Niecałe 4 zł za DmC: Devil May Cry z nowego Humble Bundle może być twoimi najlepiej wydanymi drobniakami tych wakacji
Paczka nazywa się Humble Capcom Rising Bundle, ale niech nie zmyli was nazwa - najfajniejszy jej element to dostępny raptem za dolara DmC: Devil May Cry, a nie gry o zombiakach.
Humble Capcom Rising Bundle to kolejna paczka z taniutkimi grami, z których część pieniędzy zostanie przekazana na cele charytatywne. Wyrosła na rynku indie inicjatywa coraz częściej wykorzystywana jest także przed dużych wydawców. Zaczęło się chyba od EA i od tego czasu pomysł co jakiś czas wraca. Tym razem pojawił się w głowach włodarzy z Capcomu, którzy postanowili posprzedawać ze bezcen kilka swoich starszych tytułów. Mowa tutaj głównie o serii Dead Rising. Zabrakło najnowszej "czwórki", paczka daje jedynie 50-procentową zniżkę na tę grę (i na Street Fighter V, a do tego 40% na Resident Evil 7). O dziwo nigdzie nie ma też pierwszej części - ograniczono się do Dead Rising 2: Off the Record, Dead Rising 2 i Dead Rising 3: Apocalypse Edition.
W drugim progu cenowym mamy remastery Resident Evil i Resident Evil 0, a także Resident Evil 6. Ja waszą uwagę chciałbym jednak zwrócić na pierwszy próg, gdzie za raptem jednego dolara można wyrwać między innymi DmC: Devil May Cry.
DmC Devil May Cry Cinematic Trailer
Starsza pozycja, z 2013 roku, która doczekała się nawet remastera na PS4 i Xboksa One. Na PC już ta pierwsza edycja wygląda jednak jak konsolowy remaster, nie ma więc obaw - produkcja ta do dziś nieźle wygląda i jeszcze lepiej brzmi. Soundtrack z udziałem Combichrist i trio Noisia to coś, co do dziś pamiętam. I coś, co zastanawia, dlaczego OST nie pojawił się teraz w paczce Capcomu.
Fani serii Capcomu narzekali na przekazanie pałeczki brytyjskiemu Ninja Theory, które ikonę serii, Dantego, zamieniło na zniewieściałego młodzieńca. Zabieg ten miał jednak sens i dobrze wpisywał się w bardzo dobrą fabułę gry. Jak to u Ninja Theory bywa, poruszającą naprawdę ważne dla ludzi czy ludzkości jako takiej wątki. Prawdziwym majstersztykiem desaignerów DmC było jednak połączenie fantazyjnego świata gry z rzeczywistością.
To, co wydaje się nierealne, jest tak naprawdę rzeczywistością. Tym, na czym opiera się żyjąca w nieświadomości ludzkość. Filarami tego porządku są natomiast demony, z którymi po kolei się rozprawiamy. Walki z nimi, a dokładniej rzecz biorąc ich pokonanie, mają wyraźne skutki w świecie rzeczywistym. Tzn. tym nierzeczywistym, a fasadowym, widzianym za oknem. Skutki te natychmiast są też tłumaczone przez propagandę jako ataki wywrotowców, czyli Dantego wraz z poplecznikami. Ten styk tzw. limbo z codziennością współczesnego społeczeństwa jest świetny, a kreacje bossów to wisienka na torcie tej gry. Jeden z nich wpisał się do mojego TOP 10 najlepszych walk z bossami. Może nie pod względem poziomu trudności czy złożoności starcia, ale samego pomysłu na postać przeciwnika.
Dlaczego tak rozpisuję się dziś o czteroletniej grze? Jasne, można ją kupić za niecałe 4 zł, to wystarczający argument w samym środku sezonu ogórkowego i przy braku premier. Równie ważny jest jednak fakt, że już 8 sierpnia wychodzi Hellblade: Senua's Sacrifice, kolejna gra ludzi z Ninja Theory. Też utrzymana w konwencji trójwymiarowego slashera i też oprócz ładnej grafiki i ciekawie zapowiadającego się systemu walki wprowadzająca dorosłe wątki fabularne. Tym razem łamiąc tabu i stereotypy choroby psychicznej, a dokładniej zaburzenia schizoafektywnego, na które cierpi główna bohaterka.
Hellblade: Senua's Sacrifice | Hela Trailer | PS4 & PC
Hellblade nie wyjdzie za późno, po prostu za wcześnie zostało zapowiedziane - rzeczywiście już można powiedzieć, że od lat czekamy na tę grę. DmC: Devil May Cry może tą ostatnią prostą nam osłodzić, testując przy okazji, czy tego typu produkcje w ogóle nam leżą. Ninja Theory ma swój charakterystyczny styl, był on i w Heavenly Swordzie i w Enslaved. Jest też w DmC: Devil May Cry. Jeżeli jeszcze tego nie zrobiliście, to dajcie mu szansę. O tutaj.
Paweł Olszewski