Nie tylko legendarne stworki. Do Pokémon Go niebawem trafi także tryb PvP
Idź i spuść wirtualne manto temu dzieciakowi, co przejmuje twoje Gymy w drodze do szkoły.
Jestem ciekaw, czy Niantic podoła i da radę wzniecić choć w połowie tak silny ogień w Pokémon Go, z jakim aplikacja zaczynała w zeszłym roku. Podwaliny są - druga generacja stworków hasa, radar działa tak, jak powinien, system wynagradzania regularnych sesji nakręca codzienne spacery, a częste wydarzenia sezonowe dodają grze choć minimalnej różnorodności. A zatem to nie tak, że nie ma szansy. Wystarczyłyby jakieś głośne, mocne elementy. O plotkach na temat jednego z nich - legendarnych Poksów - już czytaliśmy. Ale będzie coś jeszcze.
No to proszę, jest potwierdzenie, że nareszcie będzie można złapać Zapdosa. Walki z innym graczem za to się nie spodziewałem. A przynajmniej nie tak "szybko" (cudzysłów, bo mówimy o tempie pracy w Niantic). Milczące, wrogie wlepianie oczu w grupkę dzieciaków, które właśnie podbijają twojego Gyma, nareszcie będą mogły ustąpić miejsca rozmowie, poznaniu kogoś i kilku naturalnym pojedynkom. Wbrew pozorom - to właśnie element, jakiego gra potrzebuje, by znowu zawalczyć o serca (i płuca) ludzi, którzy odpuścili już po ostatnich wakacjach.
A skoro jesteśmy już przy Pikachu i ekipie, wśród dziesiątek innych podsumowań roku fiskalnego 2016 znalazło się także podsumowanie The Pokémon Company. To wszakże okres, w którym na świat przyszły Go oraz 3DS-owe Sun i Moon. Można było spodziewać się kolosalnej sumy. Ale chyba nie tego, że wynik będzie o 26 razy większy niż w roku fiskalnym 2015. Mówimy tutaj o sumie 143 milionów dolarów zysku. Wow.
Adam Piechota