Niezależne studio przeprasza za straszenie recenzentów "sankcjami"
Business is business, ale kogoś w studiu BadFly poniosła fantazja.
19.01.2017 17:30
17 stycznia portal COGconnect.com poinformował, że odezwał się do niego przedstawiciel małego studia BadFly Interactive z propozycją zrecenzowania swojej zmierzającej na konsole i pecety gry - Dead Effect 2. Nie jest to nic nadzwyczajnego, bo praktykę tę stosuje wielu mniej znanych deweloperów. My też dostajemy takie wiadomości, zarówno na skrzynki osobiste, jak i ogólnego maila Polygamii, podobnie zresztą jak praktycznie każdy redaktor w Polsce i na świecie.
Dead Effect 2 - Official PC & Console Release Trailer
Shawn Petraschuk z COG-a stwierdził, że warto o Dead Effect 2 napisać i poprosił o kod. Dostał go bez problemu razem z mailem od Lubomira Dykasta, dyrektora kreatywnego w BadFly. W pierwszej części Dykast podkreśla, że mamy do czynienia z małym deweloperem, który robi co może, ale nie ma takiego przebicia jak twórcy gier AAA, do których często tytuł BadFly jest porównywany. To też nic niezwykłego, choć uważam, że nie można wszystkiego tłumaczyć faktem, że jest się małym. Druga część maila to już jednak coś, co zdarzyć się nie powinno:
Wbrew teorii spiskowej, którą parę osób nadal usilnie próbuje przeforsować, praktycznie wcale nie zdarzają się sytuacje, gdzie deweloper bądź wydawca w jakikolwiek sposób wywierają nacisk na recenzenta. Przede wszystkim takie rzeczy szybko wychodzą na jaw i mogą być przyczyną negatywnego rozgłosu.
COGconnect jest co prawda małym serwisem, ale dziś pisze też o tym Eurogamer, a wczoraj wszystko trafiło na Reddita i NeoGAF-a. BadFly dostało już nauczkę, także od swojej firmy PR-owej, która zagroziła zerwaniem kontraktu, a ponadto wysłało do Petraschuka przeprosiny i wyjaśnienia, że chodziło jedynie o podkreślenie faktu, iż studio liczy na rzetelną recenzję, a nie działanie po złości.
Ja z tego pierwszego maila wyczytałem coś innego, ale najlepsze jest to, że Dead Effect 2 całkiem dobrze się broni, więc tamte "pogróżki" były zbędne. Na Steamie gra ma średnią ocen "w większości pozytywne". Mało tego Jim Sterling, znany z niecackania się z niezależnymi gniotami, o obu częściach wypowiadał się dość ciepło.
DEAD EFFECT 2 - Is Jane Memes?
W sumie trochę rozumiem BadFly, bo jest to bardzo podobny przypadek do tego, o którym pisałem wczoraj. Mały twórca jest dużo silniej związany ze swoją grą. Negatywne recenzje bolą bardziej niż w przypadku molochów i mogą mieć dużo większy wpływ na sprzedaż. A bez wsparcia w postaci inwestorów, wyniki decydują o być albo nie być takiego dewelopera. Co jednak w żaden sposób nie usprawiedliwia podobnych praktyk.
Bartosz Stodolny