Nie zgadniecie, dlaczego wciąż nie doczekaliśmy się Battlefield: Bad Company 3
Słaba sprzedaż? Brak pomysłów? Prace nad zwykłymi Battlefieldami? Nie, powód jest dużo dziwniejszy.
Jeśli wczytać się w wypowiedzi szefa DICE, cytowane przez Eurogamer, można odnieść wrażenie, że dwie poboczne odsłony serii udały się studiu trochę przypadkiem. Nie jest tak, że Szwedzi nie widzą ciągłych próśb o powrót przygód zwariowanej ekipy, która nie traktuje wojny zbyt poważnie.
Bierzemy to wszystko pod uwagę, gdy rozważamy przyszłość serii. Problem w tym, że jest jedno pytanie, które zawsze zadajemy sobie myśląc o Bad Company - co tak naprawdę podobało się ludziom? Faktycznie, trudno stworzyć kolejną część jeśli nie wie się, co "zagrało" wcześniej. Ale w dalszej części wywiadu Karl-Magnus Troedsson zdaje się odpowiadać na własne wątpliwości. Dochodzi to niezbyt odkrywczego wniosku, że jednym podobały się szybsze i bardziej bezpośrednie starcia w sieci, a innym pozbawiona nadęcia, podkolorowana humorem rodem ze "Złota dla zuchwałych", kampania fabularna.
No więc w czym problem? Sami powiedzcie, czy nie ucieszylibyście się bardziej, gdyby na E3 zamiast zapowiadać Hardline, EA pokazało logo z "uśmiechniętym" granatem i cyfrą 3? Odrobinę nadziei niech wleje w nasze serca fakt, że Troedsson w żadnym momencie wywiadu nie stwierdza, że Bad Company 3 nigdy nie powstanie. Twierdzi, że marka jest bliska sercu DICE i zawsze można ją "wskrzesić". Jeśli tylko będzie mieć to biznesowy sens, a w DICE znajdą się ludzie, którzy będą chcieli to zrobić.
[źródło: Eurogamer]
Maciej Kowalik