Neverwinter - pierwsze wrażenia z sieciowego oblicza Zapomnianych Krain
Jako wieloletni Mistrz Podziemi i jednocześnie fanka gier z serii Forgotten Realms, z nadzieją czekałam na MMO sygnowane znakiem FR - zwłaszcza że jest to pierwsza gra w tych realiach od dłuższego czasu. Nie mogłam przejść obojętnie obok Neverwinter, z którym to miastem mam wiele wspomnień, zarówno z papierowych erpegów, jak i komputerowych.
19.07.2013 | aktual.: 07.01.2016 15:45
Zacznijmy więc od tego z czym to się je. Rejestruję się na stronie producenta, pobieram klienta. Emocje rosną z każdym procentem. Transfer idzie w tak zatrważającym tempie, że mam nadzieję zagrać jeszcze w tym stuleciu. Ok, idę na kolację... Gra pobrana, spatchowana, zalogowana. Czas na bohatera! Od razu przyznam się, że jestem fatalnie niezdecydowana (w końcu tak to z babami już jest) - grając w DnD zawsze mam problem z tworzeniem postaci. Co jest też powodem, dla którego zwykle jestem Mistrzem Gry. Przygotowałam się więc na długie godziny zastanawiania się, kim zagrać. Płeć standardowo - lubię się wczuć w postać, którą gram, więc wybieram kobietę. Wśród ras: nic zaskakującego - człowiek, półork, półelf, elf, krasnolud, niziołek i diablę. 15 minut zastanawiania się, aż finalnie wybieram elfa. Pierwszy krok za sobą. Bardziej obawiam się wyboru klasy, bo jak kojarzę jest ich około 11. A tu szok - mamy do wyboru aż... 5 klas (w tym dwa typy wojownika)! Nieco rozczarowana, klikam swoją ulubioną postać - łotrzyka. Mamy też do wyboru: kleryka, lodowego czarodzieja, wojownika z wielkim mieczem i drugiego woja z tarczą i długim mieczem. Żadnej klasy z łukiem (łotrzyk może mieć tylko 2 sztylety), więc fani łowców będą zawiedzeni. Neverwinter obiecuje nam jeszcze jedną klasę - tajemnicze "coming soon”. Tak więc jest nadzieja na łuk, a może przynajmniej kuszę. Gra jest oparta na zasadach edycji DnD 4.0 więc podejrzewam, że w przyszłości nie zobaczymy druida, czy barda. Po wyborze płci, rasy i klasy - czas na najprzyjemniejszą część, czyli wygląd. Jest kilka fajnych opcji, bardzo łatwo można zrobić naprawdę porządnie wyglądającą postać. Nie są to Simsy, czy nawet Skyrim, bądź Mass Effect, ale poza modyfikacją twarzy, wyborem koloru oczu czy włosów, mamy też do dyspozycji blizny, tatuaże, a nawet wybór rozmiaru stóp! Co mnie bardzo mile zaskoczyło, następnym krokiem jest wybór pochodzenia i boga. Nie ma to żadnego znaczenia dla rozgrywki, ale jest to jednak fajny akcent dla kogoś, kto zna dobrze Zapomniane Krainy, a z drugiej strony dla kogoś kto ich nie zna - ma możliwość poznania najważniejszych miejsc na kontynencie. Potem pozostaje tylko wybór imienia i tak nasza bohaterka rusza na przygodę... Rozpoczyna się kanonicznie - wielkie Zło atakuje Nigdyzimowe miasto (ku zaskoczeniu wszystkich jest to Wielki Zły Nekromanta - a dokładniej nekromantka - i armia nieumarłych), nasz statek się rozbija i tylko my przeżyliśmy. Ratuje nas członek Dziewiątki Neverwinter, po czym Mistrz Gry (potężny głos znikąd) - tłumaczy nam podstawy. Przechodzimy kilka początkowych misji, które mają nam pomóc w zrozumieniu zasad i mechaniki gry, pokonujemy bossa, nabijamy 4. poziom i wkraczamy do miasta. Potem już idzie jak zwykle - musimy zostać bohaterami i pokonać Najwyższe Zło... a zaraz, tak to w Diablo III było. Tutaj mamy za zadanie