Need for Speed Rivals - recenzja

Need for Speed Rivals - recenzja
marcindmjqtx

09.12.2013 14:33, aktual.: 30.12.2015 13:26

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Need for Speed Rivals, czyli nową odsłonę serii zręcznościowych wyścigów od Electronic Arts postanowiliśmy sprawdzić na nowej generacji konsol. Padło na Xboksa One. Czy nowy NFS potrafi jeszcze bawić?

Ocena: 3/5 Dobrze bawiłem się przy nowym Need for Speed. Nie będziecie Rivals rozczarowani, warto jednak nadmienić, że to nic odkrywczego, a jedynie kolejna odsłona starzejącej się serii. Nic się nie stanie, jeśli poczekacie z zakupem na atrakcyjniejszą ofertę cenową.

Need for Speed to seria, której nie trzeba nikomu przedstawiać. Podtytuł ponownie mówi wszystko - rywalami są odpowiednio „rajdowcy” i policjanci. Nie jestem do końca pewien, czy stawianie tych dwóch typów kierowców po przeciwnych stronach jest poprawne społecznie, jednak tej konwencji Rivals trzyma się od początku do końca. A początek przygody przedstawiony jest raczej w sposób dość infantylny. Słabo zrealizowane filmiki wprowadzają nas w konflikt, wyjaśniając jednocześnie, że obie strony nie tylko za sobą nie przepadają, ale również posiadają szereg technologicznych nowinek mających na celu jak najlepsze przygotowanie się do walki. Innymi słowy, żadna ze stron nie zamierza odpuścić, a gracz będzie miał szansę opowiedzieć się po każdej ze stron i spróbować zarówno życia drogowego pirata, jak i stróża prawa.

Need for Speed Rivals

Ignoruję przepisy, jeżdżę jak chcę Nie ma większego znaczenia po której stronie konfliktu opowiemy się na starcie, ponieważ między piratami drogowymi a policjantami można przełączać się praktycznie w każdej chwili. I choć za młodu chciałem być stróżem prawa, to na starcie wybrałem lśniący, czerwony samochód wyścigowy.

Decydując się na tę ścieżkę kariery zasiądziemy za kierownicami licencjonowanych aut, a jest z czego wybierać - zapomnijcie o Fiatach Punto i Fordach Focusach. Mercedesy, BMW, McLareny, Ferrari, dla każdego coś szybkiego. Niewiele niestety jesteśmy w stanie w tych autach zmodyfikować. Wizualnie jedynie kolor nadwozia czy felg, a także mniej lub bardziej czaderskie naklejki na karoserię. Jeśli chodzi o modyfikację cech auta, możemy rozbudować przyspieszenie, prędkość, wytrzymałość oraz sterowność naszego sprzętu. Poza tym znajdziemy sklepik, w którym nabędziemy technologiczne gadżety przydatne głównie w walce z policją. Dodatkowy dopalacz czy zagłuszacz radaru na pewno przyda się każdemu, kto planuje nie dać się złapać stróżom prawa. Walutą w Need for Speed Rivals są punkty zdobywane podczas wyścigów, zaliczania wyzwań i kręcenia niezłych wyników prędkości na rozmieszczonych tu i ówdzie fotoratarach.

Wspomniane wyzwania to też dość ciekawa sprawa - za każdym razem akceptujemy pewną listę, której punkty trzeba wypełnić. Na przykład zdobyć srebro w jakimś wyścigu, wygrać starcie jeden na jeden oraz staranować trzech innych kierowców. Naszym centrum dowodzenia jest kryjówka i warto ją co jakiś czas odwiedzać zostawiając aktualny dorobek. Jeśli bowiem zbierzemy większą lub mniejszą ilość punktów i damy złapać się stróżowi prawa, dobytek przepadnie. A paść ofiarą stróżów prawa nie jest wcale tak trudno - policjanci to nie sieroty, które rozbijają się na każdej spotkanej przeszkodzie. Prują za nami jak szaleni, używają impulsów EMP, rozkładają kolczatki, stawiają blokady drogowe, atakują nas swoim autem. Pół biedy kiedy zaczną się za nami uganiać kiedy akurat robimy rundkę rozpoznawczą po okolicy. Policja potrafi rozpocząć pościg w trakcie naszego wyścigu, co jak łatwo się domyślić nie wpływa pozytywnie na czas naszego przejazdu czy precyzję wchodzenia w zakręty. Momentami czułem, że stróżów prawa mogłoby być w grze mniej, bo przez ich ingerencję nie zawsze mogłem bowiem cieszyć się z samego wyścigu.

