Nie ma już niezależnych deweloperów. Są tylko steamowi deweloperzy

Nie ma już niezależnych deweloperów. Są tylko steamowi deweloperzy

Nie ma już niezależnych deweloperów. Są tylko steamowi deweloperzy
Paweł Olszewski
16.02.2016 12:27, aktualizacja: 16.02.2016 14:28

Co z tego, że małe studia deweloperskie są niezależne od wydawców, skoro ich "być albo nie być" wciąż zależy od jednej dużej firmy, Valve? Z drugiej strony mamy natomiast gry AAA, które coraz śmielej poczynają sobie bez Steama. Quantum Break to kolejny tytuł, którego nie znajdziemy w ofercie Valve.

Przed weekendem swoją premierę miało polskie Solstice,graod twórców Cinders. Nie słyszałeś o niej? Nic dziwnego, bo po pierwsze, jest to naprawdę mała rzecz indie dla fanów gatunku, a po drugie nie ma jej na Steamie. Grę można kupićbezpośrednio ze strony dewelopera. I chociaż twórca nie narzeka na sprzedaż, ta jest porównywalna z podobnym w założeniach Cinders sprzed trzech lat, to jednak między wierszamiwpisu Tomasza Grochowiakamożna odczytać pewne rozczarowanie. Ich pierwsza gra z tego typu była... ich pierwszą grą. Logicznym wydawało się więc, że druga trafi nie tylko do jasno określonej grupy, która polubiła poprzednią produkcję i śledzi losy studia, ale też szerszego grona odbiorców. A jednak - w Solstice grają póki co głównie ci, którzy grali Cinders, co skłania twórcę do konkluzji, że nieprędko zobaczymy od niego kolejną grę z gatunku visual-novel.

Solstice trafi za jakiś czas na Steama, najprawdopodobniej przebije się do szerszego grona odbiorców, ale deweloper zarobi mniej na każdej sztuce. Sprzedając grę na swojej stronie nie oddaje się wszak nikomu 30-procentowego haraczu. Pytanie, czy dodatkowi steamowi klienci pokrywają spadającą w chwili premiery w sklepie Valve bezpośrednią sprzedaż? To, jak bardzo ludzie przywiązani są do Valve, pokazuje zamieszczona na stronie dewelopera MaoCube grafika pokazująca bezpośrednią sprzedaż Cinders.

Obraz

Grochowiak przewrotnie pyta pod obrazkiem "Zgadnij w którym roku gra pojawiła się na Steamie".

Valve ma monopol nagryPC, a Grochowiak stwierdza, że "nie są już niezależnymi deweloperami, są steamowymi deweloperami". Smutna konkluzja pokazująca, że firmy indie wpadły z deszczu pod rynnę. Zamiast współpracować z wydawcą, który oferuje najciekawsze warunki, współpracują ze sklepem, dla którego nie ma alternatywy. No chyba, że jest się World of Tanks, League of Legends albo grami EA, a od niedawna także Microsoftu.

Solstice Trailer

Valve jest monopolistą dla małych i średnich gier, wciąż zgarniając też sporo AAA. EA na Steamie nie wydało natomiast żadnej swojej gry od 2013 roku. Można przypuszczać, że w podobnym kierunku idzie Microsoft. Rise of the Tomb Raider to tylko czasowy exclusive od Square-Enix, na Steamie więc jest,w kwietniu Quantum Breaka, a w przyszłości kolejnych gier Microsoftu, najprawdopodobniej już tam jednak nie znajdziemy, co jest dosyć przewrotnym pokazaniem Steamowijego miejsca. Firma od lat krytykująca Windowsa i dosyć nieporadnie zachęcająca do przesiadki na Linuksa straci na rzecz windowsowego sklepu kilka naprawdę gorących pozycji. Na 100% mowa o Quantum Break, niewykluczone jednak, że 25 lutego do tego grona dołączą kolejne tytuły, z Gears of War 4, Scalebound i może nawet wyścigami z serii Forza na czele.Microsoft dokonuje bowiem kolejnego zwrotu w swojej polityce dotyczącej gier, stawiając bardziej naWindowsa 10niż Xboksa, któremu w tej generacji sprzętu już raczej nic nie pomoże. „Dziesiątka” ma natomiast jeszcze sporo do ugrania, zwłaszcza wśród graczy.

Żaden monopol nie jest dobry, nawet tak uwielbianego przez rozpuszczającego nas licznymi promocjami Gabe'a. Powszechnie nielubiany Microsoft (pamiętamy GFWL) do spółki ze zgarniającymróżne nieciekawe "wyróżnienia" EAokazują się jednak realnym zagrożeniem dla Valve, zwłaszcza że sprzedają powoli w swoich sklepach gry innych wydawców. Sytuacja jest rozwojowa. I dobrze.

Nie wiem jak wy podchodzicie do tematu, ale dla mnie miarka się przebrała w chwili, gdy pudełkowe gry PC zostały związane steamowym DRM-em. To, co początkowo było zabezpieczeniem, z czasem doprowadziło do aberracji w stylupudełkowego MGS-a, w którym nie ma gry. A nawet jak jest, to bez internetu i tak z niej nie skorzystamy. Nie mówiąc już o odsprzedaży czy tylko pożyczeniu. Dlatego też nie do końca emocjonują mnie pudełkowe wydania polskich indyków w stylu Superhota czy Hard West, gdzie tak i tak wszystko sprowadza się do wklepania steamowego klucza.

Sam się dziwię, że to piszę, ale naprawdę trzymam kciuki za Microsoft i EA w walce ze Steamem. Choć tak naprawdę wiem, że nie jest to walka o żadne ideały i dobro graczy, a grube miliardy dolarów. Na walce tej możemy jednak skorzystać bardziej niż nam się dziś wydaje.

Paweł Olszewski

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)