zgładzić nekromantkę i ocalić Neverwinter. W każdym razie, nie doszłam fabularnie aż tak daleko by powiedzieć, żeby akcja jakoś zaskakiwała. Jestem fanem gier fabularnych i historii, jakie są w nich zawarte, tak więc dodatkowym smaczkiem są dla mnie filmiki przerywnikowe, które pojawiają się pomiędzy głównymi zadaniami. Niby nic, a cieszy. Po kilkunastu godzinach udało mi się wbić poziom dwunasty. Wbrew pozorom - bardzo niewiele, mimo tego, że w klasycznych DnD to już wyjątkowe osiągnięcie. Tutaj to zaledwie początek. Jednak zdobyłam już nową zbroję i uzbrojenie. Początkowe przedmioty, które wypadają z przeciwników i skrzyń nie wpływają znacząco na wygląd. Nie zauważyłam też za wiele postaci innych graczy, które by wyglądały inaczej, niż moja własna w początkowej zbroi, więc nie mogę powiedzieć kiedy wizualnie nabiera to znaczenia. Jednak łatwo jest znaleźć lepszy przedmiot niż ten, który się nosi więc statystyki są często podbijane. Jeśli chodzi o wybór zbroi czy broni to jest on wąsko ograniczony do klasy przez nas wybranej, np. wojownik nosi ciężką zbroję tylko dla wojownika i każda postać ma tylko jeden typ broni, którego używa. Sama rozgrywka jest dynamiczna - pełna widowiskowych ataków, bloków i uników - a każdy z nich mocno zindywidualizowany dla każdej z klas. Jeżeli kiedykolwiek marzyliście o tym, by serfować na świętym symbolu swojego bóstwa - tutaj macie szanse to zrobić. Całość jednak sprowadza się do kilku kliknięć, więc bez obawy można opanować wszelkie konfiguracje klawiszy poczynając od WSAD, a kończąc na cyfrach 1-4. Questy sprowadzają się do zabijania przeciwników, rozwiązywania zagadek, prowadzenia śledztw, szukania przedmiotów - a wszystko to owiane w całkiem sensowne i ciekawe tła fabularne. Dużym plusem jest pełen dubbing gry (angielski co prawda, ale gra jest w trakcie polonizowania) - zarówno w zadaniach głównych, jak i pobocznych (chociaż po czasie zgubiłam już główny wątek, gdyż nie jest on wyraźnie zarysowany i oddzielony od pozostałych zadań, które się wykonuje). To, wraz z licznymi mieszkańcami miasta Neverwinter oraz toczącymi się walkami, w których biorą też udział strażnicy miasta, a nie tylko gracze, nadaje grze życia. Grafika jest ładna - architektura miasta robi wrażenie. Lokacje są ciekawie zaprojektowane (choć w głównej mierze przemierzamy ulice atakowanego przez nieumarłych lub orków miasta, lochy i podziemia), dużo się w nich dzieje i mogę powiedzieć, że grając czuję się jak w Neverwinter. Tak, z pewnością trafia do mnie ogólny klimat wizualny gry. Jedynie muzyka z czasem robi się frustrująca, ale można ją wyciszyć. Biorąc pod uwagę, że bądź co bądź, jest to MMO, to priorytetem jest gra z innymi. Kiedy dodajemy znajomego do trybu party, musimy mieć pewność, że obydwoje jesteśmy na tym samym dystrykcie. Trudno uwierzyć, ale spędziłam kilka minut, zanim ze znajomym odnaleźliśmy się, dopiero gdy odkryłam, że mimo iż to ten sam serwer, to niekoniecznie ten sam dystrykt. A prawie się pokłóciliśmy gdy wmawiał mi, że stoi przy fontannie przy głównym wejściu, a wcale go tam nie było... Ach, fail noobów. Kiedy jednak udało nam się odnaleźć, rozpoczęliśmy wspólne budowanie legendy! Główne zadania przenoszą nas do dedykowanej tylko dla nas lokacji. W każdym razie część zadań głównych tak ma, w miejscach gdzie jest do pokonania