Niezależne Death Coming z rekordowo krótkim pobytem we Wczesnym Dostępie na Steamie
Wypadki chodzą po ludziach... i grach.
09.11.2017 17:06
6 listopada w steamowym Wczesnym Dostępie zadebiutowała Death Coming, całkiem przyjemnie wyglądająca gra, w której sprowadzamy śmierć na ludzi poprzez tworzenie odpowiednich sytuacji. Tutaj na kogoś "przypadkiem" spadnie szyld, tam pies się przestraszy i zagryzie albo światła zwariują wpuszczając na skrzyżowanie pieszych i samochody w tym samym czasie. Bardzo kojarzy się to wszystko z serią "Oszukać przeznaczenie" i słusznie, bo twórcy wprost mówią o swoich inspiracjach.
Death Coming Steam Trailer
Okej, kolejna gra we Wczesnym Dostępie; w sumie nic nadzwyczajnego i w najlepszym wypadku coś, co łapie się na Rozchodniaczka. Zabawa z Death Coming polega jednak na tym, że ekipa z NEXT Studio tak skupiła się na tworzeniu gry o wypadkach, że sama padła ofiarą jednego.
Otóż po całej dobie pobytu we Wczesnym Dostępie, gra ukazała się na Steamie jako finalny produkt. Czyżby do steamowego programu nadchodziły zmiany i Valve w końcu zaczęło pilnować, by poszczególne tytuły nie gniły w nim zbyt długo? Szczerze powiedziawszy po tym, co zrobiono ze Steam Direct nie jestem pewien czy chcę, aby ktokolwiek ruszał Early Access, ale akurat w przypadku Death Coming chodzi o błąd deweloperów. Po prostu podczas implementacji kolejnej łatki ktoś przez przypadek opublikował grę jako pełną wersję. A najlepsze, że nie da się tego cofnąć i twórcy w komunikacie na Steamie proszą, aby mimo wszytko traktować produkcję jako niekompletną.
Cóż, pomyłki się zdarzają. W zeszłym roku This Is the Police zaliczyło kilkudniową obsuwę, bo wydawca zapomniał przekazać jej do steamowej weryfikacji. Błędy cenowe, czasem niezamierzone rozdawnictwo to wbrew pozorom nie takie rzadkie sytuacje. Samo Death Coming też nie jest pierwszą grą, która przedwcześnie opuściła Wczesny Dostęp. W lipcu 2014 roku to samo spotkało The Tower, gdzie jeden z nowo mianowanych moderatorów gry pomylił się i kliknął "jesteśmy gotowi!". Tam jednak udało się wrócić pod bezpieczną pierzynę gier niedokończonych, więc może i tutaj Gaben się zlituje.
Bartosz Stodolny