Nie zadzieraj z rudzielcami - BloodRayne: Betrayal

Nie zadzieraj z rudzielcami - BloodRayne: Betrayal

Nie zadzieraj z rudzielcami - BloodRayne: Betrayal
marcindmjqtx
18.09.2011 20:59, aktualizacja: 08.01.2016 13:22

Lubię rude wampirzyce i dwuwymiarowe bijatyki. Takie połączenie w postaci  BloodRayne: Betrayal miało zagwarantować mi fajną, krwawą zabawę. Czy tak się stało?

Bloodrayne do dhampirzyca, czyli swoisty miks, jaki rodzi się, gdy wampir postanowi obcować z kobietą. Seksowna bohaterka już dwukrotnie trafiła do świata gier, Uwe Boll natomiast postanowił stworzyć z nią kilka filmów. BloodRayne nigdy nie stała się panienką tak kultową jak chociażby Lara Croft i nic nie wskazuje na to, by nowa gra z jej udziałem miała cokolwiek w tym temacie zmienić.

Tato, dlaczego? Dwuwymiarowe slaszery nie są zbyt wdzięczne jeśli chodzi o fabułę. Idealny tego przykład to właśnie BloodRayne: Betrayal, gdzie na historię nie zwrócicie raczej uwagi, bo tak naprawdę nie ma na co. Wyruszymy do wielkiego zamku, by pokonać diabolicznego Kagana - który, jak się okazuje, jest naszym ojcem. Pomoże nam w tym oddział komandosów, choć trudno jednoznacznie stwierdzić, czy BloodRayne w ogóle potrzebuje jakiejkolwiek pomocy. Ma swoje ukochane ostrza, dość skutecznie wspiera ją też pistolet - czy do krwawego tańca potrzeba czegoś więcej?

Jest krwawo Na pewno przydałby się lepszy system kolizji postaci, ponieważ potrafiłem co chwila padać na ziemię, trafiony ciosem, który teoretycznie nie powinien mnie dosięgnąć. Musiałem więc wstać i mieć nadzieję, że nie powtórzy się to po chwili. Nawet szybki i w teorii skuteczny atak na większej grupie przeciwników nie zawsze kończył się zwycięstwem - ktoś gdzieś uderzył tak, że bohaterka padała bezwładnie na ziemię. Psuje to przyjemność z zabawy i nawet opanowanie kilku kombinacji oraz połączenie ich ze skokami nie zawsze ratuje przed błędami.

Ciosy łączymy w kombinacje, choć często przy chaosie, jaki pojawia się na ekranie, wystarczy bezmyślnie wciskać przyciski na padzie. Ważne, by robić to szybko, bo w przeciwnym razie nie zdążycie nawet odzyskać zdrowia, a przeciwnicy rozsmarują Was na posadzce. Gra ma dość nierówny poziom trudności - niektóre momenty są banalne, by następnie przerodzić się w akcję, którą będziecie powtarzać przynajmniej kilka razy, klnąc pod nosem. Możecie ponadto zapomnieć o rozwoju postaci. Czasem znajdziecie tylko coś, co albo powiększy Was pasek zdrowia, albo magazynek z amunicją.

Mamy pistolet, który kładzie kilku wrogów jednocześnie, ale z uwagi na małą ilość amunicji, jaką znajdujemy na kolejnych planszach, używa się go naprawdę sporadycznie. A szkoda, bo jego skuteczność jest naprawdę duża. Krwi w BloodRayne: Betrayal nie brakuje - sika w każdym możliwym kierunku, szczególnie efektownie wyglądają głowy odpadające po spotkaniu z ostrzami dhampirzycy.

Do niedopracowanej walki dochodzą średnio udane elementy platformowe. Szczególnie czuć to pod koniec gry, kiedy do przejścia z pozoru prostych fragmentów potrzeba prawie małpiej zręczności. Niby skakanie po ścianach działa dobrze, ale nie zawsze udaje się wylądować tam, gdzie chcieliśmy, a to często kończy się uszczerbkiem na zdrowiu. Na szczęście możemy je doładować, gryząc przeciwników w typowo wampirzy sposób. Jeśli oczywiście pośród platform i skakania po ścianach trafi się w ogóle jakiś śmiałek, który ma w planach podniesienie ręki na uroczego rudzielca.

BloodRayne Betrayal Gameplay HD

Bij blondasa Przeciwników jest kilka rodzajów, ale najbardziej zapadli mi w pamięć ubrani w niebieskie mundurki blondyni, którzy kładli się po kilku słabszych ciosach. Dziwnie prezentują się napompowane krwią stwory, które na pierwszy rzut oka nie przypominają niczego konkretnego. Co chwila trafiamy również na strzelające do nas „coś”, które najlepiej zabić od razu, posyłając w jego stronę śmiertelny nabój. Bardzo irytujące są natomiast krwawe „muchy”, po których najlepiej skakać, atakując z powietrza, ale często trudno trafić w nie nawet ostrzem. Gra rzuci nam również kilku bossów, choć wystarczy znaleźć ich słaby punkt, by wyjść ze starcia zwycięsko.

Ładnie i schludnie Najmocniejszy punkt nowych przygód BloodRayne to bez wątpienia oprawa graficzna, przede wszystkim na statycznych obrazkach. W ruchu jest już trochę gorzej, bo całkiem fajne animacje szybko się nudzą - widać, że tutaj twórcom pomysły skończyły się bardzo szybko. Mamy więc ładne, duże postacie i dopracowane, wpadające w oko tła. Pomimo tego czasem miałem wrażenie, że obcuję z grą flashową, właśnie przez animację, która potrafi zwyczajnie znudzić. Podobała mi się muzyka, choć po cichu liczyłem na większe urozmaicenie. Tak czy inaczej jest ostro, a nuty zachęcają do krwawej rozwałki.

Werdykt Za BloodRayne: Betrayal przyjdzie Wam zapłacić 1200 MSP lub 47 zł. Biorąc pod uwagę rażące błędy, na jakie natkniemy się podczas przygód krwawej wampirzycy, to zdecydowanie za dużo. Nie jest to również pozycja specjalnie długa - jej przejście zajęło mi około 3,5 godziny (na grę składa się 15 poziomów). W cyfrowej dystrybucji można znaleźć wiele ciekawszych tytułów, a jeśli jesteście spragnieni krwawej, dwuwymiarowej siekanki, to zdecydowanie lepiej sięgnąć po świetne The Dishwasher: Vampire Smile. Wielka szkoda, bo z BloodRayne w dwóch wymiarach mogło wyjść coś naprawdę fajnego. Paweł Winiarski

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)