Owszem, to tylko czepianie się po 5 minutach oglądania rozgrywki, ale autorzy NBA Elite 11 naprawdę nie pokazali jeszcze żadnych dowodów na to, że poza remakiem NBA Jam jest w ich grze coś wartego uwagi. Nie sądzę, by wersja demonstracyjna jakoś dramatycznie wpłynęła na moją opinię, więc szykuję już pieniądze na grę z Michaelem Jordanem na okładce.
Maciej Kowalik