Bronić i służyć Zdecydowanie mniej podobała mi się ścieżka kariery stróża prawa. Widocznie mam w sobie więcej pirata drogowego. Doceniam jednak to, jak twórcy przyłożyli się do tej drogi rozwoju. Każde z dostępnych aut policyjnych ma trzy wersje - zwykłą, wzmocnioną (przygotowaną do pościgów) oraz auto przeznaczone dla tajniaków. Najciekawiej prezentuje się ta ostatnia grupa. W niczym nie przypominają wozu policyjnego - pomalowane są na jednolity kolor, przyciemniono im również szyby, co wygląda naprawdę świetnie. Podobnie jak w przypadku pirackiej ścieżki kariery, imponuje rozpiętość marek, z których można wybierać. A policyjne gadżety? Zawsze uwielbiałem kolczatkę, a i barykada policyjna z której można skorzystać zdaje egzamin. Zadania, które przygotowano dla stróżów prawa to zupełnie coś innego niż w przypadku drugiej strony konfliktu. Szczególnie do gustu przypadły mi misje, w których w możliwie najkrótszym czasie i przy jak najmniejszej liczbie otarć należy dojechać do wyznaczonego miejsca, którego dotyczy policyjne wezwanie. Klasyczne pościgi to natomiast niezła rozwałka i jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, taranowanie rajdowców za wszelką cenę sprawiało mi masę frajdy.

Bardzo podoba mi się model jazdy zaimplementowany w NfS Rivals. Jest mocno zręcznościowo, choć należy pamiętać o hamulcu. To już nie te Need For Speedy, gdzie można było nie zdejmować palca ze spustu gazu. Podobnie jak w kilku poprzednich odsłonach, czerpałem przyjemność z lekkiego driftu na zakrętach i wychodzenia z łuku na dopalaczu, choć więcej w tym efektowności niż efektywności. Cieszę się, że poszczególne auta inaczej się prowadzą i niejednokrotnie wtopiłem punkty w pojazd, który na pierwszy rzut oka podobał mi się wizualnie, ale w porównaniu z posiadanym już autem prowadził się jak cegła na kółkach. Można to trochę zmienić ulepszeniami, ale warto czytać statystyki poszczególnych pojazdów i pod ich kątem wybierać w sklepie kolejne samochody. Innymi słowy, dla każdego coś fajnego.

Need for Speed Rivals

Ach, ta sieć Nie jestem fanem Autologa, choć od momentu jego wprowadzenia kilka razy powalczyłem z czasami znajomych w poprzednich odsłonach serii Need for Speed. Niespecjalnie kręci mnie również społecznościowy zapęd Electronic Arts i bombardowanie mnie dziesiątkami powiadomień dotyczących aktywności znajomych. Ciepło patrzyłem jednak na możliwość grania z żywymi przeciwnikami, którą oferuje Need for Speed Rivals. Wygląda to tak, że poza konsolowymi kierowcami trafimy na drogach na prawdziwych graczy - będziemy mogli stawać z nimi w szranki w wyścigach lub wyzywać na pojedynki jeden na jeden. Świetna sprawa, która dodaje zabawie rumieńców. Nie ma żmudnego wyszukiwania graczy w lobby, płynne spotykanie na trasie prawdziwych kierowców jest naprawdę świetnym pomysłem. Jeśli ktoś wypadnie z gry, nie ma wielkiej tragedii, nawet jeśli połączenie zostanie zerwane przez hosta. Krótka chwila i wracamy do zabawy. Warto od razu przyzwyczaić się do braku pauzy w takiej formie zabawy. Za pomocą d-pada można na szczęście szybko włączyć GPS, który doprowadzi nas do ustawionego wcześniej miejsca, co wyklucza konieczność zerkania na mapę.

