Nie potrafię grać w Spelunky 2, ale w niczym mi to nie przeszkadza [Recenzja]
Moja średnia przebywania na planszy w Spelunky 2 jest żenująco niska, a liczba zgonów to pewnie powód do wstydu. Każdą inną grę (pozdrawiam Dark Souls) po tylu niepowodzeniach rzuciłbym w kąt, ale Spelunky 2 nie jest jak każda inna gra.
Chociaż w wielu grach z gatunku roguelike umieranie jest normą, te najlepsze zawsze dają nadzieję. "Może teraz ci się nie udało, ale dzięki odkrytej umiejętności lub zdobytej broni pójdzie ci lepiej" - zdają się pocieszać twórcy, których przed chwilą przeklinaliśmy. Mistrzowsko robi to "Hades" i pewnie dlatego tak trudno oderwać się od ekranu.
Twórcy "Spelunky 2" mają jednak inne podejście.
Oni nie dają nadziei. Wręcz przeciwnie - za każdym razem pokazują, że będzie jeszcze gorzej.
Żmija i diament
Zginąłem setny raz. Zaczynam od początku. W "Spelunky 2" zasady są przecież proste - i to jedyna rzecz, o której można tak powiedzieć. Chodzi o to, żeby dostać się na sam dół, omijając pułapki, potwory i inne przeszkody. Tyle teorii, bo w praktyce zmiata mnie z planszy po 30 sekundach. Jak dobrze pójdzie.
Ale się nie poddaję. Jeszcze jedna próba. Wychodzę z jaskini. Obok mnie leży dzban. Ostatnim razem jak go rozbiłem, znalazłem diament. Kasa się przydaje. Uderzam, ale w środku zamiast skarbu był jadowity wąż, który ugryzł mnie, a potem poprawił wystrzelonym jadem. Mam "jedno serce", więc nawet nie próbuję iść dalej. Zaczynam od nowa.
Ominął mnie szał związany z pierwszą częścią. Dużo dobrego słyszałem o tym tytule, ale jakoś nigdy nie było okazji, więc od razu zgłosiłem się do testów "Spelunky 2". Mimo że nie grałem w jedynkę, to sugerując się gameplayem poprzednik był banalny. A na pewno początkowe momenty. W nich "Spelunky" przy "Spelunky 2" to jak wjazd na Morskie Oko prywatnym helikopterem przy wejściu na K2. W klapkach. Z zawiązanymi oczami. I jedną ręką w gipsie.
Nie przesadzam. Od samego początku "Spelunky 2" rzuca na nas armię stworów, których w większości nie da się pokonać jednym uderzeniem. Atakuje nas jeżozwierz, na głowie ląduje pająk, a kiedy spadamy, uaktywnia się pułapka i dobija nas strzała. Dziękuję, do widzenia. Następna próba. Odnoszę wrażenie - i zresztą nie tylko ja, bo słyszałem podobne opinie od osób, które mają faktyczne porównanie - że w "Spelunky" było dużo luźniej, a dopiero potem zaczęło się dziać. Tutaj miłego powitania nie ma.
Przedziwna radość porażki
Kiedy piszę te słowa wieje nieprzyjemny wiatr, zacina deszcz, w szarówie typowe łódzkie blokowisko wygląda jeszcze gorzej niż zwykle. Pandemia szaleje, ogólnie nie jest wesoło, a ja ekscytuję się na myśl, że wrócę do gry, w której non stop będę dostawał po głowie. O co chodzi?
Być może o to, że "Spelunky 2" ma w sobie magię prawdziwego odkrywcy. Tutaj naprawdę nie wiesz, co czai się za następnym krokiem. W zakurzonym dzbanie może być diament, wąż albo duch, który momentalnie zabija. "No jeszcze ciebie tu brakowało", pomyślałem, gdy zobaczyłem go po raz pierwszy. Wcale się nie załamałem. Tylko szczerze się uśmiechnąłem.
"Spelunky 2" jest wyjątkowo uczciwe. Nie mam poczucia, że ktoś daje mi złudną nadzieję, a obrywam dlatego, że sterowanie jest złe albo gdzieś twórcy nawalili. Zasady są jasne, nie ma żadnych luk, przekaz jest prosty: gra robi wszystko, żeby gracz umarł. No i umiera, jak wtedy, gdy już przed wejściem do kolejnego etapu (!) znalazło się urządzenie uderzające z piąchy. Tylko w mając ukończony poziom na 99,9 proc. i tak da się zginąć.
Oj tak - Spelunky 2 jest wyjątkowe.
Oczywiście są pewne ułatwienia. A raczej: "ułatwienia". Zebrane pieniądze można wydać w sklepiku. Ceny są jednak horrendalne, więc cały czas wątpię, czy stać mnie będzie na jetpack albo inny super gadżet. Jestem zadowolony, gdy uda się kupić chociaż zestaw bomb.
Kiedy znajdziemy zwierzątko - psa, chomika lub kota - i bezpiecznie dostarczymy je do wyjścia, odwdzięczy nam się dodatkowym życiem. Możemy też zaopiekować się indykami, odstawiając je do klatki.
Jest też opcja, żeby je usmażyć, pozostawiając w ich okolicy bombę. Jeśli właściciel tego nie zauważy, zarobimy w ten sposób dodatkowe życie. Jeżeli przyłapie nas na gorącym uczynku, mamy na głowie kolejnego przeciwnika. W praktyce oznacza to zgon.
Najtrudniejsza gra roku?
Trudno jest znaleźć słabe strony "Spelunky 2". Oprawa graficzna jest urocza, a momentami wręcz śliczna - przekonacie się, jeśli dojdziecie do dżungli. Podobnie sprawa ma się z dźwiękiem. Niby prosta melodyjka, ale mająca w sobie coś z serialu z lat 80. - czuć tę atmosferę przygody, wyzwania.
Tym właśnie jest "Spelunky 2". Trzeba uważać na każdym kroku. Rzucać kamień w każdą wolną przestrzeń, aby przekonać się, że nie ma tam zdradliwej strzały. Podejmować decyzję, która ścieżka okaże się tą bezpieczniejszą. W końcu trzeba też ryzykować. Wybrać się po dodatkowe złoto, narażając zdrowie i cenne serduszko z życiem, czy może liczyć na to, że się poszczęści i kolejny poziom wylosuje się nieco łatwiejszy?
Nie wylosuje się. Ale nie przeszkadza to w byciu fanem tej produkcji..
Ocena: 4.5/5
Producent: Mossmouth Wydawca: Mossmouth Platformy: PC, PlayStation 4
Graliśmy na PS4. Grę udostępnił nam wydawca.