NBA Playgrounds - recenzja. Uliczna loteria

Nie próbujcie tego na sali od wuefu.

NBA Playgrounds - recenzja. Uliczna loteria
Maciej Kowalik
11

NBA Playgrounds wyskoczyło jak Muggsy Bogues z konopi. Od zapowiedzi do premiery studio Saber Interactive uwinęło się w szybkim dwutakcie, czym już na wstępie zapewniło sobie moją uwagę. Co jakiś czas pomstuję na łamach Polygamii na EA, które nie potrafi wypuścić na rynek pełnoprawnego basketu, a jednocześnie nie próbuje swoich szans z NBA Jam. Playgrounds złapało Elektroników na wykroku, przekozłowało piłę między ich nogami i wyskoczyło na trzy metry w górę, by po piruecie, salcie i fiflaku załadować ją do kosza. Ale czy trafi?

Platformy: PC, PS4, Xbox One, Nintendo Switch

Producent: Saber Interactive

Wydawca: Mad Dog Games

PL: Brak

Data premiery: 09.05.2017

Wymagania: Intel core i3 CPU 530 2.93GHz; 4GB RAM; GeForce GT 630

Graliśmy na Xboksie One. Grę dostarczył producent. Obrazki pochodzą od wydawcy.

NBA Playgrounds sporo robi dobrze, ale trudno nie odnieść wrażenia, że z premierą pospieszono się o kilka tygodni.Ma oficjalną licencję, obejmującą nie tylko obecne gwiazdy, ale również legendy pokroju George'a Mikana czy Wilta Chamberlaina. Ten ostatni w swoim czasie dominował na amerykańskich parkietach, wymuszając kilka zmian regulaminu, ale dla dobra zabawy wylosowanie go z paczki w grze (nie ma mikrotransakcji, zarabiamy je, zdobywając poziomy i wygrywając turnieje) nie oznacza samych wygranych meczów. Choć oczywiście każda prawdziwa gwiazda ma jakąś statystykę, w której błyszczy. Z drugiej strony nie każda drużyna NBA ma tu taką samą liczbę reprezentantów do odkrycia, a oni sami nie zawsze są śmietanką, którą fani by wybrali. Na szczęście autorzy wypełniają braki darmowymi aktualizacjami, choć póki co Marcina Gortata nie ma w planach.

Powiedzieć, że Playgrounds jest arcade'owe to nie powiedzieć nic. Ale jednocześnie już od pierwszego meczu, pierwszego rozepchnięcia się łokciami i pierwszego dunka nijak nie da się powiedzieć, że gra pachnie świeżością. To skóra zdjęta z NBA Jam, doprawiona jedynie pojedynczymi nowinkami. Z jednej strony "chciałem NBA Jam, to mam", ale z drugiej - przy każdej takiej prośbie w domyśle dodaję "na miarę 2017 roku".Oczywiście mecze rozgrywamy tu w formacie 2 na 2, a reguły koszykówki potraktowane są z przymrużeniem obu oczu. Jest licznik czasu akcji, można wracać na własną połowę, a o faulach nikt tu nie słyszał, więc mecze swoim rytmem i przebiegiem nie mogłyby bardziej przypominać klasyka. Od kosza do kosza, walnąć po łapach, zdecydować czy daję "małemu", by cisnął zza linii rzutów za 3 punkty, czy pcham się większym pod kosz, by po spektakularnej akrobacji załadować piłkę do kosza. Choć wszystko dzieje się tu wolniej niż w NBA Jam, a szczególnie denerwuje konieczność czekania na wyrzut piłki spod kosza...Różnicę robi niebieski pasek na górze ekranu, zapełniający się się wraz z udanymi akcjami, zarówno w ataku, jak i obronie. Ale nie robi tego równomiernie. Zwykły rzut z dystansu wypełni jedynie kawalątek, podczas gdy potężny wsad, a najlepiej zagranie alley-oop wleje w niego dużo więcej energii. A co gdy się wypełni? Wtedy gra wylosuje naszej drużynie jeden z bonusów. Może to być nieograniczony wytrzymałością zawodnika sprint, supercelny rzut, mnożnik punktów za trafienie z wyznaczonej pozycji czy chociażby mniej czasu na akcję przeciwnika.Nie robi to może nawet ułamka wrażenia gamebreakerów z NBA Street, ale ciekawie urozmaica mecze. I przy okazji nieźle je balansuje, powodując, że spamowanie rzutami za 3 można kontrować częstymi wsadami i bonusami z loterii. Wspomniałem już, że nie ma tu fauli, ale odepchnąć przeciwnika tak czy siak można. Nieuczciwe zagranie łatwo wytrąca mu piłkę z rąk, ale jednocześnie zeruje pasek "loterii". Przechwyty są mniej skuteczne, ale nie karzą tak gracza.