Nie wszystko jednak działa idealnie. Niejednokrotnie zdenerwowany odłączałem kabel sieciowy od konsoli i kontynuowałem zabawę sam. Dlaczego? Bo trafiał mnie szlag kiedy chciałem przejechać jeden, dwa wyścigi, wkładałem płytę do czytnika, włączałem NfS Rivals, a następnie czekałem na dołączenie do gry, gapiąc się jak sierota w ekran ładowania.

Need for Speed Rivals

Jaką platformę wybrać? Need for Speed Rivals niezależnie od wybranej platformy działa w 30 klatkach na sekundę. Kompletnie nie rozumiem oburzenia, które w związku z tym można było zaobserwować przed premierą. W mojej opinii wszystkie te lamenty są nieuzasadnione. Gra jest szybka, czasem nawet za szybka jeśli chcemy relaksować się podczas zwiedzania okolicy. Grałem na Xboksie One, choć wcześniej sprawdzałem wersję na starszej generacji konsol. Różnica nie jest drastyczna, jeśli jednak chcecie w pełni cieszyć się grą, warto rozważyć zabawę na nowszej generacji. Dopiero na niej Rivals rozwinęło skrzydła w temacie oprawy graficznej. Nie jest to może rewolucja i nikt nie będzie siedział ze szczęką przy podłodze, ale pomimo zintensyfikowania akcji, na pewno zwrócicie uwagę na śliczne zachody słońca i fajnie pokazaną zmianę warunków pogodowych. Gra zasadniczo nie cierpi na spadki animacji, choć kilka razy zdarzyło się jej chrupnąć, głównie przez pierwsze 5 minut po włączeniu. Szkoda, że nie można samodzielnie ustalać kolejności utworów ścieżki dźwiękowej. Ta na szczęście, niezależnie od puszczanego utworu, całkiem nieźle pasuje do akcji na ekranie i nie męczy.

Werdykt Nigdy nie ukrywałem tego, że podoba mi się kierunek, w jakim poszła seria Need for Speed, choć chyba już najwyższy czas by NFS skierował koła w inną, nową stronę. Twórcy zaserwowali kawał solidnych, emocjonujących wyścigów, ale w ostatecznym rozrachunku niczym nie zaskoczyli. Jest fajnie, szybko i ładnie - czyli wszystko na miejscu. Inni gracze płynnie pojawiający się w naszej grze to fajne i nadające zabawie rumieńców rozwiązanie, choć technicznie mogłoby być lepiej - celowe odłączanie przewodu od sieci, by przejechać nas szybko kilka wyścigów to żadna frajda. Nie będziecie Rivals rozczarowani, choć nie znajdziecie tu też nic, co rzuci Was na kolana i każe przywitać świt z padem w ręku. Nowy NFS to nic odkrywczego, a jedynie kolejna odsłona starzejącej się już serii. Nic się nie stanie, jeśli poczekacie z zakupem na atrakcyjniejszą ofertę cenową.

Ocena: 3/5 - Można (Ocenę 3 otrzymują gry średnie, którym nieco brakuje. Można zagrać w wolnej chwili, ale nic się nie stanie, jeśli się z tym poczeka.)

Paweł Winiarski

  • Data premiery: 21 listopada 2013
  • Platformy: PC, 360, PS3, PS4, Xbox One
  • Producent: Ghost Games
  • Wydawca: Electronic Arts
  • Dystrybutor: Electronic Arts Polska

Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy sklepowi Electronic Dreams.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
recenzjeps3xbox 360
Komentarze (0)