NBA 2K11 - recenzja

NBA 2K11 - recenzja

NBA 2K11 - recenzja
marcindmjqtx
30.10.2010 19:30, aktualizacja: 30.12.2015 14:05

W tym roku NBA 2K11 jeszcze przed premierą dorobiło się przymiotnika "bezkonkurencyjna".  Nie z powodu jakości, a fizycznej nieobecności jakiejkolwiek konkurencji. Na szczęście 2K Sports nie obniżyło z tego powodu lotów. Ba, stworzyło najlepszą grę koszykarską wszech czasów.

Numer 23 Najbardziej widoczną nowością w tym roku jest wszechobecny duch Michaela Jordana. Już pierwsze odpalenie gry to dla fana Jego Powietrznej Wysokości magiczne chwile. Zamiast standardowego menu widzimy bowiem Michaela Jordana powoli wybiegającego z szatni na ostatni mecz finałów w 1991 roku. Podniosłości chwili (w rzeczywistości Jordan zdobył wtedy swój pierwszy tytuł mistrzowski, w grze wszystko zależy od gracza) dodaje energetyczna muzyka i oprawa towarzysząca widowisku. Lepsze pierwsze wrażenie mógłby wywołać chyba tylko sam MJ wyskakujący z pudełka

Nie myślcie, że na jednym historycznym meczu udział Jordana w grze się kończy. 10 wyzwań, dotyczących jego legendarnych występów to gratka sama w sobie. Nie dość, że trzeba się naprawdę mocno napocić, by sprostać wymaganiom, a na boisku biegają prawdziwe legendy, to jeszcze komentatorzy co chwila wyciągają jakieś ciekawostki dotyczące danego meczu, sezonu czy samego Jordana. To fantastyczna okazja, by przypomnieć sobie zawodników czy wydarzenia, które wyparły z pamięci ostatnie sezony.

Zaliczenie wszystkich wyzwań pozwala wcielić się w Jordana debiutującego w NBA i pokierować jego karierą według własnego widzimisię. Oczywiście to modyfikacja znanego już trybu My Player, w którym tworzymy własnego zawodnika i próbujemy zawojować parkiety NBA, ale MJ już na starcie dysponuje sporymi możliwościami. Od nas zależy jak je wykorzystamy.

Kolejnym jordanowskim akcentem są buty, które otrzymujemy ze swoje osiągnięcia. Możemy potem założyć je na nogi naszego zawodnika, by odrobinę poprawić jego statystyki. Niby mała rzecz, a cieszy i uderza w kolekcjonerską nutę.

Tymczasem, na parkiecie Jeśli założymy mentalny filtr na wszystko związane z Michaelem Jordanem, zobaczymy grę, która pozornie nie zmieniła się wiele w stosunku do zeszłorocznej wersji. Nie musiała, bo 2K Sports znalazło wreszcie idealną formułę dla wirtualnej koszykówki i teraz skupia się na szlifowaniu kolejnych kantów.

NBA 2K11 miało być bardziej przyjazne dla nowicjuszy. Bałem się, że będzie to oznaczało uproszczenia w mechanice gry, ale nic takiego nie ma miejsca. 2K Sports dodało po prostu wiele opcji, które pozwalają lepiej dostosować grę do swoich wymagań oraz kilka pomocy wizualnych w trakcie meczu. Dzięki strzałce, pokazującej przypisanego zawodnikowi przeciwnika łatwiej jest się zorientować, kogo powinniśmy kryć. Pomaga to zwłaszcza przy podwojeniach i przekazaniach.

Wyczyszczono również system IsoMotion, dzięki czemu prościej wykonać zwód, na którym w danym momencie nam zależy. Sprawniej łączy się je również w kombinacje, choć i tak czasem zdarza się niesympatyczne przeskoczenie animacji o kilkanaście klatek. Psuje to nieco wrażenia wizualne związane z fantastycznie oddaną atmosferą meczu i świetnymi modelami zawodników, a dodatkowo potrafi zdenerwować, gdy po takim błędzie gry tracimy ważnego kosza. Na szczęście to naprawdę rzadkość.

NBA 2K11 Controls Trailer

Ja, rozgrywający Dotychczas nie spotkałem innej gry sportowej, która zwracałaby uwagę na tyle niuansów, co NBA 2K11 i dawała graczowi absolutną kontrolę nad tym, co dzieje się na boisku. Czasem potrafi to przytłoczyć, gdy przypadkiem wciśniemy zły przycisk i plan na akcję pogrąży się w chaosie. Jednak dzięki bogactwu opcji, ciągle odkrywamy nowe sposoby zdobywania koszy.

Różnorodność i kilka opracowanych z myślą o danym zawodniku schematów zagrań są konieczne. Na parkietach NBA nie grają amatorzy, a 2K Sports nie zależy na sztucznym zawyżaniu atrakcyjności meczów. SI każe nam więc walczyć o każdy metr kwadratowy parkietu. Owszem, gdy już uda nam się wbić pod kosz tablica często drży po efektownych wsadach. Różnica w stosunku do innych gier jest taka, że wsad najczęściej poprzedza tu kilka zasłon, a samo wybicie się nie oznacza jeszcze punktów. Jak już wspomniałem, w NBA grają fachowcy. Duzi fachowcy. Zapomnijcie o przycisku odpalającym dopalacze i przeciwnikach stojących jak kołki, gdy szybujecie nad ich głowami. Warto zastanowić się, czy nie lepiej poświęcić możliwość zapisania kolejnej widowiskowej powtórki, po to by zdobyć punkty mało efektownym, ale za to skutecznym rzutem z półdystansu. Tak wygląda prawdziwa koszykówka, a NBA 2K11 oddaje temu sportowi fantastyczny hołd.

Dopracowana, realistyczna i odpowiednio wyważona pomiędzy atak i obronę rozgrywka bawiłaby nawet, gdybyśmy nie mieli do dyspozycji olbrzymiej liczby trybów, które 2K Sports znów wcisnęło do swojej gry. Większość z nich znamy już co prawda z poprzedniej edycji, ale ja naprawdę nie mam pomysłu, co można by jeszcze dorzucić do zestawu. Mamy konkurs wsadów, gry uliczne, konkurs rzutów za trzy, karierę, pojedynczy sezon, możliwość tworzenia fikcyjnych scenariuszy, ulepszony tryb My Player, sieciowe ligi, zwykłe mecze oraz pojedynki 5 na 5, gdzie każdy zawodnik sterowany jest przez innego gracza. Do tego jestem pewny, że coś i tak pominąłem.

Werdykt NBA 2K11 to najlepsza gra koszykarska, w jaką dane mi było kiedykolwiek zagrać. Iluzja brania udziału w prawdziwym spotkaniu towarzyszy serii już od dawna, ale rozgrywka jeszcze nigdy nie była tak bogata i dopracowana. Nie wszyscy będą potrafili to docenić, bo choć zalety gry 2K Sports można wymieniać bardzo długo, to przystępność i przejrzystość mechaniki z pewnością do nich nie należą. Fani koszykówki będą jednak oczarowani atmosferą meczu, kontrolą, jaką mają nad wydarzeniami oraz potężną grywalnością. Bogactwo trybów sprawi natomiast, że gra nie będzie miała prawa znudzić się aż do przyszłorocznego wydania.

Maciej Kowalik

NBA 2K11 (PC)

  • Gatunek: sportowa
  • Kategoria wiekowa: od 12 lat
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)