spotkać ludzi grających na niej w autobusach czy tramwajach, jak długo więc 3DS będzie docierał do świadomości Polaków? Na tego typu sprzętach gramy głównie w domu, jak w takim razie wykorzystamy taki Street Pass? Czy Piotrek, który jako jedyny z redakcji zdecydował się na przedpremierowy zakup 3DS-a, będzie miał w ogóle z kim sprawdzić opcje wspólnej zabawy, wymiany danych, ludzików i innych tego typu atrakcji?
Tytułem zakończenia Jestem trójwymiarowym sceptykiem i cały czas zastanawiam się,czy głębia jest mi do szczęścia potrzebna. Z jednej strony podobał mi się "Beowulf" i "Avatar", a w zasadzie sposób w jaki twórcy pokazali nowy kierunek tworzenia efektów specjalnych. Z drugiej natomiast zupełnie na chłodno przyjąłem zabawy z oferowanym przez Sony drogim trójwymiarowym telewizorem i futurystycznymi okularami. Równie sceptycznie podchodzę do przenośnego 3D, które zwyczajnie mnie nie kręci. A jeśli wyłączę najważniejszą dla 3DS-a funkcję, to dostanę sprzęt, który niewiele różni się od leżącego w szufladzie, leciwego PSP. Kusi kompatybilność wsteczna, bo nie miałem przyjemności ograć na DS-ie wszystkich ważnych pozycji - w tym jednak wypadku mogę po prostu kupić poprzedni model przenośnej konsoli Nintendo, który zapewne potanieje po premierze 3DS-a.
Nowa konsola Nintendo wygląda świetnie, prezentuje się niezwykle elegancko i granie na niej to czysta przyjemność. W tym temacie Nintendo spisało się na piątkę z plusem. Jeśli jednak nie czujecie potrzeby posiadania w kieszeni trzech wymiarów i boicie się, że ta opcja opatrzy Wam się po kilku tygodniach, to może faktycznie lepiej odczekać kilka miesięcy i zobaczyć, jakie tytuły nadlecą w bliskiej przyszłości. Bo 3DS to sprzęt raczej wart kupienia, ale może nie w dniu premiery i nie w tej cenie.
Paweł Winiarski