Nie subskrypcja, ale dostęp do gry przez ograniczony czas – Nadeo o modelu płatności w nowej-starej Trackmanii
Francuscy deweloperzy nie mogą dojść do porozumienia w kwestii nazewnictwa, ale ponoć "nie o to tutaj chodzi".
Czytając wpis Adama o abonamencie do Trackmanii doskonale wiedziałem, w jakim kierunku potoczy się cała sprawa i że deweloperzy z francuskiego Nadeo będą musieli tłumaczyć swoją wizję na to, czym jest według nich gra, jako usługę (i dobrze, nawet nie wiecie, jak uwielbiam pisać o takich rzeczach). Choć subskrypcje i różnego rodzaju abonamenty są już z nami od ładnych kilkunastu lat (patrz MMO), to jednak dalej wiele osób woli po prostu zapłacić raz i od razu uzyskać dostęp do pełnej zawartości.
Jasne, liczy się też sposób podania, ale ten najwyraźniej nie spodobał się graczom czekającym na remake Trackmanii Nations (lub, po prostu, Trackmanii), który ma ukazać się już pierwszego lipca. Deweloperzy z francuskiego Nadeo (firma w 2009 roku została wykupiona przez Ubisoft) zapowiedzieli, że gra będzie dostępna za darmo, jednak wersja ta będzie posiadała pewne ograniczenia, które można znieść – zgadliście – odpowiednią dopłatą.
Gracze wyrazili swoją niechęć co do takiego systemu na forach Trackmanii i zachęcali deweloperów do wprowadzenia płatnej edycji, która zostanie z użytkownikami na zawsze, a jeśli ktoś zechce skorzystać z subskrypcji…
No, właśnie, tylko że, jak sugerują przedstawiciele Nadeo, wcale nie mamy do czynienia z żadną subskrypcją czy abonamentem, a jedynie "dostępem do gry przez ograniczony czas". Czytamy na forum Trackmanii w odpowiedzi Amélii "Alinoy" Castelnérac (projektantka poziomów w studiu) do komentarza jednego z użytkowników. Dodała później, że po upływie roku (standardowy dostęp do gry kosztuje 40 złotych na okres 12 miesięcy, ale istnieje też opcja premium za 120 złotych, a jeśli ktoś zechce wykupić dostęp na trzy lata, musi zapłacić już 240 złotych) gracze ponownie wracają do wersji podstawowej.
Z kolei Florent “Hylis” Castelnerac, dyrektor w Nadeo, przygotował na Twitterze całkiem długie (będzie tak z siedem pokaźnych akapitów, więc deweloper musiał trochę nad tym siedzieć) oświadczenie zaczynające się od słów: "tak, to subskrypcja, ale nie o to tutaj chodzi".
Deweloper zauważa, że wielu graczy kupuje gry za pełną cenę, ale nie oznacza to, że spędza w nich dużo czasu (z cyklu, dane, które gdzieś ktoś powiedział albo "ja i moi znajomi"), a taki model dostępu do produkcji ułatwi jej wspieranie przez długi czas, co w dalszej perspektywie będzie opłacalne, i dla deweloperów, i dla graczy, którzy na start nie będą musieli wykładać dużej ilości gotówki.
Ponadto, Castelnerac podkreśla, że ich gry mają tzw. długi ogon i są wspierane przez wiele lat po ich premierze (za przykład podał tutaj odświeżone mapy, jakie niedawno zostały dodane do Trackmanii z 2006 roku.
Bartek Witoszka