Wiele odchodów upłynęło w Wiśle i wiele szyb w mym bloku pękło, nim zdołałem przemóc się i zasiąść do pisania tejże zapowiedzi. Przyczyną takiego stanu rzeczy nie była jakość zapowiadanej gry - pod tym względem Nerf Arena Blast prezentuje się co najmniej dobrze - ale wielokrotnie przekładany termin jej premiery. Gdy po raz pierwszy natrafiłem na informacje, iż Hasbro majstruje coś przy silniku "Unreala", był wczesny wrzesień. Gra była zdaniem wydawcy na ukończeniu i oficjalną jej premierę zapowiadano na początek października. Pomyślałem więc - nie warto, lada moment sami to zobaczycie, i dałem sobie spokój. Później był październik i "będzie na pewno 15 listopada", wreszcie parę dni temu dotarł do mnie oficjalny list od tegoż Hasbro informujący, iż "Nerf Arena Blast" ukaże się w pierwszym kwartale 2000 roku, a ściślej w lutym. Z niemal niczego zrobiły się nagle trzy miesiące czekania. Postanowiłem więc siąść i pisać... może to coś zmieni?Najnowszy fpp Hasbro będzie ciekawostką nie tylko dlatego, że skakać ma na nierzeczywistym silniku "Unreala". Jego największą zaletą (?) jest bowiem całkowity brak krwi i wszechobecnego w dzisiejszych przebojach zabijania. Zapewne w tym momencie większość z was przerwie czytanie i biegusiem wycofa się z tej strony - nie będzie to jednak właściwa decyzja. "Nerf Arena Blast" prócz dopracowanej grafiki zaoferuje również tonę adrenaliny nie gorszą od tej, jaką wyzwala mięsisty "Quake" czy ociekający farbą "Blood 2". A to przecież adrenalina decyduje o tym, czy szaleństwo w deatch-matchowym trybie uznajemy za przyjemną metodę spędzenia weekendu czy też nudnawą kiszkę spod lady.Swój udział w tym "bezkrwawym cudzie" ma mieć przede wszystkim punktowy system walki. Gracze, prywatnie goście wirtualnego parku rozrywki, tworzą czteroosobowe drużyny kandydujące do tytułu mistrza NAB. Ich zadaniem jest eliminacja wszystkich pięciu (lub mniej) drużyn przeciwnych pozostając samemu "przy życiu". Zwycięża ten, kto zdobędzie więcej punktów - przydzielane są one za trafienie przeciwnika, zebranie power-upów, które pozostały po jego unieszkodliwieniu, wreszcie za trafienie jeden z wielu celów rozstawionych po arenie.Zaraz, zaraz... unieszkodliwienie? Czy to się nie równa "śmierci"? Otóż - nie. Gracze nie giną, ginie energia skondensowana w ich kombinezonach. Każde zderzenie z kulą przeciwnika ekspediuje jej cześć w niebyt. Na szczęście co bardziej roztropni migiem odszukają power-upa i podładują się przed kolejnym starciem. Gdy jednak energia kombinezonu spadnie do zera - zawodnik zostaje wyeliminowany z rozgrywki i odradza się w innym miejscu. Przypomina to więc klasyczną "śmierć" z "Quake 2" czy "Unreal Tournament" (z którego niektórych procedur "Nerf Arena Blast" skorzysta) z tym, że nie ma krwi i nie ma całego tego patosu / radochy towarzyszącego zgonowi.Producenci zapowiadają osiem aren do wyboru, spory zestaw inteligentnych botów (mają być lepsze niż te w "UT") dla preferujących grę unplugged, cztery poziomy trudności i trzy rodzaje rozgrywki.