NBA Live 18 żyje! Ale to jeszcze ciut mało
Czyżby seria NBA 2K miała w tym roku konkurencję?
26.05.2017 10:28
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Sam fakt, że NBA Live 18 trafi do sklepów jeszcze tego nie oznacza. Będzie pierwszym krokiem do tego, by EA spróbowało odzyskać jakąś część fanów koszykówki, którzy przeszli do "wrogiego" obozu, gdy seria upadła i zniknęła. Ale by mówić o rzeczywistej konkurencji, Live musi mieć jakieś argumenty.
W chwili obecnej sprawa jest prosta. Kochasz NBA? Grasz w NBA 2K. Zeszłoroczna edycja za moment stanie się najlepiej sprzedającą się grą sportową w historii Take-Two. Wydawca podpisał też z ligą NBA umowę, na mocy której w 2018 roku zadebiutują rozgrywki NBA 2K Esports League, w której reprezentanci prawdziwych (choć nie wszystkich) klubów będą rywalizować w grze.
Gdy co roku wychodziło również NBA Live o takim zmonopolizowaniu sportu nie było mowy. Gdy tej serii zabrakło, 2K zgarnęło pełną pulę. Dlatego powrót na parkiety będzie dla dzieła elektroników bardzo trudny. Akurat ta firma rzadko musi atakować pozycję hegemona. By to zrobić potrzebuje solidnych argumentów. A choć nawet podoba mi się gra w ruchu, to póki co tych argumentów nie widzę.
NBA 2K promuje swoją serię inicjatywami realizowanymi z... NBA. EA Sports postanowiło rozpocząć promocję gry od zalania YouTube wrażeniami zaproszonych na pokaz internetowych gwiazdek. Nic dziwnego, że te wrażenia są w większości pozytywne - łatwo znajdziecie je na Tubce.
[fbpost url="video.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2FShady00018%2Fvideos%2F1371904826236909%2F&show_text=0&width=560" width="560" height="315"]
Ok, wydaje się, że EA wreszcie trafiło z animacjami i naprawdę wyglądają naturalnie. O ile nie patrzeć zawodnikom w ich martwe oczy. Ale sam fakt, że gra wygląda ok to mało. Raportowane przez autorów filmików bicie się twórców serii w pierś to też tylko marketingowa nawijka.
Mądrzejsi będziemy po czerwcowym EA Play, ale w obliczu mocarnego konkurenta EA nie może sobie pozwolić na ledwie przyzwoitą grę o koszykówce. Jeśli firma nie wie jak zrewolucjonizować gatunek powinna "grać" czymś innym. NBA 2K jest genialne, ale jest też skomplikowane. Laik chcący po prostu zobaczyć jak LeBron ładuje piłę raz za razem do kosza może się odbić od złożoności sterowania. Funkcje przycisków zmieniają się tu często, w zależności od kontekstu, a rozegranie akcji, która pozwoli na wsad nie jest takie proste.
Jeśli NBA Live chce wykroić sobie kawałek rynku, powinno stawiać na prostotę. Na efektowność osiąganą bez wielkiego wysiłku. To mogłoby się udać, bo choć dla konkurencyjnej serii kupiłem kiedyś Dreamcasta, czasem nie mam ochoty na kolejny mecz NBA 2K. Bo wiem, że byłby dla mnie wyczerpujący.
No, ale NBA Live wraca. Oby było demo. I oby było lepsze niż to, po którym skasowano NBA Elite 11. Kto nie pamięta czemu, ten powinien obejrzeć tego klasyka i dotrwać do trzeciej minuty.
NBA ELITE 11 DEMO GAMEPLAY PS3 by Hard8times
Maciej Kowalik