Gdyby nie ten niebieski pasek pewnie nie miałbym już NBA Playgrounds na dysku Xboksa, ale o dziwo wystarcza on, by wynieść grę ponad miano li tylko podróbki NBA Jam. Choć trzeba dać grze szansę. A przyznam, że po pierwszych meczach nie miałem na to ochoty, bo pierwsze wrażenie robi słabe.Poza potężnym uczuciem déjà vu, męczy rzecz w arcade'owym baskecie najważniejsza - rzuty. Nie sposób wyczuć momentu, w którym należy puścić odpowiadający za nie przycisk. I nie mówię tu tylko o rzutach z dystansu. Przy wsadach jest tak samo. Zawodnik robi gwiazdę, wybijając się z rąk z linii osobistych, kręci trzy fikoły, kamera robi najazd, czas zwalnia i... pudło. Raz - można się pośmiać, drugi i trzeci też, ale moment, w którym rozgrywka zmienia się w cyrk, następuje tu bardzo szybko.

Arcade'ówki mają element losowy wpisany w definicję - najważniejszą mechaniką tej jest prawdziwa loteria bonusów mogących zmienić przebieg meczu - ale przy balansowaniu rzutów ktoś upadł na głowę. Studio zresztą wycofuje się z tego rakiem, zapowiadając na najbliższe tygodnie wielką aktualizację, która doda wskaźnik rzutu i zmniejszy ich trudność, utrudniając za to "trójki". Gdyby zrobili to wcześniej, średnia ocen pewnie byłaby wyższa, bo prawie każdy narzeka na ten element.Aktualizacja doda też możliwość gry w sieci ze znajomymi, bo tej podstawowej opcji również brakuje. Na szczęście na kanapie można spokojnie grać 2 na 2 i oczywiście wtedy NBA Playgrounds smakuje najlepiej. Odpalając sieciowy mecz z losowym przeciwnikiem, trzeba mocno trzymać kciuki za jakość połączenia. Gra jest tu zero-jedynkowa - albo jest superpłynna i gra się prawie tak jak z kumplem, albo niewidoczny zawodnik blokuje oddany 3 sekundy temu rzut, teleportując potem siebie i piłkę pod drugi kosz. Póki co nie ma też żadnego systemu reputacji, karzącego tchórzy wychodzących z meczu po kilku pierwszych akcjach. Będzie. W aktualizacji.Jeśli idzie o grę z konsolą, pozostaje pojedynczy mecz lub turnieje, odblokowujące kolejne turnieje. Początkowo nie podobało mi się, że każdego z zawodników trzeba tu odblokować, wyciągając jego kartę z paczki, ale... jest to fajna motywacja. Zwłaszcza, że każdemu z nich możemy wbić kilka poziomów, zdobywając coraz efektowniejsze zagrania. A trzeba oddać animatorom, że przy projektowaniu tych akrobacji polotu im nie zabrakło.Czy NBA Playgrounds to NBA Jam na miarę 2017 roku? Na pewno nie. Gra bardzo bezpiecznie wchodzi w buty klasyka, a te nie pozwalają wyskoczyć zbyt wysoko ponad jego poziom. Ale jeśli prawnicy EA nie wytoczą dział, a autorzy wzbogacą i zrównoważą grę tak, jak powinno to wyglądać w momencie premiery, to meczyk albo dwa rozegram chętnie i zawsze.

Wybrane dla Ciebie

Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne