Neuroshima Hex - a ten sześciokąt to olbrzymi mutant [recenzja]

Neuroshima Hex - a ten sześciokąt to olbrzymi mutant [recenzja]

Neuroshima Hex - a ten sześciokąt to olbrzymi mutant [recenzja]
marcindmjqtx
21.06.2012 23:59, aktualizacja: 07.01.2016 14:02

Neuroshima Hex nie jest grą nową, jednak dopiero niedawno stała się dostępna nie tylko dla posiadaczy gadżetów z iOS, ale także tych z Androidem. Jeśli hasło "strategia w świecie po olbrzymiej katastrofie" brzmi dla Was intrygująco, a nie odstraszają Was heksy, to zapraszam do gry.

Na czym to polega? Neuroshima Hex to gra strategiczna, w której na złożonej z sześciokątów planszy ścierają się 4 armie: maszyny Molocha, mutanci Borgo, gangi Hegemonii i żołnierze z Posterunku (Outpost) - każda ma nieco inną charakterystykę, a do wersji iOS można dokupić jeszcze dwie armie. Realia gry wzięte są z papierowego polskiego RPG Neuroshima, które szczerze polecam, a sama aplikacja to przeniesienie na telefony i tablety gry planszowej. Nie trzeba jednak znać oryginałów, by dobrze się bawić. Zadaniem gracza jest zniszczenie lub mocne uszkodzenie wrogiej bazy zanim skończą mu się żetony oznaczające tu jednostki i działania. Jednak nie ma tu maszerujących armii - bitwa bardziej przypomina układankę, gdzie umieszczamy kolejne elementy, a potem sprawdzamy, czy konstrukcja zadziała.

Co mi się podoba? Podoba mi się oprawa graficzna - choć prosta, to estetyczna, a do tego czytelna, co świetnie sprawdza się w połączeniu z intuicyjnym interfejsem. Gra przywodzi na myśl oryginał - również bardzo ładny. Cieszy też fakt, że nie jest łatwa, zwłaszcza z początku. Oczywiście weterani strategii tylko prychną, że łatwo ale jednak zmusza do przeczytania instrukcji, obejrzenia tutorialu i pokombinowania od czasu do czasu. Trzeba się rozeznać wśród jednostek, poznać słabe i mocne strony każdej armii. To wciąga.

Możliwość gry z  innymi ludźmi na jednym urządzeniu to miły ukłon stronę planszówki, od której gra pochodzi - zwłaszcza jak mamy tablet i chcemy pograć gdzieś, gdzie pudła z Neuroshimą zabrać się nie da.

Ostatnia zaleta, to realia - mam słabość do postapokalipsy. Choć Neuroshima Hex zmusza do użycia wyobraźni, to wcale nie mam jej tego za złe. Przesuwając żetony i czytając opis jednostek widzę wielkie mutanty i zdezelowane maszyny.

Co mi się nie podoba? Mała liczba trybów rozgrywki - można rozegrać szybki mecz ze sztuczną inteligencją, gdzie nasza i jej armia wybierane są losowo. Można też określić samemu do czterech graczy i to wszystko. Wersja na iOS dopiero niedawno dostała tryb wieloosobowy przez sieć, wersja na Androida jeszcze na niego poczeka. Brakuje mi wyzwań - np. "pokonaj przeciwnika bez użycia jednostek zasięgowych" albo "wygraj w X rundach". Można by takie minimisje złożyć w coś na kształt kampanii z lekka fabułką. wiem, że nie ma tego Są w planszowym oryginale, a od tego mamy wersję na sprzęt przenośny, by rozwijała koncepcję - czyż nie? A tymczasem, by mieć ciekawe wyzwania trzeba kupić Neuroshimę Hex: Puzzle, pełną zagadek dla strategów.

Kiedy warto w to zagrać? W sumie Neuroshimę Hex można uruchomić zawsze, bowiem jako gra turowa może być w każdej chwili z powrotem schowana do kieszeni. Jednak najlepiej rozgrywa się jedną bitwę w całości, co zajmuje od 5 do 15 minut - poczekalnia, jazda środkami komunikacji czy chwila przed snem to idealny moment na partyjkę.

Paweł Kamiński

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)