Niantic próbuje posprzątać po festiwalowym chaosie w Pokémon Go
Są więc i przeprosiny od prezesa studia, i zapowiedź następnych legendarnych Pokemonów.
Adam pisał Wam ostatnio o tym, że pierwsza oficjalna impreza Pokémon Go w Chicago okazała się absolutną katastrofą. Można o tym poczytać, można też obejrzeć na przykład takie wideo, które bezlitośnie pokazuje, jak zła atmosfera zapanowała podczas wydarzenia...
Pokemon GO Fest Stream Supercut - Savagely Seasoned Cringe
John Hanke postanowił napisać coś na temat tego felernego dnia; spróbować się wytłumaczyć, choć rzeczy, o których pisze, raczej nikogo nie zaskoczą. Prezes Niantic próbuje bowiem odpowiedzieć na pytanie "co się stało?", a przecież wszyscy wiemy, co się stało. Aplikacja, jakże klasycznie, nie udźwignęła takiego ruchu, pojawiły się problemy techniczne, do tego sieć mobilna u niektórych dostawców została przeciążona. Na miejscu partnerzy wydarzenia próbowali udostępniać internet, ale kończyło się to z różnym skutkiem, niektórym pomogło, innym nie. Tych drugich niestety było chyba jednak trochę więcej.
Oprócz tłumaczenia się i kajania Hanke nie dał raczej powodów, by założyć, że następna ewentualna impreza będzie wyglądać znacznie lepiej. Niby wymienia przyczyny katastrofy, ale to są oczywiste przyczyny, którym studio z ich doświadczeniem powinno zapobiec, szykując takie wydarzenie. Musieli przecież zakładać tego typu scenariusze, a mimo to polegli na całej linii. Prezes wspomniał za to o nadchodzących legendarnych Pokémonach, które wkrótce będziemy mogli zdobyć za pośrednictwem raidów.
Do Articuno dołączą Moltres (dostępny od 31 lipca do 7 sierpnia) i Zapdos (od 7 do 14 sierpnia). Poza tym deweloper podzielił się imponującymi liczbami: gracze z Chicago w okolicach festiwalu stoczyli boje w ponad 69 tysiącach raidów i złapali łącznie ponad 7,7 milionów Poksów, z czego więcej niż 440 tysięcy zaliczało się do legendarnych. Dał też jednak do zrozumienia, że największa w tym zasługa nie samej imprezy, a graczy, którzy po opuszczeniu terenu eventu, łączyli się w różne grupki i podczas spokojniejszego, mniej przeciążonego "afterparty" mogli wreszcie zająć się grą.
I znowu to społeczność musiała sobie jakoś radzić, próbując nie zwracać uwagi na to, że Niantic zawaliło. Adam pisał ostatnio: "to za mały zespół na grę tego kalibru". Ewidentnie ma rację, ale mnie dziwi, że ten zespół ciągle jest za mały, choć przecież przez ostatni rok odnieśli taki sukces, że spokojnie mogliby się znacząco powiększyć. Ewidentnie jest im to potrzebne, jeśli chcą jeszcze walczyć o uwagę graczy. Bo ile razy można ich zawieść, zanim ci odwrócą się już na zawsze?
Patryk Fijałkowski