Nawet inni wydawcy chcą ogrzać się w cieple Rockstara
I tak właśnie życie rozpoczął nowy mem.
Kontekst z pewnością kojarzycie, bo wczoraj pisał o nim Patryk. Rockstar wrzuciło nową wersję swojego loga, świat oszalał. W tym momencie jest dość jasne, że gdyby okazało się, że to nie Red Dead Redemption 2 (czy tam Red Dead 3, bo może warto o pierwowzorze jeszcze pamiętać), a zaledwie jakieś Red Dead Redemption Revival, to zostaliby ofiarą własnoręcznie zbudowanego hype'u. Ale na tytuł jeszcze trzeba chwilkę poczekać. Za to na fantastyczne pociągnięcie wątku w Internecie - jak zawsze - nie.
Klimatyczna grafika doczekała się już przynajmniej kilkunastu interesujących przeróbek. Najlepszą jest chyba ta, gdzie po przybliżeniu zobaczymy, że siedmiu kowbojów dzierży paletki do tenisa. Trafiły się także parodie odrobinę bardziej polityczne, jak ta z porównaniem kształtu zachodzącego słońca z "perfekcyjnym" zaczesem Donalda Trumpa. Śmiechu co nie miara, oczywiście, ale olbrzymie zainteresowanie Rockstarem przyczyniło się już nawet do zwiększenia wartości akcji wydawcy na giełdzie. Te zaliczyły ponad 6% skoku w porównaniu do stanu sprzed weekendu. Co byłoby normalne po oficjalnej zapowiedzi nowej, świetnie się zapowiadającej gry. W przypadku tej firmy wystarczy wrzucić obrazek na Twittera.
By jednak można było nazwać wczorajszą zagrywkę niegrzecznych developerów sieciowym fenomenem, należało poczekać na pozostałych wydawców. A wśród nich, jak zobaczycie, nie brakuje chętnych, by choć jednym palcem stanąć na pokładzie nowiuteńkiego hajpociągu. Swoją wariację grafiki wrzucił już Capcom (Dead Rising 4, z Frankiem i otaczającymi go zombiakami) oraz Square (Final Fantasy XV, z głównym boysbandem). I teraz już na spokojnie można przyznać, że Rockstar wstrząsnął całym światem. Przypomnicie sobie moje słowa, gdy za kilka miesięcy dostaniemy po twarzy kolejnym wielkim zwiastunem wyczekiwanej pozycji, a reakcją społeczności będzie przeróbka z czarnymi sylwetkami na tle zachodzącego słońca.
Szanuję Red Dead Redemption, więc nie mam nic przeciw kontynuacji. Kto inny mógłby udowodnić, że z Dzikiego Zachodu można wycisnąć jeszcze więcej? Ale zdecydowanie wolałbym, by tych siedmiu zawadiaków było grywalnymi bohaterami, a nie zapowiedzią trybu wieloosobowego. Jedno GTA Online jako pracująca cały rok maszynka do łatwych pieniążków wystarczy. Szkoda tylko, że Bully i Midnight Club nadal siedzą cichutko w kącie, zapomnieni, bez nadziei na kolejną szansę.
Adam Piechota