boss, albo do znalezienia jakiś epicki przedmiot. W pozostałych wypadkach gramy na mapach ogólnodostępnych, wraz z innymi graczami. Warto zauważyć, że zadania, które robimy w grupie są liczone oddzielnie i gra jakby nie zauważała faktu, że zabijamy orków wspólnie. Inaczej jest przy wątkach głównych, gdzie postęp zadań już liczony jest wspólnie. Jestem zwolennikiem kooperacji, więc o walkach z innymi w PvP wiele nie mogę powiedzieć. Tak więc chętnie usłyszę opinie na ten temat - czy warto i jak wygląda? Jak w wielu darmowych MMO, mamy tu do czynienia z mikropłatnościami. Na szczęście nie zauważyłam, by uiszczanie ich było niezbędne do prowadzenia gry. Bonusem na pewno są ciuszki, wierzchowce, czy pakiety startowe (za szalenie wysokie ceny). Jedyne co zauważyłam naprawdę godnego uwagi jest nowa rasa - wraz z pakietem startowym obejmującym przedmioty, nowe tatuaże i wierzchowca - za promocyjną cenę "jedynie” 189,99 €. Przecenione z 500€ - dobry żart. Nie wiem, czy byłabym w stanie polecić to nawet największym fanom. Mi do dobrej zabawy nie jest to potrzebne. Jedyne co mnie osobiście zabolało to możliwość stworzenia jedynie dwóch postaci - za każde kolejne należy zapłacić, co sprawiło, że nie mogłam wypróbować zbyt wielu kombinacji bez kasowania poprzednich. Dla mnie Nigdyzimowe MMO to pozycja obowiązkowa, warta do wypróbowania dla fanów Forgotten Realms - znajdą tu dużo smaczków ze świata, jak chociażby dobrze znanych bohaterów Neverwinter, tło historii postaci, którą tworzymy, czy przeciwników zaprojektowanych na wzór tych z podręczników. I dla tych, którzy po prostu lubią grać w MMO. Jednym zdaniem - fajna zabawa. Na koniec zapytacie mnie, czy warto zagrać w Neverwinter? Powiem wprost - nie grajcie, bo będę mieć przez Was lagi, więc nie zapychajcie mi serwerów ;) Zacznijmy więc od tego z czym to się je. Rejestruję się na stronie producenta, pobieram klienta. Emocje rosną z każdym procentem. Transfer idzie w tak zatrważającym tempie, że mam nadzieję zagrać jeszcze w tym stuleciu. Ok, idę na kolację... Gra pobrana, spatchowana, zalogowana.
Neverwinter MMO
Czas na bohatera! Od razu przyznam się, że jestem fatalnie niezdecydowana (w końcu tak to z babami już jest) - grając w Dungeons & Dragons zawsze mam problem z tworzeniem postaci. Co jest też powodem, dla którego zwykle jestem Mistrzem Gry. Przygotowałam się więc na długie godziny zastanawiania się, kim zagrać.
Płeć standardowo - lubię się wczuć w postać, którą gram, więc wybieram kobietę. Wśród ras: nic zaskakującego - człowiek, półork, półelf, elf, krasnolud, niziołek i diablę. 15 minut zastanawiania się, aż finalnie wybieram elfa. Pierwszy krok za sobą. Bardziej obawiam się wyboru klasy, bo jak kojarzę jest ich około 11. A tu szok - mamy do wyboru aż... 5 klas (w tym dwa typy wojownika)! Nieco rozczarowana, klikam swoją ulubioną postać - łotrzyka. Mamy też do wyboru: kleryka, lodowego czarodzieja, wojownika z wielkim mieczem i drugiego woja z tarczą i długim mieczem. Żadnej klasy z łukiem (łotrzyk może mieć tylko 2 sztylety), więc fani łowców będą zawiedzeni. Neverwinter obiecuje nam jeszcze jedną klasę - tajemnicze "coming soon”. Tak więc jest nadzieja na łuk, a może przynajmniej kuszę. Gra jest oparta na zasadach edycji DnD 4.0 więc podejrzewam, że w przyszłości nie zobaczymy druida, czy barda.
