Prima aprilis bez filmiku o Halo nie jest prima aprilisem. Powyższy jest naprawdę śmieszny, ale nie mogę pisać nic więcej, bo spalę żart.
Tak naprawdę, tego rodzaju adaptacje filmowe interesują mnie najbardziej - są po prostu inne. Dwugodzinna hollywodzka produkcja pełna wybuchów i laserów? Po co, przecież to jest już w grach.