Fabuła to najmniej istotny element Super Playboya i uleci Wam z pamięci szybciej niż mogłoby się wydawać. Warto jednak o niej wspomnieć, bo może stanie się dla kogoś przestrogą. Przystojny bohater oddaje się przyjemnej randce z pewną ślicznotką, gdy nagle na masce jego samochodu ląduje tajemnicza kobieta. Sugerując zdradę, ciska playboyem w portal, który przenosi go do średniowiecza.
Blondyn ląduje pośród pachołków, którzy zaczynają się z niego zwyczajnie nabijać. Oczywiście twardziel nie może pozwolić na takie zachowanie, dlatego postanawia wszelkimi możliwymi sposobami spacyfikować niegościnnych gospodarzy. Biorąc pod uwagę fakt, że typ wygląda jak typowy sterydziarz, a do tego ubrany jest w obcisły strój i pelerynę, nie można mieć żadnych wątpliwości - łomot będzie srogi.
Generalnie chodzi o to, aby brnąc cały czas w prawo, eksterminować kolejnych przeciwników, a po wybiciu odpowiedniej ich liczby, zakończyć etap. Proste. Im dalej w las, tym więcej drzew, dlatego trzeba się liczyć z wzrastającym poziomem trudności. Średniowiecze wystawia nowych przeciwników, twórcy dają jednak graczowi szansę, oferując nowe sposoby ataku, które skutecznie sprawdzają się w akcji. Bohater lata, ale jak i dlaczego - tego nawet nie chciałem zrozumieć. Kolorowa grafika i miła dla oka animacja sprawiają, że miło się na Super Playboya patrzy, muzyka natomiast każe jak najszybciej wyłączyć głośniki. No cóż, zawsze można zorganizować sobie ścieżkę dźwiękową we własnym zakresie. W moim przypadku padło na "Pentagrammaton" belgijskich diabłów z Enthroned - choć osobom o bardziej wysublimowanym guście muzycznym radziłbym raczej włączyć coś przystępniejszego. Tak czy inaczej, warto grę sprawdzić - to miła i prosta zabawa w sam raz na wieczorne odstresowanie.
W Super Playboy zagracie tutaj. Paweł Winiarski