Po wyborze płci, rasy i klasy - czas na najprzyjemniejszą część, czyli wygląd. Jest kilka fajnych opcji, bardzo łatwo można zrobić naprawdę porządnie wyglądającą postać. Nie są to Simsy, czy nawet Skyrim, bądź Mass Effect, ale poza modyfikacją twarzy, wyborem koloru oczu czy włosów, mamy też do dyspozycji blizny, tatuaże, a nawet wybór rozmiaru stóp! Co mnie bardzo mile zaskoczyło, następnym krokiem jest wybór pochodzenia i boga. Nie ma to żadnego znaczenia dla rozgrywki, ale jest to jednak fajny akcent dla kogoś, kto zna dobrze Zapomniane Krainy, a z drugiej strony dla kogoś kto ich nie zna - ma możliwość poznania najważniejszych miejsc na kontynencie. Potem pozostaje tylko wybór imienia i tak nasza bohaterka rusza na przygodę...
Neverwinter MMO
Pora na Przygodę. Rozpoczyna się jak zwykle - wielkie Zło atakuje Nigdyzimowe miasto (ku zaskoczeniu wszystkich jest to Wielki Zły Nekromanta - a dokładniej nekromantka - i armia nieumarłych). Dziwnym trafem akurat nasz statek rozbija się, zostawiając nas na łasce członka Dziewiątki Neverwinter, po czym Mistrz Gry (potężny głos znikąd) - tłumaczy nam podstawy. Przechodzimy kilka początkowych misji, które mają nam pomóc w zrozumieniu zasad i mechaniki gry, pokonujemy bossa, nabijamy 4. poziom i wkraczamy do miasta. Potem już idzie jak zwykle - musimy zostać bohaterami i pokonać Najwyższe Zło... a zaraz, tak to w Diablo III było. Tutaj mamy za zadanie zgładzić nekromantkę i ocalić Neverwinter.
Nie doszłam fabularnie jeszcze tak daleko, by napotkać jakieś szczególnie zaskakujące momenty opowieści. Zadania są raczej standardowe, ale uzupełniają je filmiki przerywnikowe, które pozwalają lepiej wczuć się w świat. To coś, co fani gier fabularnych bardzo lubią. Po kilkunastu godzinach udało mi się wbić poziom dwunasty. Wbrew pozorom to bardzo niewiele, mimo tego, że w klasycznych DnD to już wyjątkowe osiągnięcie. Tutaj to zaledwie początek. Jednak zdobyłam już nową zbroję i uzbrojenie. Początkowe przedmioty, które wypadają z przeciwników i skrzyń nie wpływają znacząco na wygląd. Nie zauważyłam też wielu postaci innych graczy, które by wyglądały inaczej, niż moja w podstawowym rynsztunku. Łatwo jest znaleźć lepszy przedmiot niż ten, który się nosi więc statystyki są często podbijane. Jeśli chodzi o wybór zbroi czy broni, to jest on mocno ograniczony do klasy przez nas wybranej, np. wojownik nosi ciężką zbroję tylko dla wojownika i każda postać ma tylko jeden typ broni, którego używa.
Sama rozgrywka jest dynamiczna - pełna widowiskowych ataków, bloków i uników - a każdy z nich mocno zindywidualizowany dla każdej z klas. Jeżeli kiedykolwiek marzyliście o tym, by serfować na świętym symbolu swojego bóstwa - tutaj macie szanse to zrobić. Całość jednak sprowadza się do kilku kliknięć, więc bez obawy można opanować wszelkie konfiguracje klawiszy poczynając od WSAD, a kończąc na cyfrach 1-4, przypomina to mechanikę walki użytą chociażby w Guild Wars. Prócz standardowych ataków z czasem dostajemy dostęp do tych potężniejszych, których ponowne użycie wymaga regeneracji energii. Questy klasycznie sprowadzają się do zabijania przeciwników, rozwiązywania zagadek, szukania przedmiotów - wszystko owiane w całkiem sensowne i ciekawe tła fabularne.
