Nie taki kotlet smaczny, gdy z mikrofali? Trzeba ostrożnie wybierać nadchodzące kolekcje remasterów
Planujecie zagrać w kolekcję Dead Rising, BioShock lub Batmana? Miejcie się na baczności.
Dawno nie narzekaliśmy na zło wcielone ostatniej dekady tej branży - remastery, ale dzisiaj mamy do tego idealną okazję. Jak wiecie, rozpoczynający się sezon to także cała sterta mniej lub bardziej odgrzewanych kotletów. Fani strzelania kupią Infinite Warfare tylko dla odświeżonego Modern Warfare. Fani RPG będą mieli kolejną wymówkę, żeby zapolować na smoki w Skyrimie. Fani zombiszczyzny dostaną niepełną kolekcję Dead Rising. Fani BioShocka - kolekcję BioShock, a Gackofile - Batman: Return to Arkham. Do miksu można by dorzucić siódmego Dragon Questa, lecz tutaj oryginał od remake'u dzieli już tyle lat, że jak najbardziej chwalimy. I co, że niby wszystkie będą wyśmienite? No jasna sprawa, że nie.
Zacznijmy od Capcomu. Jak donosi Digital Foundry na łamach Eurogamera, kolekcja Dead Rising to dość trudny temat. Nie oczekiwaliśmy tutaj pełnego odrestaurowania starych produkcji (jak na przykład w Modern Warfare Remastered), ale po trylogii Resident Evil (wiedzieliście chyba, że "czwórka", "piątka" i "szóstka" pojawiły się na konsolach obecnej generacji, co?), odwalonej na kolanie, chcieliśmy po prostu klasycznego "1080p/60fps". Jak widać, nawet dziesięcioletnia produkcja może temu nie podołać, a remastery kuleją technicznie w wersji konsolowej. Opadają mi ręce.
Dead Rising Remaster: PS4 vs Xbox 360 Original Analysis + Frame-Rate Test
Skracając wywód speców z DF do esencji, jeśli zależy Wam na oryginalnym Dead Rising, lepiej zagrać na PS4, które radzi sobie z (niestałymi) sześćdziesięcioma klatkami na sekundę. Okej. Ale teraz intryga. Jeżeli kolekcję kupujecie ze względu na kontynuację, lepiej zagrać na Xboksie, bo to sprzęt Microsoftu ma przy nim lepsze wyniki. Capcom, naprawdę, naprawdę, naprawdę? A jeśli chciałbym zagrać w obie? Czy te tytuły rzeczywiście były w swoich czasach takim technologicznym cudem, żeby mogły dziś sprawiać problem? Jasne, że nie. Wychodzi lenistwo.
Słyszę, że pecetowcy się podśmiechują. A Steamowa wersji BioShock: The Collection także spotyka się z negatywnym przyjęciem. Użytkownicy narzekają, że remastery "rapture'owych" BioShocków zawierają tylko odrobinę ostrzejsze tekstury, mają wszystkie bugi oryginału i lubią się zepsuć już w momencie pierwszego podziwiania podwodnej utopii. Do tego nadal są kiepsko zoptymalizowane pod pecetowe peryferia, więc radzi się grać na padzie. "Nie są okropne, tylko leniwe". Co ciekawe, Infinite wypadł w tym pakiecie zauważalnie lepiej. Ale to może dlatego, że tak naprawdę jest dość młodą pozycją.
BioShock: The Collection Remastered Comparison Trailer
Skoro mam okazję, przypominam, że Batman: Return to Arkham przechodzi przez takie problemy z portowaniem kilkuletniej zawartości, że został opóźniony z 29 lipca na 21 października. Mamy potwierdzone trzydzieści klatek na sekundę, mamy przedsmak nowszej wersji silnika Unreal (która wielu fanom nie przypadła do gustu). Nie mamy tylko pewności, że to wszystko będzie się trzymać kupy. Chociaż nie potrafiłbym uwierzyć, że Warner dopuści do podobnej katastrofy jak Arkham Knight w wersji PC. Moim pecetowi znajomi określają zakończenie trylogii Rocksteady "tym Batmanem, którego nigdy nie było".
Batman: Return to Arkham Graphics Comparison
Wygląda na to, że w przypadku odgrzewanych kotletów (łatwych pieniędzy przecież) lepiej będzie nadal kierować się recenzjami. Osobiście ostrzyłem zęby głównie na Dead Rising i "nowego" Skyrima. Nad pierwszym zaczynam się poważnie zastanawiać (mam te pozycje w pierwotnych wersjach), za drugiego wciąż trzymam kciuki. Wam zalecam czujność. Ciekawe, kto pierwszy napisze, że remastery to rak obecnej generacji.
Adam Piechota