Nie trzeba Vadera w różu, by dodatki do Star Wars Battlefront 2 mogły dotyczyć tylko wyglądu
Skąd to wiemy? Z ukrytego menu w grze, do którego dokopał się pewien gracz. Tak, one już tam są.
I przecież były w pierwszym Battlefroncie od Dice. Przypominam też, że w sieć poszła plota, że w przypadku sequela studio chciało wzorować się na tym jak do tematu mikrotransakcji podchodzi Overwatch, w którym nawet wydając kasę z kredytu pod zastaw mieszkania nie da się kupić przewagi na polu walki. Ale wtedy do akcji wkroczył ponoć Lucasfilm i w efekcie mikropłatności zatruły całą grę. Tak, że nawet ich wyłączenie czy zmniejszenie cen odblokowań bynajmniej jej nie ratuje.
EA wdepnęło w bagno i najwidoczniej trzeba było marki kalibru Gwiezdnych wojen, by protesty graczy usłyszano poza naszym grajdołkiem.
Wydawca ma problem. Deklarował przecież, że chce mikrotransakcji rodem z FIFA Ultimate Team we wszystkich swoich grach. Z gracją typową dla wielkich korporacji, EA wszyło więc karty do Battlefrontów (mikrotransakcje w dwójce tymczasowo zawieszono), Need for Speeda: Payback (autorzy przerabiają teraz grę tak, by zminimalizować upierdliwość tego systemu) i nadchodzącego UFC 3. Którego beta jest już testowana przez graczy. I ponoć tam dopiero się dzieje w temacie pay-to-win w sieciowych walkach. Ale sam nie grałem, więc nie oceniam.
Mogę się natomiast pośmiać z wypowiedzi Blake'a Jorgensena z EA, który twierdzi, że kanon Gwiezdnych wojen jest święty i dlatego oferowanie dodatków kosmetycznych w Star Wars Battlefront 2 nie wchodziło w grę. Patryk już o tym wspominał, ale ponownie oddajmy głos CFO Electronic Arts.
Tymczasem...
Kinect Star Wars "I'm Han Solo" Dancing
Ok, to było jeszcze zanim Disney kupił Lucasfilm, ale Lucasfilm na to pozwoliło. A z tym brakiem kosmetyki w Star Wars Battlefront 2 to też niekoniecznie jest tak, jak mówi Jorgensen.
On twierdzi, że kanon mógłby ucierpieć, przywołując najbardziej absurdalny przykład - różowego Vadera. W trakcie niezbyt treściwego AMA na Reddicie przed samą premierą gry, jeden z twórców drugiego Battlefronta stwierdził, że studio po prostu nie wyrobiło się z kosmetycznymi dodatkami. Zauważył to USgamer.
Najwyraźniej ktoś nie dostał korporacyjnego memo. Oczywiście szefostwo EA mogłoby to jakoś zbyć, gdyby nie fakt, że kosmetyczne dodatki możemy sobie obejrzeć na filmiku. Są w w grze, choć nieaktywne.
Star Wars Battlefront 2 - Hidden Character Customisation Menu (Clone Legions!)
Dokopał się do nich uninspired_zebra z Reddita, przeglądając pecetowe pliki drugiego Battlefronta. Z jednej strony mamy więc szychę z EA, która mówi że ograniczenie dodatków do kosmetyki nie wchodziło w grę. Z drugiej człowieka z Dice, który mówi, że studio po prostu się z nimi nie wyrobiło. I filmik pokazujący, te kosmetyczne dodatki, które są już zaszyte w grze.
Star Wars Battlefront 2 faktycznie może sprawdzić się jako usługa. Dzięki niej, może inni wydawcy nie będą aż tak pazerni.
Maciej Kowalik