Dużym plusem jest pełen dubbing gry (angielski co prawda, ale gra jest w trakcie polonizowania) - zarówno w zadaniach głównych, jak i pobocznych (chociaż po czasie zgubiłam już główny wątek, gdyż nie jest on wyraźnie zarysowany i oddzielony od pozostałych zadań, które się wykonuje). To, wraz z licznymi mieszkańcami miasta Neverwinter oraz toczącymi się walkami, w których biorą też udział strażnicy miasta, a nie tylko gracze, nadaje grze życia.
Grafika jest ładna - architektura miasta robi wrażenie. Lokacje są ciekawie zaprojektowane (choć w głównej mierze przemierzamy ulice atakowanego przez nieumarłych lub orków miasta, lochy i podziemia), dużo się w nich dzieje i mogę powiedzieć, że grając czuję się jak w Neverwinter. Tak, z pewnością trafia do mnie ogólny klimat wizualny gry. Jedynie muzyka z czasem robi się frustrująca, ale można ją wyciszyć.
Neverwinter MMO
Biorąc pod uwagę, że bądź co bądź, jest to MMO, to priorytetem jest gra z innymi. Kiedy dodajemy znajomego do trybu party, musimy mieć pewność, że obydwoje jesteśmy na tym samym dystrykcie. Trudno uwierzyć, ale spędziłam kilka minut, zanim ze znajomym odnaleźliśmy się, dopiero gdy odkryłam, że mimo iż to ten sam serwer, to niekoniecznie ten sam dystrykt. A prawie się pokłóciliśmy gdy wmawiał mi, że stoi przy fontannie przy głównym wejściu do miasta, a wcale go tam nie było...
Kiedy jednak udało nam się odnaleźć, rozpoczęliśmy wspólne budowanie legendy! Główne zadania przenoszą nas do dedykowanej tylko dla nas lokacji. W każdym razie część zadań głównych tak ma, w miejscach gdzie jest do pokonania boss, albo do znalezienia jakiś epicki przedmiot. W pozostałych wypadkach gramy na mapach ogólnodostępnych, wraz z innymi graczami. Warto zauważyć, że zadania, które robimy w grupie są liczone oddzielnie i gra jakby nie zauważała faktu, że zabijamy orków wspólnie. Inaczej jest przy wątkach głównych, gdzie postęp zadań już liczony jest wspólnie. Jestem zwolennikiem kooperacji, więc o walkach z innymi w PvP wiele nie mogę powiedzieć. Tak więc chętnie usłyszę opinie na ten temat - czy warto i jak wygląda?
Pay to... Jak w wielu darmowych MMO, mamy tu do czynienia z mikropłatnościami. Na szczęście nie zauważyłam, by uiszczanie ich było niezbędne do prowadzenia gry. Bonusem na pewno są ciuszki, wierzchowce, czy pakiety startowe (za szalenie wysokie ceny). Jedyne co zauważyłam naprawdę godnego uwagi jest nowa rasa - wraz z pakietem startowym obejmującym przedmioty, nowe tatuaże i wierzchowca - za promocyjną cenę "jedynie” 189,99€. Przecenione z 500€ - dobry żart. Nie wiem, czy byłabym w stanie polecić to nawet największym fanom. Mi do dobrej zabawy nie jest to potrzebne. Jedyne co mnie osobiście zabolało to możliwość stworzenia jedynie dwóch postaci - za każde kolejne należy zapłacić, co sprawiło, że nie mogłam wypróbować zbyt wielu kombinacji bez kasowania poprzednich.
Neverwinter MMO
Podsumowanie Dla mnie Nigdyzimowe MMO to pozycja obowiązkowa, warta do wypróbowania dla fanów Forgotten Realms - znajdą tu dużo smaczków ze świata, jak chociażby dobrze znanych bohaterów Neverwinter, tło historii postaci, którą tworzymy, czy przeciwników zaprojektowanych na wzór tych z podręczników. I dla tych, którzy po prostu lubią grać w MMO. Jednym zdaniem - fajna zabawa. Na koniec zapytacie mnie, czy warto zagrać w Neverwinter? Powiem wprost - nie grajcie, bo będę mieć przez Was lagi, więc nie zapychajcie mi serwerów ;)
Klaudia Stawska